Zimowe wietrzenie szatni Górnika. Kibice nie mogą narzekać na nudę

Torcidos  -  8 stycznia 2016 11:30
0
966

Przybylski1_Gornik_Podbeskidzie_1516

Kibice Górnika nie mogą narzekać na nudę. Ledwie tydzień temu otworzyło się okienko transferowe, a w Zabrzu ruch, jak na ruskim bazarze. Po zakontraktowaniu pięciu nowych zawodników, klub zabrał się za czystki kadrowe. W czwartek pierwszy raz od 5 lat ogłoszono oficjalną listę transferową z kilkunastoma piłkarzami, którzy dostali zielone światło na szukanie sobie nowego pracodawcy. Wygląda na to, że w Górniku szykuje się rewolucja i to ogromnych rozmiarów.

Gdy do Górnika trafiali kolejni nowi zawodnicy kwestią czasu było, kiedy rozpocznie się redukcja kadry „Trójkolorowych”. Już jesienią zabrzanie mieli jeden z najliczniejszych zespołów w lidze, a pozyskanie następnych zawodników wręcz wymusza na włodarzach klubu zmniejszenie obecnej kadry. Choć obecnie tego nie odczuwamy, to Górnik wciąż ma ogromne problemy finansowe, a opłacanie niemal czterdziestu piłkarzy jest ostatnią rzeczą, na którą mogą sobie w Zabrzu pozwolić.

Kto więc znalazł się na wspomnianej liście transferowej? Oto lista zawodników:
1. Mateusz Słodowy
2. Maciej Mańka
3. Rafał Kurzawa
4. Mariusz Przybylski
5. Dzikamai Gwaze
6. Konrad Nowak
7. Daniel Barbus
9. Jarosław Potoniec
10. Rafał Wolsztyński
11. Fabian Piasecki
12. Marcin Urynowicz

Ze wszystkich wymienionych powyżej zawodników, jedynie Słodowy i Kurzawa grali w miarę regularnie. A reszta? Gdyby opuścili Górnika, prawdopodobnie nikt by się nie nawet zorientował. W tym sezonie, cała dziesiątka spędziła na boiskach Ekstraklasy łącznie 726 minut. Dla przykładu, prawie trzy razy mniej, niż sam Adam Danch. To tylko pokazuje, że są potrzebni Górnikowi, jak dziura w moście. A kolejny raz ilość nie szła w parze z jakością.

Dla wielu z nich nie oznacza to jednak definitywnego pożegnania z Górnikiem. Urynowicz, Nowak, Potoniec, Wolsztyński, Piasecki czy Barbus to wciąż zawodnicy, z którymi „Trójkolorowi” wiążą spore nadzieje, a obecność na liście transferowej jest z myślą o wypożyczeniach. Skoro nie mogą liczyć na grę w pierwszym zespole Górnika, to pobyt w I lub II lidze pomoże zaadoptować się w dorosłą piłkę. Bo ciągłe kopanie się po głowach w drużynie rezerw lub juniorach, na dłuższą metę jest bezcelowe.

Mniej różowo piszę się przyszłość pozostałych piłkarzy. Wystawienie na listę transferową jest jasnym sygnałem, że ich dni w Górniku są już policzone. Część z nich mogłaby z pewnością podjąć rywalizację o miejsce w składzie, ale problemem okazały się tutaj kontuzje. Mowa głównie o Mańce i Przybylskim, którym plan walki o pierwszą jedenastkę pokrzyżowały kontuzje. Natomiast największym zaskoczeniem jest Słodowy, który mimo wszystko cieszył się sporym zaufaniem u Leszka Ojrzyńskiego. Lecz transfer Pawła Golańskiego okazał się kluczowy w podjęciu decyzji. Gwaze prezentował formę zdecydowanie poniżej oczekiwań, dlatego dano mu wolną rękę w poszukiwaniu pracodawcy.

Było o tych, którzy znaleźli się na liście, więc teraz o jej nieobecnych. A nazwiska wśród kibiców nasuwają się dwa. Maciej Korzym i Sebastian Przyrowski. Obaj solidnie jesienią pracowali, żeby znaleźć się na liście transferowej, a jednak ich nie ma. W przypadku Przyrowskiego mamy dwie tezy – Sebastian dogadał już się w sprawie rozwiązania kontraktu z Górnikiem, lub zdaje sobie sprawę, że nikt go nie będzie chciał i nie zamierza ruszać się z Zabrza. Oba wypadki wydają się całkiem możliwe, choć bardziej prawdopodobny jest drugi wariant. Natomiast ryzykownie byłoby się pozbywać Korzyma, gdy Górnikowi wciąż nie udało się sprowadzić napastnika. Po drugie zdaje nam się, że Leszek Ojrzyński po cichu wierzy jeszcze w Maćka, dla którego runda wiosenna będzie ostatnim dzwonkiem, jeśli myśli o pozostaniu w Ekstraklasie.

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments