Pech nie opuszcza ostatnio rekonwalescentów w zespole Górnika. Znamy wszyscy perypetie zdrowotne Michała Koja, którego powrót do gry wydłuża się, nie inaczej jest w przypadku kolejnego zawodnika. Wojciech Hajda powracał powoli do formy po ciężkiej kontuzji wiązadeł (16 czerwca ubiegłego roku, podczas meczu wyjazdowego klubowych rezerw z Gwarkiem Tarnowskie Gór; przyp. red.), teraz czeka go kolejny rozbrat z boiskiem.
Podczas spotkania trzecioligowych rezerw pomocnik Górnika musiał przedwcześnie opuścić murawę. Po jednym ze starć z rywalem Hajda upadł na murawę, a kiedy się podniósł z grymasem na twarzy, trzymał się za bark. Jeszcze przez kilka minut próbował, jak to się mówi w żargonie piłkarskim „rozbiegać” ból. Niestety nie był w stanie kontynuować gry, co zasygnalizował sztabowi szkoleniowemu. – Ambicja mówiła mi, że muszę przezwyciężyć ból, a był ogromny, wiec próbowałem. Jednak chwilę później, lekko ruszając ręką wiedziałem, iż nie dam rady.
Po badaniach okazało się, że Wojtek ma skręcony bark. Czeka go zatem kilkunastodniowa przerwa w treningach, ale samego zawodnika optymizm nie opuszcza. – Myślę, że jakaś mega długa przerwa to nie będzie. Na pewno w maju wrócę, czy w pierwszej części, czy drugiej, to już inne pytanie.
19-letni zawodnik w poprzedniej kolejce rozegrał całe spotkanie przeciwko Miedzi w Legnicy, a wcześniej występował także w CLJ-ce Górnika. Wydaje się, że rysowała się przed nim realna szansa, by w obecnym sezonie zagrać jeszcze w „jedynce”, tym bardziej że zespół Marcina Brosza jest coraz bliższy zapewnienia sobie ligowego bytu. Teraz jednak ta perspektywa oddala się przed 19-letnim pomocnikiem. – Szansa na pewno była, zwłaszcza że czułem, iż powoli wracam stary ja, a nawet lepszy. No ale trudno, życie toczy się dalej.
My życzymy Hajdzikowi jak najszybszego powrotu do zdrowia i rywalizacji na ligowych boiskach.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosvelta81.pl