Sportowe podsumowanie kolejki. Legia mistrzem, Widzew i Zagłębie spadają

g.rajda  -  26 maja 2014 18:51
0
1346

danch_wisla_gornik_1314a

Legia świętowała 11 mistrzostwo Polski już w sobotę, bowiem wtedy swój mecz rozgrywał Lech Poznań, który w tabeli zajmował 2 miejsce. Aby myśleć o walce o mistrza Lech musiał wygrać, lecz w spotkaniu z Pogonią padł bezbramkowy remis. Remis, który zapewnił Legii mistrzostwo bez wychodzenia na boisko. W miniony weekend Górnik grał z Wisłą w Krakowie i po emocjonującym spotkaniu i show Dancha Nasi piłkarze wygrali 3:2. Poznaliśmy także spadkowiczów: Widzew i Zagłębie przegrały swoje spotkania i żegnają się z Ekstraklasą. Zapraszamy na relacje z boisk 35. kolejki Ekstraklasy!

Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław 0:3 (0:2)
0:1 13′ Stevanovic

0:2 14′ Paixao
0:3 64′ Paraiba
czwartek, 22 maja, godz. 18:00

W 13. minucie Dani Quintana stracił piłkę w środku pola na rzecz Stevanovica. Słoweniec podprowadził piłkę pod pole karne i strzałem w okienko pokonał Słowika. Nie minęła chwila, a już było 0:2. Tym razem akcję przeprowadzili bracia Paixao. Marco podał do Flavio, a ten z bliska, podcinką podwyższył wynik. Jagiellonia miała dobre momenty w ataku, w 31 minucie bliski strzelanie kontaktowego gola był Rafał Grzyb. Świetną interwencją popisał się jednak Marian Kelemen, który wybił piłkę zmierzającą przy słupku do siatki. W drugiej połowie przyjezdni kontrolowali grę, a w 64. minucie gwóźdź do trumny Jagiellonii strzałem zza pola karnego wbił Dudu Paraiba i po 90. minutach to Śląsk cieszył się z okazałego zwycięstwa.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Widzew Łódź 3:0 (1:0)
1:0 Kołodziej (karny) 27′ 

2:0 Chmiel 59′
3:0 Chrapek 90+3′
czwartek, 22 maja, godz. 20:30

Podbeskidzie prowadziło od 22. minuty po pewnym strzale Dariusza Kołodzieja z rzutu karnego. Wcześniej w nieodpowiedzialny sposób ewidentnie za koszulkę łapał Fabiana Pawelę Povilas Leimonas. W drugiej części piękną indywidualną akcję przeprowadził Damian Chmiel. Zakończył ją kapitalnym kopnięciem zza pola karnego. Bramkarz Widzewa Patryk Wolański nie miał szans. Dla Chmiela to była pierwsza bramka w sezonie. W doliczonym czasie gości dobił Krzysztof Chrapek, który wykorzystał podanie Sebastiana Bartlewskiego. Do niedawna to Podbeskidzie było kandydatem do spadku. Bielszczanie jednak podnieśli się w rundzie finałowej, a tym okazałym zwycięstwem „zatopili” Widzew.

Cracovia Kraków – Korona Kielce 1:1 (1:0)
1:0 Dąbrowski 38′

1:1 Janota 66′
piątek, 23 maja, godz. 18:00

Gospodarze od samego początku przejęli panowanie nad wydarzeniami na boisku. Mieli przewagę w posiadaniu piłki i stwarzali groźne sytuacje. Najpierw na pustą bramkę z bliskiej odległości przestrzelił Boljević, a chwilę potem Marcin Budziński minimalnie chybił z 25. metra. Po długich męczarniach i wielu próbach Cracovia w końcu dopięła swego. W 38. minucie Damian Dąbrowski uderzył z dalszej odległości, piłka obiła się tuż przed Szlakotinem, ten popełnił błąd i było 1:0. Kolejna część meczu nie przyniosła na początku znaczących zmian.  Jednak z czasem goście zaczęli być coraz groźniejsi, a ataki napędzał głównie Jacek Kiełb. Długo nie trwało nim wynik uległ zmianie, wskutek rzutu rożnego w polu karnym Cracovii powstało spore zamieszanie, które ładnym, technicznym strzałem lewą nogą w 66. minucie wykorzystał Michał Janota. Krakowianie rzucili się zmiany wyniku, swoje szanse mieli rezerwowy Deniss Rakels oraz aktywny tego dnia Saidi Ntibazonkiza. Jednak potem tempo siadło, widać było, że obydwu drużynom wynik remisowy, dający już prawie pewne utrzymanie w ekstraklasie, odpowiada. W końcówce, poza czerwoną kartką dla Piotra Malarczyka, dużo już się nie działo i mecz zakończył się remisem.

Piast Gliwice – Zagłębie Lubin 2:0 (0:0)
1:0 Ruben 47′

2:0 Horvath 65′
piątek, 23 maja, godz. 20:30

W pierwszej połowie to Piast wyglądał jak drużyna, której bardziej zależy na zwycięstwie. Przejście przez obronę Zagłębia nie było zbyt trudnym zadaniem, przez co gospodarze raz za razem niepokoili Silvio Rodicia. Najbliżej szczęścia byli Ruben Jurado, który zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem oraz Kamil Wilczek, który ładnym dryblingiem stworzył sobie przyzwoitą, jednak niewykorzystaną okazję. Później nieznacznie przycisnęło Zagłębie, ale z bardzo niecelnych uderzeń Kwieka czy Curto kompletnie nic nie wyszło. Do przerwy było 0:0. Drugie 45 minut goście mogli zacząć z wysokiego C. Bo błędzie Treli, Kwiek miał znakomitą szansę, ale zdecydował się na lobowanie bramkarza, jednak wyszło mu to bardzo słabo. Ta niewykorzystana sytuacja zemściła się już dwie minuty później. Z prawej strony pięknie zewnętrzną częścią stopy dośrodkował Tomasz Podgórski, piłka wpadła na głowę Jurado, a ten precyzyjnie przymierzył i pokonał Rodicia. Zagłębie bardzo chciało doprowadzić do remisu, lecz albo zawodnicy fatalnie strzelali albo świetnie, jak przy technicznym uderzeniu Curto, interweniował Trela. I gdy wydawało się, że może dojść do remisu, to znów trafili piłkarze Piasta. Bramkarz Zagłębia sparował, co prawda strzał Badii sprzed pola karnego, ale przy dobitce Csaby Horvatha był bezradny. Do końca spotkania więcej bramek nie padło, spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0 dla Piasta, a lubinianie już na 100% w nowym sezonie zgraja na zapleczu Ekstraklasy.

Wisła Kraków – Górnik Zabrze 2:3 (2:1)
0:1 Zachara 3′

1:1 Stilić 10′
2:1 Guerrier 43′
2:2 Danch 67′
2:3 Danch 87′

sobota, 24 maja, godz. 13:00

Wisła – Górnik 2:3
Noty i cenzurki za mecz z Wisłą
Konferencja trenerów
Wywiad z Robertem Warzychą
Pomeczowe wypowiedzi zawodników
Pomeczowe wypowiedzi Górników

Media o meczu w Krakowie

Lech Poznań – Pogoń Szczecin 0:0 (0:0)
sobota, 24 maja, godz. 15:30

Zgodnie z przewidywaniami od początku meczu inicjatywa należała do Lecha, a Pogoń cierpliwie czekała na swoje szanse w kontrataku. Pierwszą okazję do objęcia prowadzenia poznaniacy mieli w 10 minucie. Po fatalnym błędzie Rudola piłka trafiła do Pawłowskiego, który jednak przegrał pojedynek sam na sam z Janukiewiczem. Pogoń na swoją okazję doczekała się kwadrans później, gdy beznadziejnie zachował się Arajuuri i Robak stanął oko w oko z Kotorowskim. Na szczęście dla Fina i Lecha najskuteczniejszy zawodnik T-Mobile Ekstraklasy uderzył obok słupka. W 31 minucie nie popisał się z kolei Rogalski, który stracił piłkę na własnej połowie. Przejął ją Pawłowski i idealnie w tempo zagrał do Hamalainena, ale Fin przegrał pojedynek jeden na jeden z Janukiewiczem. 4 minuty później do akcji ofensywnej świetnie podłączył się Możdżeń i wyłożył piłkę Teodorczykowi, ten jednak zbyt długo zwlekał ze strzałem i ostatecznie został zablokowany. Do przerwy lepszy był Lech, ale bramki nie padły. Od początku drugiej połowy szczecinianie zagrali odważniej i szybko mogli zostać za to nagrodzeni. W 52 minucie mnóstwo miejsca i czasu w polu karnym miał Robak, jednak w sytuacji sam na sam nie poradził sobie z efektownym wślizgiem Kotorowskiego, który zażegnał niebezpieczeństwo. 2 minuty później z rzutu wolnego precyzyjnie dośrodkował Akahoshi, a strzał głową Dąbrowskiego zatrzymał się na poprzeczce. Na kolejną szanse trzeba było poczekać aż do 85 minuty, gdy po dośrodkowaniu Akahoshiego z rzutu rożnego strzał głową Robaka nad poprzeczkę wybił Kotorowski. Lech w drugiej połowie ani razu nie potrafił poważniej zagrozić bramce Janukiewicza i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

Legia Warszawa – Ruch Chorzów 1:2 (0:1)
0:1 Strzyński (karny) 30′

0:2 Stawarczyk 62′
1:2 Radović 75′
niedziela, 25 maja, godz. 15:30

W 30. minucie Niebiescy wykonywali rzut rożny. Obrońca Legii Bartosz Bereszyński poślizgnął się, upadł na piłkę i zatrzymał ją ręką. Arbiter podyktował rzut karny, którego na gola zamienił niezawodny w tym elemencie Filip Starzyński. Był to dość szczęśliwy rozwój wydarzeń, bo wcześniej przewagę miała Legia. W 16. minucie najlepszej okazji nie wykorzystał Miroslav Radović, który nie trafił w piłkę mając przed sobą tylko bramkarza. Do przerwy utrzymał się wynik 1:0 dla Ruchu i kibice zastanawiali się, czy mistrzowie Polski sezonu 2013/14 wykrzeszą z siebie motywację, czy myślami są już pod Kolumną Zygmunta. Legia w drugiej połowie starała się prowadzić grę, ale akcje nie zazębiały się. Ruch tymczasem realizował plan gry z kontrataku. W 61. minucie Marek Zieńczuk oddał groźny strzał z dystansu. Dusan Kuciak przeniósł piłę nad poprzeczką. Po chwili z rzutu rożnego dośrodkował Starzyński, a pozostawiony bez opieki Piotr Stawarczyk strzałem głową podwyższył na 2:0. Legia poderwała się jeszcze do jednej akcji. W 75. minucie bohater ostatnich tygodni Michał Żyro podał do Miroslava Radovica, a ten płaskim strzałem z 18 metrów pokonał bramkarza Ruchu. Gospodarze mieli kwadrans, by doprowadzić do remisu, jednak nie stworzyli już zagrożenia pod bramką Kamińskiego i 3 punkty ostatecznie pojechały do Chorzowa.

Zawisza Bydgoszcz – Lechia Gdańsk 0:0 (0:0)
niedziela, 25 maja, godz. 18:00

Przyjezdni atakowali często, ale ich strzały nie sprawiały kłopotów Wojciechowi Kaczmarkowi. Największym zagrożeniem dla bramkarza Zawiszy był Stojan Vranjes. W pierwszej połowie spróbował on szczęścia strzałem z rzutu wolnego. Golkiper gospodarzy przeniósł w tej sytuacji piłkę nad poprzeczką. Powtórka nastąpiła w 78. minucie, jednak i tym razem górą był Kaczmarek. Ciekawiej zrobiło się w samej końcówce spotkania. Najlepszą okazję na zdobycie bramki Zawisza miał w 81. minucie. Kamil Drygas zdecydował się na strzał z dystansu. Futbolówka po drodze odbiła się od jednego z graczy Lechii, kompletnie myląc Mateusza Bąka. Na szczęście dla bramkarza z Gdańska, piłka trafił w słupek. W odpowiedzi kapitalną okazję zmarnował Patryk Tuszyński. Napastnik znalazł się bez krycia w polu karnym gospodarzy, jednak z siedmiu metrów główkował prosto w Kaczmarka. Piłkę meczową w doliczonym czasie gry zmarnował Drygas. Zawodnik Zawiszy, po zgraniu Sebastiana Ziajki, z bliskiej odległości trafił w Bąka

LICZBY 35. KOLEJKI:

Liczba goli – 18
Średnia goli na mecz – 2,25
Zwycięstwa gospodarzy – 2
Remisy – 3
Zwycięstwa gości – 3
Rzuty karne – 2 (100% wykorzystanych)
Żółte/czerwone kartki – 17 / 1

Źródło: Roosevelta81.pl / onet.pl / lechpoznan.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments