Górnik Zabrze po dwóch kolejnych zwycięstwach zaczął powoli odzyskiwać wiarę w siebie, a także mocno nadszarpnięte zaufanie kibiców. Mecz w Warszawie był zarówno dla piłkarzy, jak i fanów strasznie zimnym prysznicem. We wszystkich tych spotkaniach zagrał kapitan Górnika, Szymon Matuszek. Po meczu z Legią podzielił się swoimi refleksjami na temat klęski przy Łazienkowskiej.
To jeszcze nie te tory
– Wydawało się, że wracamy na właściwe tory, w dwóch meczach nie tracimy goli. Każda bramka deprymuje, tym bardziej kiedy pada na początku meczu. Niestety w Warszawie spadł na nas deszcz bramek. Nikt takiego scenariusza nie zakładał w najczarniejszych snach. Trzeba to przyjąć na klatę jak mężczyźni.
Atuty piłkarskie po stronie Legii
– Byli przygotowani na nas bardzo dobrze, kiedy próbowaliśmy wyprowadzać akcje bokami, zaraz zakładali pressing, to były ich założenia, które wykonali perfekcyjnie. Legia w każdym aspekcie piłkarskim nas przewyższała. Zaangażowania i woli walki nie możemy sobie odmówić, ale w futbolu liczą się jeszcze piłkarskie atuty, a tych mieliśmy mniej od rywali. Teraz trzeba się podnieść i przygotować do kolejnego meczu.
Bez usprawiedliwień
– Podczas przerwy na początku spotkania gospodarze przebywali na boisku treningowym, my natomiast byliśmy stłoczeni w szatni. Wracając na murawę mieli więc jakąś przewagą, ale absolutnie nie szukałbym tutaj jakiegokolwiek usprawiedliwienia.
Daleko od założeń
– W szatni przemawiał trener, założeniem było nie stracić kolejnego gola, co też się nie udało. Pojawiają się opinie, że druga część wyglądała lepiej, ale jest to bardzo dalekie od tego co byśmy chcieli.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl