Górnik Zabrze w prestiżowym meczu w Gliwicach poniósł porażkę, dodajmy czwartą w lidze. Momenty w sobotnim pojedynku „Trójkolorowi” mieli, aczkolwiek na momentach daleko w lidze nie zajedziemy.
Loska 5 – Na początku spotkania bardzo niepewnie prze wrzucanych piłkach, niepotrzebne piąstkowania. Potem było pod tym względem lepiej. Sporo sytuacji kiedy musiał grać nogami, trochę wtedy drżeliśmy, ale nic się nie wydarzyło. Przy golu bez szans.
Koj 4 – Duże problemy z Makiem na początku spotkania, sporo akcji Piast w pierwszej połowie przeprowadzał właśnie z tej strony i to z powodzeniem. W drugiej połowie zabezpieczenie lewej strony wyglądało już dobrze.
Bochniewicz 4 – Walczył sporo w powietrzu, konkurenta miał nie byle jakiego, bo Papadopulos do ułomków nie należy. Za to łatwo dawał się ogrywać Valencii.
Suarez 5 – Stopera Górnika zapamiętamy szczególnie z dwóch sytuacji. Najpierw próbował przewrotką skierować futbolówkę do bramki Szmatuły. W defensywie jego wślizg zapobiegł oddaniu strzału przez zawodnika Piasta, wybita piłka trafiła jeszcze w słupek bramki Loski.
Wiśniewski 4 – Przy akcji bramkowej, ani nie trzymał linii spalonego, ani nie zdołał upilnować Badii. Ten gol obciąża młodego „Wiśnię”. Walczył twardo i ambitnie tego odmówić mu nie można. Nie raz i nie dwa piłkarze Piasta odbijali się od niego, ale gra na boku obrony to są, chyba najbardziej dla niego samego, męki.
Ambrosiewicz 6 – Obok Smugi najjaśniejsza postać w Górniku. „Ambro” ma ostatnio inklinacje do gry ofensywnej. Dobry strzał zza szesnastki, a potem jeszcze lepsze zachowanie po wybiciu piłki przez Loskę. Maciek niczym rasowy napastnik wywalczył sobie pozycję, z której zdołał uderzyć i sprawić problemy bramkarzowi Piasta.
(68′ Żurkowski) 4 – Szymon wszedł przy wyniku bezbramkowym, a po chwili gospodarze objęli prowadzenie. Oczywiście, wejście „Żurka” nie jest absolutnie żadną przyczyną utraty gola. Wręcz przeciwnie, liczyliśmy wszyscy, że kto jak nie Żurkowski właśnie może odmienić jeszcze losy meczu. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Po grze Szymona było widać 1,5-miesięczną przerwę w grze.
Matuszek 4 – Niczym się specjalnym na boisku nie wyróżnił, mniej widoczny w odbiorach, chociaż walka – jak zawsze – nie jest mu obca. Od kapitana oczekujemy jednak więcej, zarówno w czasie meczu, jak i po nim.
Jimenez 4 – Trzeba uczciwie przyznać, że zawodzi po raz kolejny. Jeden znakomity strzał i trochę prób gry kombinacyjnej. Poza tym Hiszpan wciąż nie jest w stanie przekonać nas kibiców jakimś spektakularnym występem.
(77′ R. Wolsztyński) NS. – Najbardziej nas cieszy, że możemy w końcu zobaczyć Rafała na boisku w pierwszej drużynie. Mamy nadzieję na powrót do dobrej dyspozycji, ponieważ potrzebujemy takiego zawodnika w tym trudnym dla zespołu okresie.
Smuga 6 – Zdecydowanie najlepszy piłkarz Górnika w sobotnim spotkaniu. Jeżeli przed tygodniem pisaliśmy, że „Smugiemu” daleko do formy sprzed kilkunastu tygodni, o tyle występ w Gliwicach był, jak najbardziej zaprzeczeniem naszych słów. Daniel znów dynamicznie rozrywał linie obronne rywali, był bardzo trudny do zatrzymania. To on przejął źle wyrzuconą piłkę przez Szmatułę, następnie założył siatkę obrońcy i oddał strzał, który mógł być zaliczony jako asysta, gdyby nie minimalnie „spalony” Zapolnik.
(77′ Ryczkowski) NS. – Adrian podobnie jak Rafał Wolsztyński wszedł na boisko, by być może jedną akcją, jednym zagraniem zmienić jeszcze coś w tym spotkaniu. Nie zobaczyliśmy żadnej takiej akcji i o ile „Wolsztyna” można jak najbardziej usprawiedliwić (z wiadomych przyczyn), o tyle od Ryczkowskiego na tym etapie sezonu wymagamy więcej.
Zapolnik 5 – Nie będzie przesadą, jeżeli umieścimy Kamila w trójce (obok Smugi i Ambrosiwicza) najlepszych piłkarzy Górnika w pojedynku z Piastem. Twardo stojący na nogach zawodnik, trudny do przepchnięcia i z wielką chęcią do gry. Miał nawet swoją chwilę radości po zdobytej bramce, która jednak został po analizie VAR anulowana.
Angulo 5 – O Igorze moglibyśmy właściwie co mecz pisać to samo. Trzyma równy poziom, choć nie w każdym meczu może jakoś specjalnie błyszczy, czy trafia do bramki rywali. Stawiamy tezę, że gdyby wszyscy podopieczni Marcina Brosza mieli taką stabilizację formy, to punktów mielibyśmy dzisiaj z pewnością więcej.
Kogut meczu: BRAK
Nasz komentarz: Przed wrześniową przerwą reprezentacyjną, Górnik, albo szczęśliwie remisował, albo jeszcze bardziej szczęśliwie wygrywał (a dokładnie raz – w Legnicy). Spokojna praca podczas pauzy w ligowych rozgrywkach miała sprzyjać poprawie funkcjonowania drużyny na boisku. Patrząc na mecze grane po tym okresie, jakiś postęp widać. Potrafimy zagrać jedną dobrą połowę, stworzyć sobie sytuacje. Brakuje skuteczności i trochę szczęścia, ale czy aby tylko tego. Bo skoro jest poprawa (do bardzo słabego początku trudno żeby jej nie było), to dlaczego jest tak źle. Wymiernym efektem postawy drużyny, jest ilość zdobytych punktów, a co za tym idzie pozycja w tabeli. A ta jaka jest, każdy widzi. Jesteśmy tuż nad strefą spadkową, za chwilę (w piątek mecz z Lechem) możemy w niej wylądować.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl