Podczas przerwy na występy reprezentacji narodowych, trenerzy ligowi mają więcej czasu na spokojną pracę z zespołem. Nie zawsze jednak sztaby szkoleniowe mają komfort – z uwagi na powołania poszczególnych piłkarzy – prowadzić zajęcia z pełną kadrą. Tak właśnie wygląda to aktualnie w Górniku, gdzie Marcin Brosz przygotowuje drużynę do dalszej części ligowych zmagań. Nikt jednak w klubie, jak podkreśla opiekun zabrzan, nie ma zamiaru narzekać na zaistniałą sytuację. Wręcz przeciwnie, przy Roosevelta zdają sobie sprawę, że jest to wielka nobilitacja dla czternastokrotnych mistrzów Polski. Zapraszamy do rozmowy z Marcinem Broszem, którą przeprowadziliśmy, korzystając z przerwy w rozgrywkach.
Zawodnicy w kadrach to prestiż dla Górnika
– Zawsze podkreślamy, że jest to bardzo duże wyróżnienie dla zawodników i przede wszystkim prestiż dla klubu. Trzymamy za piłkarzy kciuki, żeby jak najlepiej wyglądało w ich wykonaniu. Krzysztof Kubica np., bardzo dobrze zaprezentował się w meczu z Francją. Kolejny piłkarz, który daje sygnał, puka pomału do kadry pierwszego zespołu. Występując w „dwójce” przebił się także do reprezentacji Polski. Wiele pracy oczywiście przed nim, ale on się jej nie boi, chce się rozwijać, wszystko postawił na piłkę.
Wspominaliśmy w klubie również, że do tych chwil, kiedy po trzech przedstawicieli Górnika wychodziło w składzie pierwszej reprezentacji, jeszcze nam brakuje, więc mamy w tej gestii trochę do zrobienia. Cieszymy się z tych powołań, choć taka sytuacja wymusza zmiany w planach treningowych. Z kolei jest to również szansa dla innych zawodników, wyróżniających się formą. Po konsultacjach z trenerem Gierczakiem uznaliśmy, że to odpowiedni czas, żeby dać im szansę i zaprosiliśmy ich do wspólnych treningów z pierwszym zespołem.
Nie wszystko ma prawo już funkcjonować
– Powtarzam zawsze, iż w każdym meczu gramy o zwycięstwo, a suma zdobytych punktów na koniec pokaże, w którym jesteśmy miejscu. Tak podchodzimy do rywalizacji, chcemy być maksymalnie przygotowani do meczu, chociaż – jak pokazują dotychczasowe wyniki – nie zawsze udaje się wygrać. W sporcie jest tak, że nigdy do końca nie można być zadowolonym. Analizując spotkania, dostrzegamy momenty, kiedy mogliśmy zrobić coś lepiej i ugrać więcej. Z drugiej strony, zdajemy sobie doskonale sprawę, że dołączyło do nas sporo zawodników i nie wszystko ma prawo już funkcjonować, tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Oczywiście możemy być zadowoleni z dziesięciu zdobytych punktów w ekstraklasie. Zabrakło nam skuteczności w Pucharze Polski, gdzie przy lepszym otwarciu, mecz mógłby się różnie potoczyć. Nie lubimy jednak wracać do przeszłości, patrzymy na to, co jest przed nami, czyli mecz z Cracovią.
Nie czas na cenzurki
– Jesteśmy raptem po 6 meczach ligowych, nie chciałbym oceniać nikogo na takiej podstawie. Jest to zbyt krótki okres, wiemy, że czeka nas dużo pracy. Mamy cel do osiągnięcia, wiemy jak trudne zadanie przed nami z którego będziemy rozliczeni na koniec sezonu. Na razie jesteśmy w połowie drogi, nie jest to jeszcze pora na wystawianie cenzurek.
Mecz z Lechem
– Jak już mówiłem, niechętnie wracam do meczów, które już się odbyły, one są już za nami. Zgodzę się jednak, że w meczu z Lechem byliśmy skuteczni w tym, co robimy. Na boisku ciężko trzeba pracować, włożyć wiele wysiłku, by wypracować okazje bramkowe, ale sztuką jest też ich wykorzystanie. Wykończenie sytuacji w niektórych meczach nam szwankowało, brakowało tej „kropki nad i”. Podkreślałem po meczu w Poznaniu, że chcieliśmy przede wszystkim zagrać na zero z tyłu, a gdy nadarzy się możliwość zamknąć spotkanie jak najszybciej. Udało nam się, nie dopuściliśmy, by „Kolejorz” strzelił jedną bramkę. W pamięci mieliśmy ostatnie zwycięskie spotkanie przy Bułgarskiej 2:4 (28.04.2019 2:4; przyp. red.), gdzie w samej końcówce straciliśmy gola, wpędzając się wtedy w trudne momenty.
Wsparcie trybun niezwykle ważne
– Przed własną publicznością dostajemy dodatkowej energii. Atmosfera na stadionie w Zabrzu to jest coś niesamowitego. Czujemy ogromne wsparcie z trybun. Najlepszym przykładem będzie w tym momencie sytuacja podczas meczu z Piastem, który przegraliśmy. Kibice na koniec dali nam pozytywne wsparcie i to jest chyba odpowiedź. Pokazuje to, również jak duża jest świadomość publiczności, przecież oczekiwania na ten mecz były inne. To był trudny moment dla nas wszystkich, reakcja była kapitalna, a dla nas jest bardzo ważna pomoc naszych fanów. Wsparcie trybun niesamowicie nas nakręca.
Rozwój poprzez zmiany pozycji
– Oczywiście szukamy dla poszczególnych piłkarzy nowego miejsca w ustawieniu. Tutaj mówimy o zawodnikach wchodzących do piłki, potrzebujących rozwoju. Tak właśnie wygląda sytuacja, jeśli chodzi o Przemka Wiśniewskiego. Zawodnicy korzystają ze zbierania doświadczenia, grając na różnych pozycjach. Mają szerszy pogląd i obraz sposobu gry, zachowania oraz podejmowania decyzji, a także sposobów rozwiązywania meczowych sytuacji. Także my jako szkoleniowcy, jako klub, mamy wtedy większe pole możliwości z piłkarzy nieukierunkowanych tylko na jednej pozycji.
– Wcześniej podobnie robiliśmy w przypadku Mateusza Wieteski, który grywał na prawej obronie bądź, jako defensywny pomocnik. Rafał Kurzawa z kolei przez pewien czas wystawiany był z lewej strony defensywy. Doskonałym przykładem z zewnątrz jest tutaj Łukasz Piszczek, występujący we wczesnych latach kariery jako napastnik, a później przecież przeobraził się w znakomitego defensora, jakim jest do dziś.
Stabilizacja kluczem do powtarzalności
– Nie chcemy ciągle rotować, skupimy się na tym, aby zawodnicy czuli komfort gry na swoich pozycjach. Rozumieli się poprzez treningi, szybciej wyczuwali schematy, jest to, możliwe tylko wtedy, jeżeli ustabilizujemy danym piłkarzom pozycje na boisku.
Rywalizacja w bramce ma procentować teraz i w przyszłości
– Transfer Martina Chudego to nie był przypadek. Ściągając go do Zabrza, mieliśmy na niego plan, pomysł. Obserwowaliśmy jego grę i wiedzieliśmy, że będzie on pasował do koncepcji naszego zespołu. To jest jedno, a potem wszystko weryfikuje boisko, czyli mecze i treningi. Martin musi rywalizować z dwoma bramkarzami – Tomkiem i Danielem. Jest to z pożytkiem dla każdego. Chudy i Loska o miejsce w składzie, a Bielica ma, jak najwięcej od nich wyciągnąć. To będzie procentowało teraz i w przyszłości. Jednakże pozycja bramkarza, to takie miejsce, że każdy, nawet mały błąd jest widoczny. Wszyscy zwracają na to uwagę, ale my rozliczamy się, jako zespół i wiemy, że nie powinno być niektórych akcji czy rzutów wolnych. Zawodnicy z pola muszą zatrzymać niebezpieczeństwo i nie dopuścić do stałych fragmentów gry z osiemnastego metra.
Sekulić daje alternatywę
– Boris Sekulić daje nam tak naprawdę alternatywę na czterech pozycjach. W sparingu z CSKA (podczas zimowego zgrupowaniu na Cyprze) grał na lewej obronie, w poprzednim klubie najczęściej na środku. My ściągaliśmy go przede wszystkim z myślą o prawej obronie, tak jak zresztą występuje w reprezentacji, tam najlepiej się czuje.
Defensywa odpowiada jako całość
– Analizując spotkanie z Piastem, to musimy spojrzeć na 12 minutę, kiedy z powodu kontuzji schodzi Paweł Bochniewicz. Już wtedy trochę nam się posypała ta pół lewa strona, ponieważ Koj i Bochen dobrze razem współpracują. Wydaje się, że jest to tylko uraz, ale Dani Suarez to jest inny profil zawodnika, niż Paweł i jest inna współpraca. Ten rzut wolny był niejako sprowokowany przez to. Gdyby tam grał Bochniewicz to myślę, że nic by nie było. To jest mecz, trzeba reagować natychmiast. My wiemy, że tego faulu nie powinno być i jestem daleki, aby obarczać jednego zawodnika odpowiedzialnością za to. W naszej taktyce – czterech obrońców i defensywny pomocnik, odpowiada cała formacja.
Natomiast, jeśli mówimy o meczu z Kolejorzem, to muszę przyznać, że Adrian rozegrał bardzo dobre zawody. Dostał też powołanie do reprezentacji młodzieżowej. Jednak my w klubie cieszymy się, że mamy taką zdrową rywalizację w zespole na lewej stronie.
Michał to doświadczenie i ogranie, a Adrian, mimo że już trochę gra to tak naprawdę wchodzi do dorosłej piłki i o to nam chodzi. Tak, jak w przypadku bramkarzy – zdrowa rywalizacja między lewymi obrońcami będzie tylko z pożytkiem dla nas.
Zmienione proporcje nie zmieniają zasad walki o wyjściową jedenastkę
– Więcej akcentów w środku kładziemy na ofensywę poprzez to, że został Szymon Żurkowski. Ściągnęliśmy Vako Gvilię, Giannisa Mystakidisa, dopasowując system do predyspozycji piłkarzy. Dołączył do nas Mateusz Matras, gramy też systemem z jednym defensywnym zawodnikiem. Zmieniło to pewne proporcje, w jakich graliśmy wcześniej.
Mniej grają Maciej Ambrosiewicz, ale i Łukasz Wolsztyński. Wymieniliśmy młodych zawodników, a spójrzmy na Szymona Matuszka. Zawodnik, który jeszcze niedawno występował więcej i to jako kapitan. Zasada jest jednak prosta. Trzeba wygrać rywalizację na treningu, wtedy wskakuje się do składu. W meczu trzeba potwierdzić dobrą dyspozycję, wówczas zostaje się na dłuższy czas. Taki jest przecież sport. Staramy się poprzez obserwację piłkarzy podczas treningów dobrać najlepszy skład na mecz, by zagrać jak najlepiej.
Treningi oraz regeneracja przed Cracovią
– Gramy teraz z Cracovią, z bardzo trudnym przeciwnikiem. Co więcej, mówiliśmy wcześniej o zawodnikach powołanych do reprezentacji. Spora część z nich może wyjść na boisko we wtorek, a my przecież gramy już w piątek. Kluczowymi sprawami są, przede wszystkim treningi z zawodnikami, którzy zostali, aby jak najlepiej przepracować ten czas. Drugim elementem jest sfera logistyczna, by nasi piłkarze jak najszybciej wrócili do klubu z reprezentacji. Czas na regenerację będzie też różny. Adrian Gryszkiewicz może zagrać np. we wtorek o 18:00, a Vako Gvilia dopiero o 20:30. Dodatkowo przecież dochodzi podróż, więc naszym zadaniem jest pomóc piłkarzom w jak najszybszym dotarciu do klubu. Naszym rolą będzie również analiza czasu gry poszczególnych zawodników w swoich kadrach, aby jak najlepiej przygotować drużynę na pojedynek z Cracovią.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl