Szacuje się, że 20-25 milionów złotych brakuje dziś w budżecie inwestycji związanej z kompleksową budową trybuny zachodniej Areny Zabrze. Stanowi to poważny problem dla Górnika, gdyż środków zabraknie przede wszystkim na prace wykończeniowe w części mającej przynosić klubowi największe profity.
Budowa stadionu Górnika Zabrze trwa już blisko 13 lat. 14 września 2011 roku – w asyście salw armatnich Bractwa Kurkowego i przy udziale licznie przybyłych, zaszczytnych gości – koparka symbolicznie naruszyła konstrukcję trybuny starego – powstałego w 1934 roku – obiektu przy Roosevelta.
Po wielu perypetiach, zmianach wykonawcy i dodatkowych przetargach, nie, jak pierwotnie zakładano, po nieco ponad dwóch, a pięciu kolejnych latach oddano do dyspozycji kibiców trzy trybuny na 24,5 tys. miejsc.
Na przystąpienie do kolejnego etapu inwestycji – budowy trybuny zachodniej – sympatykom Trójkolorowych przyszło czekać aż do 24 lutego 2023 roku. Wówczas podpisano umowę na wyburzenie starej trybuny zachodniej. Niespełna cztery miesiące później – 19 czerwca 2023 r. – parafowano umowę na postawienie w jej miejsce nowej trybuny, tożsamej z trzema już istniejącymi trybunami. Miasto Zabrze zaciągnęło na ten cel kredyt, w formie emisji obligacji, który miał pokryć gros kosztów związanych z realizacją prac rozbiórkowo-budowlanych.
Mądre Zabrze po szkodzie
Żeby uniknąć podobnych komplikacji, co przy I etapie inwestycji, kiedy wskutek problemów finansowych głównego wykonawcy robotnicy kilkukrotnie na długie tygodnie schodzili z placu budowy, włodarze Zabrza zdecydowali się podzielić proces inwestycyjny na kilka mniejszych przetargów. Okazało się być to ruchem słusznym, bo efektywność postępu prac była nad wyraz widoczna.
Stara trybuna zniknęła z krajobrazu w oka mgnieniu, a goła konstrukcja nowej rosła praktycznie z dnia na dzień. Nie bez znaczenia był fakt, że w tym wypadku postawiono na lokalnych dostawców elementów konstrukcyjnych. W końcówce zakończonych tydzień temu rozgrywek z krajobrazu zniknęły już potężne żurawie, w międzyczasie rozpoczął się montaż konstrukcji dachu. Stalowe dźwigary odlane zostały w Hucie „Pokój” w Rudzie Śląskiej.
Niezwykle dynamiczny postęp prac mógł przyćmić jeden, niezwykle istotny aspekt inwestycji. Zapewnione było finansowanie budowy trybuny w stanie gotowym do przyjęcia kibiców, ale z totalnie „surowym” stanem zaplecza. Do całkowitej finalizacji prac budowlanych, ze szczególnym uwzględnieniem wykończenia, jednak pieniędzy brakowało i w dalszym ciągu brakuje.
Rząd ZJEP w kampanii obiecał wsparcie
Środki miały do nadzorującej inwestycję Spółki ”Stadion w Zabrzu” spłynąć z ministerstwa. Tak zapewniał przynajmniej jesienią 2023 roku ówczesny premier Mateusz Morawiecki, który zapowiadał wsparcie finansowe dla budowy stadionów w Zabrzu, Chorzowie i Częstochowie. 9 października – niespełna zatem tydzień przed wyborami parlamentarnymi – na stronie Ministerstwa Sportu pojawił się komunikat mówiący m.in. o tym, że budowa stadionu przy Roosevelta uzyskała dotację w wysokości 45,1 mln złotych. Potwierdzał to zresztą na swoim profilu na Facebooku wiceprezydent Zabrza, Krzysztof Lewandowski.
Jak się okazuje jednak, klęska wyborcza Prawa i Sprawiedliwości totalnie zmieniła kurs ustępującej opcji rządzącej. Do Zabrza, z przyznanej dotacji, nie wpłynęła ani złotówka. Podobnie zresztą sprawa miała się w innych miastach. – Z tego co wiem, minister Bortniczuk przygotował te umowy, ale nie zostały podpisane po przegranych wyborach i pieniądze nie trafiły do beneficjentów – mówi naszemu serwisowi jeden z prominentnych działaczy Zjednoczonej Prawicy na Śląsku.
Dlaczego tak się stało? Działacz ZJEP upatruje przyczyn w akcie zemsty obecnej koalicji rządzącej. – To efekt zemsty Platformy Obywatelskiej. Po dojściu do władzy nowa ekipa rządząca robi totalne czystki i kasowała masę projektów, które były już na etapie finalizacji – przekonuje przedstawiciel byłej opcji rządzącej. Na pytanie dlaczego rząd Zjednoczonej Prawicy nie zrealizował obietnic w okresie przejściowym, od przegranych wyborów do oddania władzy – między 15 października a 13 grudnia – nasz rozmówca nie znajduje już odpowiedzi.
Można się tylko domyślić, że oddający władzę politycy mieli wówczas ważniejsze sprawy na głowie od spełniania przedwyborczych obietnic i realizacji obiecanych programów inwestycyjnych.
Zupełnie inne informacje na ten temat przyczyn wstrzymania wypłaty dotacji ma nowa gospodyni miejskiego ratusza. – Rozmawiałam na temat tych pieniędzy z ministrem Sławomirem Nitrasem. Zweryfikował temat i przyznał, że takich środków w budżecie ministerstwa w ogóle nie było zabezpieczonych, dlatego też nie było czego i z czego ich wypłacić – przekonuje w rozmowie z naszym serwisem Agnieszka Rupniewska, prezydent Zabrza.
Ile pieniędzy brakuje?
Generalny wykonawca prac wykończeniowych – Mostostal Zabrze Gliwickie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego – wyłoniony w drodze przetargu, za prace wykończeniowe oczekiwał 58,9 mln złotych. Przetarg przeprowadzany był w systemie ”zaprojektuj i wybuduj”. Część środków udało się zabezpieczyć ze wspomnianego wcześniej kredytu, gdyż podczas poprzednich przetargów nie były z natury osiągane kwoty maksymalne. Dla przykładu – kosztorys zakładał, że budowa gołej konstrukcji trybun pochłonie ok. 55 mln złotych. Wykonawca zdecydował się podjąć realizacji tego zadania za 46 mln złotych. Powstała nadwyżka została zabezpieczona na koncie.
W wyniku zestawienia powstałych nadwyżek z wynikiem postępowania przetargowego, w budżecie inwestycji przy Roosevelta powstał deficyt. Ten na dziś jest ciężki do oszacowania, bo dopiero po powstaniu projektów będzie jasne, ile dokładnie wyniesie koszt ich realizacji. Według źródeł bliskich wykonawcy, dziś można założyć, że mowa o kwocie rzędu 20-25 mln złotych, zatem równowarty mniej więcej połowie przyznanej, aczkolwiek nieotrzymanej dotacji rządowej.
– Te pieniądze faktycznie do miasta nie wpłynęły – przyznaje w rozmowie z naszym serwisem Krzysztof Lewandowski, wiceprezydent Zabrza za kadencji Małgorzaty Mańki-Szulik. – Gdybyśmy tymi środkami dysponowali, udało by nam się zbudować w pełni funkcjonalny, dopieszczony obiekt wysokiej klasy – dodaje.
Spółka „Stadion w Zabrzu” nie zasypia gruszek w popiele
W nadzorującej inwestycją Spółce „Stadion w Zabrzu” nie widać dziś paniki. Wszechobecna jest wiara, że sprawy te uda się poukładać, a finansowanie kompleksowej inwestycji finalnie uda się pozyskać. W rozmowie z naszym serwisem wiceprezes spółki Maciej Buchalik nie ukrywa, że brak środków z budżetu państwa komplikuje sytuację, choć jest dobrej myśli.
– Po otrzymaniu dotacji rządowej w jej pełnej wysokości moglibyśmy wypełnić wszystkie strefy na czwartej trybunie, a pozostała ewentualna nadwyżka mogłaby pomniejszyć obciążenia miasta związane z inwestycją i spłatą obligacji. Póki to nie nastąpi, realizowana jest umowa w której wykonawca ma zaprojektować wszystkie funkcjonalne strefy na trybunie zachodniej oraz ma wykonać strefę dla kibiców. Sprawa dofinansowania jest w toku. Liczymy na wsparcie miasta na tym polu, ale też mamy pomysły jak to spiąć finansowo, gdyby był inny wariant – wyjaśnia wiceszef Spółki „Stadion w Zabrzu”.
Obok inwestycji związanej z budową trybuny zachodniej, przy Roosevelta wciąż toczą się inne prace budowlane. – Część zaoszczędzonych w poprzednich przetargach środków przeznaczyliśmy na kompleksowe odwodnienie ulicy Olimpijskiej w tym drenaż poziomu -1. Pozwoli to raz na zawsze uporać się z tym problemem, prace te już są widoczne – dodaje Buchalik.
Na co brakuje środków?
– Zapewnione jest finansowanie na budowę strefy wejścia na stadion, na zakup i montaż krzesełek, wymianę systemów stadionowych, budowę toalet, stanowisk dziennikarskich czy punktów gastronomicznych. Brakuje środków na część na co dzień niedostępną dla kibiców spoza przedstawicieli Klubu Biznesu – dodaje Lewandowski.
Dla 14-krotnego mistrza Polski brak środków na realizację tej właśnie części inwestycji stanowi nie lada problem. Pieniędzy brakuje bowiem na prace wykończeniowe m.in. przy od dawna oczekiwanym muzeum Górnika Zabrze, nowych szatniach dla gospodarzy i gości, pomieszczeniach przeznaczonych do odnowy biologicznej, części biurowej czy magazynowej. Nie uda się też dokończyć drugiego poziomu parkingów.
Przede wszystkim najbardziej w klubowy budżet uderzy brak pieniędzy na budowę strefy VIP, ze szczególnym wskazaniem na ekskluzywne loże biznesowe, które miały generować naprawdę solidne zyski do budżetu klubu.
Lóż biznesowych miało być – jak tytułów mistrzowskich – czternaście. Cieszyły się ogromnym zainteresowaniem ze strony biznesu. Chęć nabycia loży zgłosiło ponad sto podmiotów. Bez wykończenia nie będą mogły zostać sprzedane, a pieniądze te nie zasilą budżetu klubu. Straty można szacować w milionach złotych.
Inaczej uważa Lewandowski. – Na loże można spróbować podpisać umowy w takiej formie, że zainteresowani ich nabyciem sami je wykończą i poniesione koszty odejmą od ceny zakupu. Wszystkie inne powierzchnie, na wykończenie których zabraknie pieniędzy, można także wykańczać w późniejszym terminie, kiedy środki się znajdą. Zwłaszcza, że Strefa VIP, restauracja zewnętrzna i pomieszczenia do rehabilitacji już na stadionie funkcjonują. Łatwo można zrobić klub Silver – argumentuje były wiceprezydent Zabrza.
Kolejne otwarcie na placu budowy?
Przy Roosevelta już w 2016 roku otwierano trzy trybuny, przez co przez lata stadion w Zabrzu nazywany był prześmiewczo „krykiet areną”. W maju 2025 roku otwarta miała zostać w pełni ukończona Arena Zabrze, z trybunami na blisko 32 tys. kibiców i całym zapleczem.
Dziś wiadomo, że tak najprawdopodobniej się nie stanie. Są braki w budżecie, a dziury nie pokryje już miasto. Sytuacja finansowa miasta Zabrze jest bardzo trudna. Pieniędzy brakuje na wiele podstawowych aspektów życia miasta i jego mieszkańców, co rusz pojawiają się nowe dziury do zasypania. Trzeba było m.in. zaciągać kredyt na pensje dla urzędników czy nauczycieli.
– Kilka miesięcy temu pytałam wiceprezydenta Lewandowskiego, skąd miasto weźmie pieniądze na dokończenie stadionu, skoro minister Bortniczuk obiecał nam dotację, a finalnie w ogóle takich środków w budżecie państwa zapisanych nie było. Wygląda na to, że były to zwykłe obietnice wyborcze bez pokrycia – bezradnie rozkłada ręce Agnieszka Rupniewska, prezydent Zabrza.
– Odpowiedź mnie wzburzyła, bo usłyszałam, że ”skądś te środki się znajdą”. Po raz kolejny wszystko zostało postawione na głowie, bo ogłoszono przetargi, choć nie było zapewnionego finansowania tego etapu prac – kręci głową z niedowierzaniem nowa gospodyni zabrzańskiego ratusza.
Obaw co do terminu otwarcia stadionu nie ma z kolei Lewandowski. Tyle, że otwarty zostałby stadion… niedokończony. – Stadion dla kibiców będzie w pełni funkcjonalny. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Górnik rozgrywał swoje mecze przy pełnych trybunach – przekonuje były wiceprezydent Zabrza.
Wygląda na to, że Górnik po raz kolejny został wykorzystany politycznie i pełnił funkcję tuby propagandowej. Wystarczy wspomnieć, że uchodząca wcześniej za prezydenta bezpartyjnego Małgorzata Mańka-Szulik zaledwie tydzień po odejściu z miejskiego ratusza ogłosiła start w wyborach do Parlamentu Europejskiego z list… PiS.
Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że Prezydent Agnieszka Rupniewska – wywodząca się z obozu Koalicji Obywatelskiej – zdoła uzyskać w Warszawie brakujące środki i Górnik Zabrze po kilkunastoletniej batalii doczeka się w pełni wykończonej Areny Zabrze, świątyni na miarę swojej wspaniałej historii, jednego z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce i jedynego, który kiedykolwiek zagrał w finale europejskiego pucharu.
Graj i wygrywaj z nami na betcris.pl
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: UM Zabrze