Ostatnia część wywiadu ze Spółką Stadion dotyczyć będzie zarzutów z bloga, który prowadzą „pozostałości po Konsorcjum” – Proszę nie nazywać ludzi prowadzących bloga głównymi projektantami stadionu, to jest pozostałość po Konsorcjum, zostały w nich tylko biura, a nie ma już tam architektów – zdradza nam Prezes Spółki Tadeusz Dębicki.
Roosevelta81.pl: Kto stoi za wpisami na blogu?
Piotr Podgórski (dyrektor projektu): – Były 3 firmy projektowe i one zatrudniały w jakiś tam sposób projektantów, którzy faktycznie to projektowali. Te firmy zajmowały się bardziej koordynacją, jedynie Konstruktor został w tym Konsorcjum projektowym.
Tadeusz Dębicki (Prezes Spółki Stadion w Zabrzu): – Tak, faktycznie, Konstruktor jako jedyny pozostał w Konsorcjum i nie chciał podjąć współpracy ze Spółka Stadion, rozmawiałem z nim osobiście. Zgodnie z prawem nadzór autorski może sprawować inna osoba niż projektujący. W przypadku branży konstrukcyjnej nie ma kwestii praw autorskich
O co tak naprawdę chodzi z tym całym zamieszaniem?
Tadeusz Dębicki: – Głównym projektantem stadionu jest architekt Marek Szcześniak, który pracuje u nas w Spółce Stadion i cały czas sprawuje nadzór autorski. Ten blog, który się pojawił po pierwsze jest niepodpisany, nie ma maila, nie ma telefonu, żadnego kontaktu. Prawdopodobnie prowadzą ten blog resztki z Konsorcjum Projektowego, czyli biura, które już nie zatrudniają projektantów. Projektantów rzeczywistych stadionu zatrudniamy my. Konsorcjum miało pełnić nadzór autorski, natomiast warunkiem, aby tego dokonać, było podpisanie dodatkowej umowy ze Spółką Stadion, w której określone będzie wynagrodzenie. Na początku zeszłego roku rozpoczęliśmy takie negocjacje z Konsorcjum Projektowym w celu ustalenia tego wynagrodzenia i zasad jego wypłacania, natomiast Konsorcjum z przyczyn dla nas niezrozumiałych je zerwało. Efekt tej całej sprawy był taki, że wysłaliśmy do Konsorcjum projekt umowy, która miała regulować te sprawy z prośba o podpisanie, wyznaczając termin, żeby umożliwić sprawowanie przez nich nadzoru autorskiego. Do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi, ani zwrotu podpisanej umowy.
– Kwota jaką ustaliliśmy w negocjacjach, wydawało nam się, że jest dobra. W związku z tym, że tej umowy nie było, my nie mogliśmy ich wezwać do pełnienia nadzoru autorskiego, bo zgodnie z prawem budowlanym, projektant ma obowiązek pełnienia nadzoru autorskiego, ale tylko w sytuacji, jeśli inwestor go do tego wezwie. Jeśli go nie wezwie to on tego nadzoru nie pełni.
– Nadzór autorski, zupełnie teoretycznie, w pozwoleniu na budowę nie mamy wpisane, że jest konieczność pełnienia nadzoru autorskiego. Pracownicy Spółki nie są szaleńcami i wiemy, że bez nadzoru takiej inwestycji nie da się przeprowadzić. W sytuacji, kiedy mówimy projektant, w sensie Konsorcjum Projektowego, odmówił sprawowania nadzoru autorskiego, bo taka jest prawda, że odmówił podpisania umowy. My taką umowę wysłaliśmy, a on jej nie podpisał i jednocześnie nie pojawił się na kolejnych negocjacjach.
– To nie jest tak jak piszą na blogu, że to Spółka Stadion ich odsunęła, tylko nie mieliśmy takich podstaw, aby ich wezwać, bo nie było umowy. Oczywiście mogli to robić nieodpłatnie, my nawet wcześniej zaproponowaliśmy pełnienie im nadzoru autorskiego bez wynagrodzenia, ale odmówili i nie dziwie się, mało kto chce pracować za darmo. Zresztą za pieniądze też odmówili. W związku z tym, że oni odmówili pełnienia nadzoru autorskiego, przejęła go Spółka Stadion w ten sposób, że zatrudniliśmy w Spółce rzeczywistych projektantów stadionu, na czele z głównym projektantem Markiem Szcześniakiem. Następnie poinformowaliśmy wszystkich uczestników procesu budowlanego o tym fakcie, włącznie z Konsorcjum Projektowym, że w związku z odmową pełnienia nadzoru autorskiego przestajemy współpracować w tym zakresie, a Konsorcjum będzie wzywane tylko do usuwania wad w projekcie, które się pojawią.
– Jest jeszcze kwestia praw autorskich, które wszystkie do projektu posiada Spółka Stadion. Prawa autorskie dzielą się na zbywalne i niezbywalne. Prawa majątkowe, czyli zbywalne i te, w umowie o wykonanie dokumentacji projektowej zawartej między miastem a Konsorcjum, Konsorcjum przeniosło na miasto. Jednocześnie w umowie jest wyraźnie napisane, że miasto ma prawo do wprowadzania zmian w dokumentacji projektowej. Nie jest napisane „nieistotnych zmian” tylko „wszelkich zmian”. Natomiast prawa niezbywane osobiste, są związane z osobą fizyczną, która projektowała stadion. Na obiekcie wystąpiła zamiana koloru elewacji i to są prawa osobiste. Tę decyzję mógł podjąć tylko Marek Szcześniak i nikt inny na świecie. Tej decyzji nie mogło podjąć Konsorcjum, nie mają do tego żadnego prawa. To co twierdzą te pozostałości po Konsorcjum to jest w całości nieprawda, zresztą przygotowaliśmy specjalne oświadczenie w tej sprawie, które można przeczytać w tym miejscu. Jeżeli pozostałości z Konsorcjum mówią nam, że bez ich zgody wprowadzamy zmiany w dokumentacji, to bardzo przepraszam, ale Spółka Stadion ma wszelkie prawa wprowadzać zmiany w dokumentacji i to wynika z umowy oraz przepisów obowiązującego prawa. Oni maja prawo robić zmiany w sytuacji tylko takiej, kiedy ich wezwiemy do usunięcia wady projektowej, co zostało kilka razy już zrobione, natomiast wiem, że nie usunęli ich wszystkich. W związku z tym, procedura jest jednoznaczna, wadę projektową usuwa Spółka Stadion jako tzw. wykonawstwo zastępcze, a kosztami obciążamy ich, nie ma innego wyjścia.
Czy to również wpływa na końcowy termin oddania stadionu? Jak wyglądają procedury?
Tadeusz Dębicki: – Wzywamy ich do usunięcia wady, a oni wyznaczyli sobie 7 dni zgodnie z listem gwarancyjnym plus do tego dochodzą terminy pocztowe z czego robi się 2-3 tygodnie. Oczywiście gdyby ich zdaniem była konieczność dłuższego czasu procedowania, to najprawdopodobniej w wielu przypadkach zgodzilibyśmy się na to, lecz nigdy się o to nie zwrócili. Jeśli mija te 7 dni, to Spółka Stadion zleca to w ramach wykonawstwa zastępczego. Wydaje mi się, że nie jest to na tyle krytyczne, żeby powodowało to opóźnienie w budowie, choć można by zrobić taką analizę.
Piotr Podgórski: – Na pewno angażuje to nasz czas, bo jesteśmy wzywani do różnych Urzędów, musimy dementować różne sprawy.
Tadeusz Dębicki: – Nie jest też tajemnicą, że napisali np. do nadzoru budowlanego. To jest działanie złośliwe i tu nie boję się tego określenia, a zaczęło ono funkcjonować w momencie, gdy obciążyliśmy ich pierwszą karą. Okazało się, że muszą jakąś kwotę zapłacić miastu nie Spółce, bo Spółka Stadion działa jako jego pełnomocnik, którego udzieliła nam Pani Prezydent. Dlatego Spółka nakłada kary, które płaci się miastu. Oni oczywiście tej kwoty nie zapłacili i zaczęli prowadzić te działania na blogu, wcześniej ich nie było. Jest to dla nas bardzo przykre, bo nie chcieliśmy tego sporu.
Ze strony autorów bloga pojawiły się również zarzuty kierowane do Spółki Stadion jeśli chodzi o utratę gwarancji i rękojmi stadionu.
Tadeusz Dębicki: – To jest kompletna bzdura. Przedstawię prosty przykład: jeśli idę do sklepu, kupuję odkurzacz i mam list gwarancyjny. Po zakupie przychodzi mi pismo od jego producenta, że przedmiot jednak nie ma tej gwarancji. Nie można tego zrobić. Spółka natychmiast zleciła opinię prawną i to jest prawnie nieskuteczne. Nawet argument, który oni podnoszą, że dokumentacja uległa takiej zmianie, że jest ona całkiem inna, jest nieprawdziwy. Spółka Stadion robi zmiany nieistotne i nie może to wpłynąć na gwarancję. Gwarancje i rękojmię obiekt ma jeśli chodzi o twórcę dokumentacji, a za chwilę będzie miał od Generalnego Wykonawcy.
Piotr Podgórski: – Najistotniejsze są gwarancje tego, który buduje a nie projektuje. Jeśli Spółka wybuduje stadion, to niepotrzebne są nam gwarancje projektantów.
To już koniec naszej rozmowy ze Spółką Stadion i mamy nadzieję, że pozwoliła ona przybliżyć oraz wyjaśnić niektóre problemy dotyczące budowy stadionu. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, piszcie w komentarzach pod artykułem.
źródło: Roosevelta81.pl
foto: Roosevelta81.pl