Przemysław Wiśniewski przeciwko Pogoni zagrał po raz pierwszy na prawej stronie obrony. Nie jest to nominalna pozycja „Wiśni” i widać było, że to dla niego ciężki kawałek chleba. Niemniej jednak Przemek robił wszystko, aby sprostać zadaniu, radą służył mu również „Wiśnia” senior, o czym „młody” wspomina w rozmowie z Roosvelta81.pl.
Grałeś wcześniej na prawej obronie?
– Nie, nigdy nie grałem na tej pozycji. Zostałem tam posłany do boju przez trenera, więc musiałem zrobić wszystko co w mojej mocy, aby podołać temu zadaniu.
Jak się czułeś z boku defensywy, to jednak inna pozycja niż środek obrony?
– Tutaj trzeba biegać od pola karnego do pola karnego, robi się więcej kilometrów. Do siedemdziesiątej minuty było wszystko ok., później natomiast zaczęło dopadać mnie zmęczenie i było coraz ciężej.
Tata (Jacek Wiśniewski) dawał jakieś wskazówki?
– Powiedział, żebym robił swoje, przede wszytkim nie dawał się przeciwnikowi obrócić z piłką.
W pierwszej części „Kondziu” rzadziej się wracał, miałeś sporo pracy.
– Zgadza się. Po zmianie stron ogarnęliśmy to, ale rywale widząc zmęczenie coraz częściej atakowali tą stroną. No cóż, skończyło się remisem. W Sosnowcu powalczymy o zwycięstwo.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl