Sportowe podsumowanie kolejki. Szalony mecz w Zabrzu, Legia idzie na mistrza, Widzew i Zagłębie praktycznie w I lidze

g.rajda  -  20 maja 2014 07:52
0
1263

IMG_7584

Zdecydowanym hitem minionej kolejki było spotkanie Górnika z Legią. Stołeczna drużyna wygrała w Zabrzu 3:2 i zrobiła ogromny krok w stronę mistrzostwa, bowiem będący na drugiej pozycji w tabeli Lech Poznań przegrał swoje spotkanie z Lechią 1:2. W następnej kolejce Legii wystarczy 1 punkt by zapewnić sobie 2 tytuł z rzędu. Wiele wyjaśniło się też w sprawie walki o utrzymanie. Swoje spotkanie zremisował Widzew przez co jego szanse na degradacje bardzo radykalnie spadły. Drugim pretendentem do spadku z ekstraklasy jest Zagłębie, które z Cracovią przegrało mecz z gatunku tych o 6 punktów. Zapraszamy na relację z boisk!

Widzew Łódź – Jagiellonia Białystok 1:1 (1:1)
0:1 Gajos 17′
1:1 Alex 43′
piątek, 16 maja, godz. 18:00

W 17. minucie fantastyczną indywidualną akcję zakończoną bramką przeprowadził Maciej Gajos. Młody zawodnik Jagi rozpoczął rajd na własnej połowie, a następnie delikatnie przerzucił futbolówkę nad wychodzącym z bramki Patrykiem Wolańskim i zdobył swoją 3. bramkę w sezonie. Z każdą minutą rozkręcał się Dani Quintana. W 24. minucie Hiszpan minął kilku rywali, a następnie zdecydował się na strzał zza pola karnego, piłka znalazła sie jedna w rękawicach bramkarza. Ku uciesze fanów w 43. minucie do remisu doprowadził Alex Bruno wykończając kontrę gospodarzy. Lewym skrzydłem ruszył Kaczmarek, dopadł do niej Bartłomiej Kasprzak, jego strzał jeszcze został zablokowany, ale z dobitką Bruno nie miał szans. Zmiany poczynione w szeregach gospodarzy nie dały oczekiwanych efektów, gdyż drugą połowę spotkania można określić jako wymiana ciosów, lub klasyczny mecz walki. W 79. minucie sędzia Jarosław Przybył pokazał czerwoną kartkę Rafałowi Augustyniakowi za powstrzymanie szarżującego Piątkowskiego. Dani Quintana podszedł do rzutu wolnego z 20. metra, ale trafił prosto w mur. Widzew robił wszystko, aby strzelić gola i sięgnąć po komplet punktów, ostatecznie zespoły podzieliły się punktami co dla Widzewa jest wynikiem katastrofalnym w kontekście walki o utrzymanie.

Lechia Gdańsk – Lech Poznań 2:1 (2:1)
1:0 Sadajev 22′
1:1 Mozdżeń 26′
2:1 Sadajev 41′
piątek, 16 maja, godz. 20:30

 

Od początku spotkania na boisku trwała zacięta walka, a pierwszą groźną akcję stworzyli sobie gospodarze. W 6. minucie indywidualną akcję Makuszewski zakończył strzałem z ostrego kąta, który na róg sparował Kotorowski. Lech natychmiast odpowiedział kontrą, jednak strzał Pawłowskiego poszybował nad poprzeczką. W 23. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Długiego podania Dawidowicza nie przeciął Arajuuri, piłka trafiła do Sadajewa, a ten w sytuacji sam na sam pokonał Kotorowskiego. Lech odpowiedział bardzo szybko. W 26. minucie poznaniacy odzyskali piłkę pod polem karnym Lechii, Teodorczyk kapitalnie podał do Możdżenia, który w sytuacji jeden na jeden płaskim strzałem pokonał Bąka. W 33. minucie lechici mogli objąć prowadzenie po składnej akcji, jednak strzał Henriqueza przeleciał obok słupka. Gospodarze byli skuteczniejsi. W 41 minucie Możdżeń nie przeciął podania Deleu, do piłki dopadł Grzelczak i precyzyjnie dośrodkował, a Sadajew z bliska głową dopełnił formalności i wyprowadził Lechię na prowadzenie. Jeszcze przed przerwą mógł je podwyższyć Grzelczak, ale zamiast strzelać podawał i skończyło się tylko na rogu.

Drugą połowę lepiej rozpoczęli gdańszczanie. W 47. minucie po kolejnym świetnym podaniu Dawidowicza przed szansą stanął Grzelczak, jednak jego strzał minął słupek bramki „Kolejorza”. Lech po raz pierwszy groźniej zaatakował w 59. minucie, gdy Bąk musiał interweniować po płaskim strzale Pawłowskiego zza pola karnego. Lechia odpowiedziała celnym strzałem Grzelczaka z 15 metrów, który na raty obronił Kotorowski. W 68. minucie powinno być 2:2. Hamalainen świetnie zachował się na prawym skrzydle i zagrał do środka do Lovrencsicsa, ten wpadł w pole karne, jednak uderzył obok słupka. Minutę później ogromnego pecha miał Teodorczyk. Po strzale napastnika Kolejorza piłka odbiła się od obu słupków i wyszła w pole. W 82. minucie bliski skompletowania hattricka był Sadajew, ale tym razem w dobrej sytuacji głową uderzył nad bramką.

Śląsk Wrocław – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0 (0:0)
sobota, 17 maja, godz. 15:30

Poza zagrożeniem w 3. minucie, kiedy w ostatniej chwili na linii bramkowej pojawił się na asekuracji Zieliński, Górale z ataków sporą ilością zawodników nie mieli żadnego pożytku. Więcej z takiej gry gości mieli piłkarze Śląska, którzy po raz pierwszy w tej rundzie mogli postawić na kontrataki. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zostawiali rywalom zbyt dużo wolnego miejsca. Na domiar złego Zajac w bramce nie był ostoją. To właśnie po jego błędzie w 45. minucie Śląsk miał najlepszą okazję na przełamanie. Golkiper Podbeskidzia wybiegł za pole karne i wdał się w drybling. Przegrał pojedynek z Paixao i tylko czujność Telichowskiego uratowała gości przed stratą gola, bowiem z linii bramkowej wybił on piłkę po strzale Portugalczyka.

W drugiej połowie Śląsk dążył do objęcia prowadzenia, lecz to przyjezdni mieli dobra okazję na strzelenie gola. W 60. minucie Chmiel uderzał z bocznej strefy boiska, ale piłka tylko trafiła słupek. Im bliżej końca, tym gracze z Bielska-Białej grali ostrożniej. Nie angażowali się już tak bardzo w akcje ofensywne. Zagęszczali środek pola, by uniemożliwić rywalom rozgrywanie piłki. Mecz skończył się wynikiem 0:0 i jest to najsprawiedliwszy z mozliwych rezultatów. Sytuacji było jak na lekarstwo, żadna z ekip nie stworzyła sobie na tyle klarownej sytuacji.

Korona Kielce – Piast Gliwice 0:1 (0:0)
0:1 Wilczek 90′
sobota, 17 maja, godz. 18:00

Spotkanie lepiej rozpoczęła Korona. W 20. minucie Dariusz Trela popełnił błąd, piłkę na 14. metrze miał Kamil Sylwestrzak, który próbował zmieścić ją pod poprzeczką, ale nie trafił w światło bramki. Pięć minut później gospodarze mieli kolejną dobrą okazję. Tym razem strzelał Michał Janota, a piłka przeszła nieznacznie obok bramki. W doliczonym czasie pierwszej odsłony Paweł Golański jeszcze znalazł dośrodkowaniem Radka Dejmka, ale ten chybił nieznacznie, strzelając głową.

Po przerwie do głosu zaczęli dochodzić goście. Gerard Badia tuż po wznowieniu gry podał wprost pod nogi Tomasza Podgórskiego, ale ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem przegrał ten pojedynek. Chwilę później równie dobrą okazję miał Jurado, ale także nie otworzył wyniku spotkania. Korona przetrwała napór rywali i sama zaczęła odpowiadać. W 65. minucie Golański zdecydował się na strzał z okolic linii pola karnego, jednak spudłował o centymetry. Niespełna kwadrans przed końcem meczu kielczanie mieli kolejne dwie świetne okazje. Najpierw Przemysław Trytko strzelał głową, a po chwili Jacek Kiełb był blisko wypracowania sobie stuprocentowej okazji, ale bramki ciągle nie padały. W końcówce trafił jednak Kamil Wilczek. Tomasz Podgórski wspaniale dośrodkował, a snajper gliwiczan dopełnił dzieła, dając Piastowi komplet punktów w tym spotkaniu.

Pogoń Szczecin – Zawisza Bydgoszcz 1:2 (1:0)
1:0 Frączczak 7′
1:1 Petasz 88′
1:2 Lima Alves 90+2′
sobota, 17 maja, godz. 20:30

Pierwszego gola w tym spotkaniu zdobył w 7. minucie Adam Frączczak. Wykorzystał znakomite dośrodkowanie Rafała Murawskiego i wślizgiem skierował piłkę do bramki. Gra była bardzo wyrównana, bydgoszczanie wydawali się grać więcej piłką, jednak nie byli w stanie poważnie zagrozić bramce rywali.

Dopiero po przerwie goście zaczęli coraz mocniej dochodzić do głosu. Długo jednak nie mogli sforsować zasieków obronnych rywali. W 71. minucie Mateusz Lewandowski otrzymał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną, co jeszcze bardziej utrudniło Portowcom obronę korzystnego rezultatu. W 88. minucie Zawisza wyrównał. Piotr Petasz popisał się świetnym uderzeniem z narożnika pola karnego, piłka zatrzepotała w siatce i było 1:1. W doliczonym czasie gry Jorge Kadru wykorzystał zgranie Alvarinho i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki, ustalając wynik spotkania. Zawisza po dobrej końcówce spotkania zgarnął komplet punktów, „Portowcy”, którzy już witali się z przysłowiową gąską musieli obejść się natomiast smakiem.

Zagłębie Lubin – Cracovia Kraków 1:2 (0:1)
0:1 Nowak 17′
1:1 Kwiek 59′
1:2 Nykiel 65′
niedziela, 18 maja, godz. 15:30

Gospodarze zaatakowali od pierwszych minut, ale co z tego, skoro swoje okazje marnowali jak na zawołanie, a w 17. minucie wynik spotkania otworzył Dawid Nowak, który wykazał się dużym sprytem i spokojnie trafił do siatki
Zagłębie rzuciło się do odrabiania strat, ale nic nie chciało wpaść do bramki rywali. W 35. minucie Adrian Błąd huknął z woleja, ale piłka w ostatnim momencie odbiła się od jednego z rywali i wyszła za boisko. Chwilę później w piłkę, w idealnej sytuacji nieczysto trafił Arkadiusz Piech.

Po przerwie miejscowi ciągle szturmowali bramkę Pasów i w końcu w 59. minucie doprowadzili do remisu. Rymaniak zdecydował się na wejście w pole karne, jego uderzenie zostało zablokowane, ale piłka trafiła na 16 metr do Kwieka, który zdecydował się na płaski strzał. Decyzja okazała się dobra i piłka znalazła się w siatce. W 65. minucie Rodić chciał wyprowadzić szybki atak, wykopując piłkę, trafił w plecy kolegę z zespołu, Cracovia wyprowadziła kontrę, prostopadłe podanie otrzymał Krzysztof Nykiel i w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie pomylił się, posyłając futbolówkę w narożnik bramki. Miedziowi mogli szybko wyrównać, ale Adam Marciniak wybił piłkę z linii bramkowej po tym jak Piech lobował Krzysztofa Pilarza. W 78. minucie Cracovia miała dwie wyborne okazje do podwyższenia prowadzenia. Najpierw Deniss Rakels za długo zwlekał z oddaniem strzału i skończyło się tylko na rzucie rożnym, a po chwili ten sam zawodnik otrzymał podanie z prawej strony na trzeci metr przed bramką, nikt go nie pilnował, bramkarz był poza bramką, ale piłkarz Pasów nie trafił w piłkę.

Górnik Zabrze – Legia Warszawa 2:3 (1:1)
1:0 Olkowski 24′
1:1 Jodłowiec 41′
1:2 Żyro 59′
1:3 Kucharczyk 62′
2:3 Olkowski 77′
niedziela, 18 maja, godz. 18:00

Górnik – Legia 2:3 – o spotkaniu słów kilka
Plusy i minusy
Noty i cenzurki za mecz z Legią
Galeria ze spotkania
Media o meczu
Pomeczowe wypowiedzi zawodników
Konferencja trenerów

Ruch Chorzów – Wisła Kraków 2:2 (2:2)
0:1 Paweł Brożek 24’
1:1 Starzyński 29’
2:1 Kuświk 28’
2:2 Paweł Brożek 45’
poniedziałek, 19 maja, godz. 18:00

W 14. minucie Stilić świetnie podał prostopadle do Guerriera, który minimalnie chybił w sytuacji sam na sam z Buchalikiem. Po tej akcji Wisła powinna była wyjść na prowadzenie. Przez następne kilka minut oba zespoły próbowały stworzyć zagrożenie pod bramką rywala, ale zagrania były niecelne lub zbyt słabe. W końcu w 24. minucie Wisła zdobyła bramkę. Wielki błąd w środku pola popełnili zawodnicy „Niebieskich”. Futbolówkę przejął Stilić i od razu zagrał prostopadle do Pawła Brożka, który znalazł się sam przed bramkarzem gospodarzy i spokojnie umieścił piłkę w siatce. Pięć minut po zdobyciu gola Chrapek sfaulował Włodykę i sędzia Jakubik wskazał na 11. metr. W egzekwowaniu  karnego nie pomylił się Starzyński, chociaż Miśkiewicz wyczuł jego intencje i rzucił się w prawidłową stronę. W 33. minucie Stilić znowu dobrze zagrał do Pawła Brożka, ale ten źle zabrał się z piłką i nie zdołał oddać strzału na bramkę gospodarzy. W 38. minucie źle zachowała się obrona Wisły, a szczególnie Dudka z Czekajem, którzy zostawili samotnie Kuświka w polu karnym. Do niego zagrał Szyndrowski i napastnik „Niebieskich” pokonał Miśkiewicza. Po chwili ten sam zawodnik mógł zdobyć trzecią bramkę dla swojego zespołu, ale po podaniu Starzyńskiego minimalnie strzelił obok słupka. Sekundy przed końcem regulaminowego końca czasu pierwszej połowy Buchalik wywrócił Pawła Brożka w swoim polu karnym. Sędzia Jakubik wskazał na „wapno”. Karnego na bramkę zamienił ponownie Brożek. Pierwsze 45 minut skończyło się zatem remisem 2:2.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej odsłony Garguła źle strzelił, ale omal do piłki nie dopadł Guerrier. Dopiero w 55. minucie doczekaliśmy się groźnego strzału Zieńczuka. Następnie ładnie na dobrą pozycję wyszedł Guerrier, ale jego uderzenie było bardzo niecelne. Po godzinie gry Garguła szybko rozegrał piłkę z Burligą, ale ten pierwszy źle przyjął i przez to Wisła straciła futbolówkę. Po chwili Wisła wyszła z kontrą, ale „Bury” niedokładnie dograł w pole karne „Niebieskich”. Wisła nadal próbowała atakować. Dwójkowa akcja Chrapka ze Stiliciem skończyła się wybiciem defensorów Ruchu. W 67. minucie Smektała uderzył minimalnie koło słupka bramki Miśkiewicza. 180 sekund później Bośniak dośrodkował z rzutu wolnego i niewiele brakło, aby Burliga trafił do siatki. Kwadrans przed końcem meczu Sarki sfaulował zawodnika Ruchu tuż przed polem karnym Wisły. Do wolnego podszedł Starzyński i omal nie zdobył swojej drugiej bramki w tym spotkaniu. Bramkarzowi Wisły udało się wybić piłkę na poprzeczkę, a tę z linii wybił Dudka. W 87. minucie z daleka strzelał Babiarz, ale piłka znalazła się w rękach Miśkiewicza. W doliczonym czasie gry ten sam piłkarz ponownie próbował zaskoczyć bramkarza Białej Gwiazdy, ale ten znowu nie dał się pokonać.

 

LICZBY 34. KOLEJKI:

Liczba goli – 21
Średnia goli na mecz – 2,7
Zwycięstwa gospodarzy – 1
Remisy – 3
Zwycięstwa gości – 4
Żółte/czerwone kartki – 35 / 3

Źródło: Roosevelta81.pl/onet.pl/wislakrakow.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments