Po 58 dniach na nasze boiska ponownie zawitali piłkarze ekstraklasy. W ośmiu meczach sędziowie podyktowali 5 rzutów karnych, z czego aż 3 decydowały o końcowym zwycięstwie 1:0. Po tej kolejce Wisła wskoczyła na fotel wicelidera kosztem Górnika. Na dole bez zmian. Podbeskidzie i Zagłębie powiększyły przewagę nad Widzewem do 5 punktów.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Widzew Łódź 1:0 (0:0)
1:0 – Kołodziej, 81′ (karny)
piątek, 14 lutego 18:00
Mecz w Bielsku-Białej był z gatunku tych meczów, w którym walka toczy się o „6 punktów”. Ostatni Widzew, który tracił do zespołu z Bielska-Białej 2 „oczka”, za wszelką cenę powinien chcieć wygrać, aby nie zwiększyć dystansu do rywali. Oba zespoły od początku zagrały jednak nieco asekuracyjnie. Oglądaliśmy dużo walki w środku pola, wyraźnie jednak piłkarze bali się ryzyka. W 21. minucie po strzale Iwańskiego z rzutu wolnego piłka nieznacznie minęła okienko bramki strzeżonej przez Wolańskiego. Chwilę później sprowadzony zimą Kikut oddał kąśliwy strzał na bramkę Podbeskidzia, jednak Richard Zajac obronił. Przed przerwą Wasiluk miał doskonałą okazję do strzelenia gola, lecz fatalnie skiksował. Po zmianie stron kibice nadal oglądali wiele walki, jednakże do gry postanowił włączyć się arbiter tego spotkania – Szymon Marciniak, który w 73. minucie ukarał Jani Urdinowa, debiutującego w barwach Widzewa, czerwoną kartką za brzydki wślizg w Sokołowskiego. O ile w tym przypadku sędzia się nie pomylił, to już niewiele później popełnił kardynalny i niezrozumiały błąd. Marek Wasiluk ładnie przerwał akcję gospodarzy i wybił piłkę na rzut rożny, a po chwili zdaniem arbitra sfaulował rywala, trzymając go za koszulkę. Do jedenastki podszedł Dariusz Kołodziej i mocnym strzałem nie dał szans łódzkiemu bramkarzowi. Podbeskidzie miało w końcówce jeszcze dwie groźne kontry, których nie wykorzystało. Spotkanie było bardzo wyrównane, pełne walki i poświęcenia (co potwierdza liczba 9 żółtych kartek), jednakże dzięki niemałej pomocy arbitra gospodarze wygrali spotkanie i powiększyli przewagę nad ostatnim Widzewem do 5 punktów. Sprawa utrzymania jest jeszcze nadal otwarta, bowiem oba zespoły do końca będą walczyły między sobą o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Legia Warszawa – Korona Kielce 1:0 (0:0)
1:0 83′ Vrdoljak (k)
piątek, 14 lutego 20:30
Był to debiut dla nowego szkoleniowca Legii – Norwega Heninnga Berga (Jan Urban został zwolniony po porażce z Górnikiem w Pucharze Polski 1:3 – przyp. red.). Zaskoczeniem było miejsce Guilherme w wyjściowym składzie „Legionistów”, natomiast w Koronie zagrał nowy nabytek Siergiej Chiżniczenko, którego przejście do „Złocisto-Krwistych” było dużym zaskoczeniem. W pierwszej połowie dało się zauważyć, że pomimo zmiany szkoleniowca, Legia nie zamierza zmieniać swojego stylu gry i konsekwentnie grała piłkę, jaką oglądaliśmy przed przerwą zimową. Kielczanie dobrze rozpracowali na przedmeczowej odprawie schematy gry rywali, przez co ataki graczy ze stolicy w dużej mierze nie docierały pod bramkę Małkowskiego. Trzykrotnie zza pola karnego próbował strzelać Guilherme, co nie przyniosło ostatecznie efektu bramkowego. W statystyce strzałów po pierwszej połowie przewagę mieli zawodnicy z Kielc, głównie dzięki groźnym kontratakom. Po przerwie Legia nacierała na rywali, Ojama w sytuacji jeden na jeden nie trafił do siatki. Chwilę później miejsce miała bardzo kontrowersyjna decyzja sędziego. Dwaliszwili odepchnął Golańskiego, za co otrzymał z miejsca czerwony kartonik. „Koroniarze” wyczuli w tym swoją szansę, jednakże już cztery minuty później, za drugą żółta kartkę, z boiska wyrzucony został Jovanović. Gdy liczba zawodników w obu zespołach znów była równa, Legia zaczęła przeważać, lecz niewiele z tego wynikało. Kilka minut przed końcem piłkarze w białych koszulkach dopięli swego. W polu karnym Radović został przewrócony przez Pawła Sobolewskiego. Paweł Gil wskazał na „wapno”, a z 11-go metra nie pomylił się Ivica Vrdoljak. Wynik nie uległ zmianie i lider ekstraklasy mógł cieszyć się z triumfu. Korona może czuć niesmak, bo przy odrobinie szczęścia mogła wrócić do domu z punktami.
Cracovia Kraków – Zawisza Bydgoszcz 0:2 (0:0)
0:1 – Drygas, 73′
0:2 – Vasconcelos, 86′ (karny)
sobota, 15 lutego 13:00
Przed spotkaniem dwóch beniaminków ekstraklasy Zawisza zajmował 9. miejsce w tabeli z 29 punktami, tuż przed nią na 8. miejscu z 30 punktami znajdowała się Cracovia. Początek spotkania nie był zbyt porywający. Oba zespoły zagrały asekuracyjnie i wyraźnie nie chciały się odkryć. „Pasy” w defensywie grały bardzo nerwowo, czasem wręcz chaotycznie, w ataku z kolei nie radziły sobie z rozegraniem akcji. W 22 minucie, po błędzie obrońców Cracovii, strzelił Drygas, jednakże piłka nie trafiła do siatki. Piłkarze Zawiszy zaczęli grać odważniej i mogli zostać za to ukarani w 33. minucie przez Krzysztofa Nykla. Ten jednak niecelnie strzelił na bramkę strzeżoną przez Kaczmarka. Dwie minuty później bramkarz „Niebiesko-Czarnych” broniąc w sytuacji „sam na sam” strzał Boljevicia. Tuż przed przerwą wspaniałą akcję zmarnował Sebastian Steblecki. Po zmianie stron gospodarze nadal atakowali zespół Zawiszy, ale ich akcje były nieskuteczne i niedopracowane. Zemściło się to na Cracovii w 73. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę zgrał Bernardo Vasconcelos, a z bliska głową skierował ją do siatki Kamil Drygas. Kwadrans później było już 2:0 dla gości. Za faul Krzysztofa Danielewicza na Michale Masłowskim sędzia podyktował rzut karny, którego na bramkę pewnie zamienił Portugalczyk Vasconcelos. W starciu beniaminków lepsi okazali się goście, którzy dzięki wygranej awansowali na 5. miejsce w tabeli.
Lechia Gdańsk – Pogoń Szczecin 2:3 (0:1)
0:1 – Dąbrowski, 39′
1:1 – Tuszyński, 51′
1:2 – Robak, 76′
2:2 – Tuszyński, 81′ (karny)
2:3 – Bąk, 90′
sobota, 15 lutego 15:30
Derby Pomorza zainaugurowały mecze w tym roku na Stadionie w Gdańsku. Przed tą kolejką drużyna ze Szczecina zajmowała 6. miejsce w tabeli, a nad 10. Lechią miała 3 punkty przewagi. W spotkanie lepiej „weszli” gospodarze. W 10. minucie piękną indywidualną akcję przeprowadził Piotr Wiśniewski, lecz po wymanewrowaniu obrońców, w sytuacji jeden na jeden trafił w bramkarza „Portowców”. Lechiści nacierali, jednakże brakowało im kropki nad „i”. Przyjezdni, którzy dzielnie przyjmowali ataki rywali ożywili się po pół godzinie gry. Najpierw dwukrotnie na bramkę Kanieckiego uderzał Marcin Robak, a w 39. minucie za sprawą gola Dąbrowskiego szczecinianie objęli prowadzenie. Po przerwie drogę do siatki rywali odnalazł Tuszyński, który strzałem głową nie dał szans bramkarzowi. Jak okazało się w 76.minucie był to dopiero początek strzelania tego dnia w Gdańsku. Takafumi Akahoshi zacentrował z rzutu rożnego, a Kanieckiego głową pokonał Robak. Chwilę później wychodzącego na czystą pozycję Tuszyńskiego nieprzepisowo powstrzymał Frączczak, co zaskutkowało czerwona kartką oraz rzutem karnym dla Pogoni. „11” na gola zamienił sam poszkodowany. Pomimo braku jednego zawodnika, to Pogoń była aktywniejsza w ataku. Najpierw w 87. minucie w poprzeczkę trafił Dąbrowski, a już w doliczonym czasie gry bramkę na wagę trzech „oczek” zdobył dla gości Jakub Bąk. Trzecią asystę tego dnia zapisał na swoje konto Akahoshi.
Ruch Chorzów – Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0)
1:0 – Zieńczuk, 57′
niedziela, 16 lutego 13:00
Ruch, mający w pamięci pogrom w Białymstoku (0:6 -przyp. red.), po cichu (o ironio :] ) liczył na rewanż na własnym stadionie. W ekipie „Niebieskich” od tamtego czasu zmienił się trener – Jacka Zielińskiego zastąpił Jan Kocian. O pierwszej połowie można napisać tyle – odbyła się. Na boisku wiało nudą, a wszystkie akcje, o ile jakieś się zawiązywały, były niemrawe. W 22. minucie jedynej okazji dla miejscowych nie wykorzystał Kuświk. Jagiellonia była aktywniejsza w ofensywie, ale nie na tyle, by poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Buchalika. W szatni trener wyraźnie wylał kubeł zimnej wody na głowy naszych rywali zza miedzy i ożywili się oni w ataku, czego efektem była bramka strzelona z rzutu wolnego przez weterana – Marka Zieńczuka w 57. minucie. Był to jego trzeci gol w tym sezonie. Jagiellonia rzuciła sie do odrabiania strat, jednak najaktywniejszy piłkarz drużyny z Podlasia – Dani Quintana – w pojedynkę nie był w stanie zagrozić bramce rywali. Gospodarze nastawili się na kontry, lecz ich skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Tuż przed końcem spotkania powinien wyrównać Adam Dźwigała, jednak uderzył niecelnie. Dzięki wygranej Ruch awansował na 5. miejsce w tabeli. Jagiellonia jest dziewiąta.
Zagłębie Lubin – Górnik Zabrze 3:0 (3:0)
1:0 – Abwo, 14′
2:0 – Błąd, 19′
3:0 – Abwo, 21′
niedziela, 16 lutego 15:30
Cały zapis relacji tekstowej na żywo
Subiektywnym okiem redakcji
Notki i cenzurki po meczu w Lubinie
Plusy i minusy, na spokojnie
Lech Poznań – Śląsk Wrocław 2:1 (1:1)
1:0 – Hämäläine, 12′
1:1 – Paixao, 28′
2:1 – Teodorczyk, 70′
niedziela, 16 lutego 18:00
Przed meczem Śląsk wyczuwał swoją szansę, bowiem w zespole Lecha brakowało siedmiu graczy, którzy mieli być kluczowymi ogniwami drużyny. Morale wrocławian były wysokie, jak sami podkreślali, zimowa przerwa dobrze wpłynęła na nich po fatalnej końcówce ubiegłego roku. To właśnie ekipa przyjezdnych odważniej „weszła” w mecz, a ich gra mogła się podobać. Szybko się jednak pogubili. W 12. minucie blisko pola karnego faulował Gavish, a po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu, bramkę głową z najbliższej odległości zdobył Hamalainen. Pomimo szybko strzelonego gola Lech nie poszedł za ciosem, grał raczej asekuracyjnie i ze spokojem czekał na drużynę z Dolnego Śląska. Ta jednak nie spieszyła się z atakami. Mecz obfitował w faule i ostrą grę. Po jednym z przewinień poznaniaków, Sebastian Mila udanie zacentrował piłkę w pole karne, a Paixao strzelił swojego 11. gola w sezonie. W 38.minucie Kelemen w rewelacyjny sposób wybronił uderzenie Kamińskiego, a w dodatku zdążył zdezorientować Hamalainena, który już czekał na dobitkę. Po przerwie to „Kolejorz” zaczął odważniej atakować. Trener Rumak postanowił wzmocnić środek pola, czego efektem było wprowadzenie w 62. minucie Teodorczyka. Osiem minut później rezerwowy, pomimo dwóch pilnujących go rywali, strzelił piękną bramkę dobrze spisującemu się tego dnia Kelemenowi. Golkiper gości był najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. Lech do końca kontrolował grę, dzięki czemu do swojego dorobku dopisał ważne 3 punkty.
Piast Gliwice – Wisła Kraków 0:1 (0:0)
0:1 – Garguła, 59′ (karny)
poniedziałek, 17 lutego 18:00
Z Semirem Stiliciem w składzie, ale jeszcze bez Dariusza Dudki, Wisła przystąpiła do wyjazdowego meczu z Piastem. O pierwszej połowie można napisać niewiele dobrego. Strzałów było jak na lekarstwo, oba zespoły nie oddały ani jednego celnego uderzenia. Na pierwszy tako wyczyn trzeba było czekać aż do 56. minuty. Składną akcję przeprowadzili goście, a Sarki sprawdził refleks Jakuba Szumskiego, który odbił piłkę na rzut rożny. Chwilę później w polu karnym gliwiczan znalazł się Stilić, po którego zagraniu, w polu karnym ręką zagrał debiutant – Brazylijczyk Herbert. Sędzia Marcin Borski wskazał na 11 metr, a pewnym strzałem bramkarza pokonał Garguła. Piłkę „na remis” w 83. minucie zmarnował jeszcze Ruben Jurado, który z bliskiej odległości fatalnie przymierzył głową . Wisła dowiozła remis do końca i tym samym wskoczyła na pozycję wicelidera.
LICZBY 22. KOLEJKI:
Liczba goli – 17
Średnia goli na mecz – 2.1
Zwycięstwa gospodarzy – 5
Remisy – 0
Zwycięstwa gości – 3
Rzutów karnych – 5 (100% wykorzystanych)
Żółte/czerwone kartki – 34/4
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Mateusz Kostrzewa/Legia.com