– Nie będziemy się biczować i szukać problemów, skoro od sześciu meczów nikt nas nie potrafił pokonać, ale… okienko transferowe zamyka się za kilkadziesiąt godzin – mówi w wywiadzie dla „Sportu” Józef Dankowski, trener Górnika Zabrze.
Co was martwi kilkadziesiąt godzin przed meczem ze Śląskiem?
– Nie będziemy się biczować i szukać problemów, skoro od sześciu meczów nikt nas nie potrafił pokonać, ale… okienko transferowe zamyka się ostatniego dnia sierpnia. Rozmawiamy w czwartek o 15.00 i nie wiemy, czy kiedy gazeta będzie w kioskach, Mateusz Zachara wciąż będzie naszym zawodnikiem. To nie jest komfortowa sytuacja. I dla niego, i dla nas. Rozumiem, że też tym żyje, bo ma szansę na awans sportowy i finansowy. Ale trzeba przygotować się do kolejnego meczu. Bardzo trudnego meczu, a sytuacja może się zmienić w każdej chwili.
Szykujecie wariant „B”?
– Trenowaliśmy cały tydzień z Mateuszem w składzie. Trudno robić inaczej, skoro z nami był. Zdradzę, że jeżeli nic nieprzewidywalnego się nie wydarzy, to nie będziemy zmieniać składu. Ta grupa ludzi wygrała trzy mecze do zera. Nie ma co „mieszać”.
Z Łęczną wygraliście 2:0, ale to był słabszy mecz Górnika. Żadnych obaw?
– Pierwsza połowa faktycznie nie zachwyciła, ale potem nasza gra wróciła na właściwe tory. To nie jest automat, który wystarczy zaprogramować. Raz będzie dobrze, raz nieco słabiej, a wtedy sobie trzeba też umieć radzić. Jak my przed tygodniem.
Śląsk jest bliżej Lecha, czy Jagiellonii i Łęcznej?
– Na pewno Lecha. W składzie ma kilku byłych mistrzów Polski i reprezentantów. Szczególnie u siebie są groźni, ale skoro nie przegraliśmy na Legii, to na pewno pojedziemy tam grać „naszą” piłkę.
Źródło: Sport
Fot.: Ewa Dolibóg/Roosevelta81.pl