Wiara, biseksualizm, Kościelny Laurent, a Górnik Zabrze, czyli „Mission Impossible” w krzywym zwierciadle II

g.rajda  -  7 kwietnia 2014 19:14
0
1410

wiara

Tytuł brzmi dość kontrowersyjnie oraz dwuznacznie. Oczywiście jest to zabieg nieprzypadkowy. Sam problem biseksualności liberalnego społeczeństwa, atakowanego konserwatywnymi dogmatami kościoła, nazwisko piłkarza i jego problem gry dla reprezentacji Polski, czy mój ukochany klub przed misją niemalże niemożliwą. To nie tylko kompozycja prowokująca, ale także ściśle powiązana. Uzupełnieniem tej kompozycji jest krzywe zwierciadło medialne, które serwuje nam obraz potęgi, czy biedaków skrzywdzonych przez „złych ludzi” a rzeczywistość jest zupełnie inna – brutalna, brudna i chamska. Spróbuję trochę ten rozmyty obraz medialny oczyścić z brudu i wyłonić z tychże zniekształceń odrobinę hipokryzji.

Biseksualizm to oczywiście dla kościoła katolickiego zło wcielone. Założeniem funkcjonowania samego społeczeństwa jest heteroseksualne życie za pozwoleniem instytucji kościoła w postaci małżeństwa. Hipokryzja numer jeden i prawda objawiona. Media coraz częściej jednak pozostawiają rysę na tym nieskazitelnym szkle. Homoseksualizm, pedofilia, porzucanie sutanny to patologie, które dotykają tę świętą instytucję. Liberalizacja społeczeństwa doprowadziła do kryzysu wiary. Ludzie coraz częściej walczą z dogmatami, broniąc własnej natury i poglądów. Jak to ma się do futbolu w naszym nadwiślańskim kraju?

Futbol to dla mnie religia, gdzie wybudowany własny kościół, a jego świątynie stoją na całym świecie. „Wiara futbolu” jednak jest bardzo liberalna, dynamiczna i pochłania samą sobą. Posiada własne odszczepy jak każda inna. Katolicyzm też jest odłamem Judaizmu. W Polsce oczywiście katolicyzm to religia wiodąca, a futbol jest sportem, który wiedzie prym nad innymi dyscyplinami. Nasza nadwiślańska wiara w kościół czy futbol jest bardzo silna, ale smak nieustannej goryczy porażek doprowadza do chwil słabości czy załamania. Kto jest temu winien? Czy sama liberalizacja? Nie, to ludzie piastujący urzędy kapłanów (oczywiście nie wszyscy) w obydwóch religiach, czyli „czarne owce”. Instytucje muszę maskować ich występki, aby nieskazitelny obraz medialny takim pozostał. Stąd swe źródło czerpie „krzywe zwierciadło”.

Laurent Kościelny, piłkarz Arsenalu Londyn i niedoszły reprezentant Polski. Dlaczego niedoszły? Został namaszczony przez naszych znawców futbolu Polakiem. Jest to swoistego rodzaju zrobienie z chłopca biseksualisty narodowego. Nasi kochani „katecheci” pojechali po Kościelnego do Anglii. Wmawiali mu, że jest Polakiem, a społeczeństwu, że już jest niemal reprezentantem kraju. Nasz kościół i nasza wiara próbowała zaadoptować Francuza ze względu na pochodzenie dziadka. Niestety misja naszych „katechetów” i nawrócenie Kościelnego spełzły na niczym. Nieudolność naszych uczonych w piśmie spowodowała konflikt medialny. My chcieliśmy, on chciał, tylko zły innowierca Arsene Wenger, trener Arsenalu, zbezcześcił naszą ideę. Oczywiście jest to krzywizna w zwierciadle, jaką nam zaserwowano po fiasku nieudolnych prób adopcji. Wspomniana krzywizna maskuje lata bezmyślnego trwania w konserwatywnej wizji futbolu rodem z PRL-u. Nie reformowaliśmy ligi, nie kreowaliśmy wychowanków i sprowadzaliśmy „szrot” z zagranicy. Futbol jest liberalny, ale jeszcze nie w naszym kraju.

Dlaczego Laurent Kościelny nie zdecydował się pójść śladami Ludovica Obraniaka czy Damiena Perquisa? Odpowiedź jest prosta. Odłam wiary futbolu w modelu brytyjskim czy francuskim stoi w hierarchii kościelnej dużo wyżej od naszego podwórkowego. Poza tym, sam zainteresowany zawsze podkreślał, że JEST FRANUZEM. Nadzieja, jaką nam zafundowali „katecheci” i „kapłani futbolu”, to było od początku kłamstwo, czyli „mission impossible”. Tak nawiasem mówiąc, teraz dwaj pozostali zostali „kozłami ofiarnymi” w naszej wierze. Wiele upadków naszej reprezentacji, w tym EORO 2012, to była ich wina. Tylko nikt nie wspomina, że nasi „katecheci” nawrócili ich na naszą wiarę i obiecywali „złote góry”. Poziom piłkarski też nie był bez znaczenia. Nie ten sam, jaki ma Laurent Kościelny. Jaka wiara tacy i wyznawcy.

Nie sposób odnieść się do wiary o charakterze lokalnym. Nasz „proboszcz” Zbigniew Waśkiewicz, a w zasadzie „Kapelan Wojskowy” toczy bój, który także można nazwać „mission impossible”. Wojna o licencję na grę w ekstraklasie, osoba nowego trenera Roberta Warzychy i jego licencja trenerska. Masa niezapłaconych zobowiązań wobec piłkarzy, należności wobec podmiotów takich jak Rozwój Katowice, sprawa niedokończonego stadionu i alternatywne łatanie dziury na ławce trenerskiej Józefem Dankowskim. Cafe Futbol 06.04.2014 i kolejny raz nasz wiara, czyli Górnik Zabrze. Program dotyczył spraw licencji na grę w ekstraklasie w sezonie 2014/2015. Zbigniew Waśkiewicz w wywiadzie na potrzeby programu informuje, że Górnik już uregulował znaczną część zobowiązań lub zawarł stosowne ugody. Nasz „proboszcz” pełni posługę kilka tygodni a zrobił więcej niż jego poprzednik.

Są niestety sprawy już nie do odkręcenia. Poprzedni „proboszcz” i jego wikariusze dopuścili się niestety następnej krzywizny w zwierciadle medialnym. Wypuszczenie takich talentów jak Paweł Olkowski, czy Prejuce Nakoulma z naszego seminarium w formie darowizny to herezja. Szlachetne wobec następnych klubów. Pytanie brzmi, dlaczego odeszli? Ano patologia w hierarchii naszej świątyni przy ulicy Roosevelta81 jest najprostszą odpowiedzią. Nasz były seminarzysta Łukasz Skorupski nie otrzymał należnych mu pieniędzy, zwodzono go obietnicami, a gdy upomniał się o swoje nazwano go zdrajcą. Jest to dla mnie jawny gwałt! Oczywiście piszę w przenośni, żeby nikomu nie przyszło do głowy skojarzenia seksualne. Zbigniew Waśkiewicz potwierdził we wspomnianym wywiadzie, ze racja jest po stronie piłkarza! Na pytanie, dlaczego rok po odejściu Arka Milika Rozwój Katowice nie otrzymał pieniędzy za wspomniany transfer? Odpowiedź Zbigniewa Waśkiewicza brzmi: „To pytanie należy skierować do mojego poprzednika” Amen. Nasz były „proboszcz” Artur Jankowski w nagrodę za zasługi, otrzymał posadę w Radzie Nadzorczej Górnika Zabrze. Praktyka nierzadko spotykana w naszych strukturach wszelkiej maści – kościelnej, państwowej, sportowej. Ja na miejscu piłkarzy też bym stąd uciekał jak najdalej kilka tygodni temu. Do momentu pojawienia się nowego prezesa i trenera w klubie panowała Sodoma i Gomora!

Podsumowując muszę zespolić te wszystkie wątki. Niema nieskazitelnej wiary. W każdym wydaniu i w każdej formie będą występowały patologie. Szczególnie nasza struktura kościelna (piłkarska) na szczeblu państwowym i lokalnym jest jeszcze na niskim poziomie. Nowi „mędrcy” tacy jak Zbigniew Boniek, Zbigniew Waśkiewicz na każdym szczeblu zarządzania są gwarantami zmian, reform i liberalizacji myślenia pozostałych kapłanów i wiernych. Musimy sobie jednak uświadomić, że jesteśmy na obecnym poziome wyłącznie alternatywą dla Kościelnego a nie opcją, jeśli mowa o reprezentacji. Górnik Zabrze jest w tej chwil także alternatywą dla Olkowskiego i Nakoulmy a nie opcją. Słabość naczelnych wodzów lat ubiegłych doprowadziła do kryzysu wiary, dramatycznie słabego poziomu sportowego i niskiego poziomu infrastrukturalnego. Konserwatyzm czas porzucić, bo ludzie porzucą wiarę. Krzywe zwierciadło nie zwiedzie ludzi a demagogia, wizje piekła nie straszą już jak kiedyś. Przyciąganie wiernych na bilety za 5 zł to jawny kryzys.

TEKSTY PUBLIKOWANE W DZIALE “OKIEM ŻABOLA” SĄ PRYWATNYMI OPINIAMI AUTORA

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: bubblews.com

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments