To nie był udany mecz w wykonaniu podopiecznych Józefa Dankowskiego i Roberta Warzychy. Choć rywale nie zagrali super zawodów, to byli zespołem odrobinę lepszym, szczególnie w pierwszej połowie. Górnicy na ich tle wyglądali tak sobie. Były jednak również jaśniejsze postacie w ekipie „Trójkolorowych”
Kasprzik: 6 – W pierwszych 15′ Grzesiek miał więcej roboty niż przez całe spotkanie z Pogonią. Pewnie wyłapywał kolejne dośrodkowania i przede wszystkim w świetnym stylu wygrał pojedynek „sam na sam” z Maciejem Makuszewskim. W drugiej połowie zachował się bardzo przytomnie, kiedy z połowy boiska próbował go zaskoczyć Sebastian Mila. Był również bliski obrony w sytuacji, kiedy reprezentant Polski zdobył bramkę. Tym spotkaniem potwierdził, że prezentuje coś więcej niż solidny ligowy poziom. Jeden z najlepszych graczy tego spotkania.
Słodowy: 4 – Najwięcej szumu działo się na stronie Mateusza, niestety głównie za sprawą Lechii. W obronie grał jeszcze w miarę poprawnie, jednak do przodu wyglądało to już znacznie słabiej. Na razie gra na tym poziomie to chyba jeszcze zbyt wysokie progi, lecz po jednym spotkaniu nie można go skreślać.
(85′ Skrzypczak): NS
Danch: 5 – Od niego trzeba wymagać, żeby wprowadzał spokój w szeregach obrony. Tymczasem Adam był niepewny w swoich decyzjach.
Szeweluchin: 5 – Dobrze czytał grę, przecinając masę zagrań gości, czy to z powietrza, czy z ziemi. Niestety szybkość, a w zasadzie jej brak, kolejny raz dała o sobie znać przy bramce.
Gancarczyk: 4 – Podobnie jak w przypadku Dancha grał niezwykle niespokojnie. Szczególnie jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki. W drugiej połowie brakowało mu już sił, dlatego też pewnie został zmieniony.
(76′ Magiera): NS
Grendel: 5 – Słabą pierwszą połowę Erik mógł zakończyć asystą, niestety skończyło się na niecelnym strzale Madeja. Podsumowując, bez zachwytów. To było jedno ze słabszych jego spotkań tej wiosny.
Sobolewski: 7 – Harował za trzech, rozgrywał, strzelał. Zdecydowanie najlepszy piłkarz na boisku. Gdyby wszyscy zagrali z takim charakterem, to o wynik byłby zupełnie inny. Był bliski zdobycia gola, kiedy posłał „bombę” z dystansu i pomylił się o centymetry. Radek jest jak wino.
Gergel: 0 – Jak świetnie Roman zagrał z Pogonią, tak beznadziejne zaprezentował się z Lechią. Czerwona kartka była zwieńczeniem jego występu…
Madej: 5 – Najaktywniejszy gracz pierwszej połowy, ale nie możemy odżałować jego stuprocentowej sytuacji. To powinien być gol. W drugiej znikł nam z radaru…
Kosznik: 4 – Widać u Rafała znaczną zniżkę formy. Kolejny nieudany mecz, bo średnio w defensywie i kiepsko w ataku.
Nowak: 6 – Walczył, walczył i jeszcze raz walczył. Naprawdę mógł się podobać, bo szukał gry, choć wystawianie go na środku ataku nie jest dla niego łatwe i widać, że to nie jego optymalna pozycja. Obok „Sobola” i Kasprzika najlepszy gracz w naszym zespole. Po jego zejściu niemal zupełnie siadła gra ofensywna Górnika. Jeśli będzie zdrowy, to w kolejnym sezonie możemy mieć z jego gry wiele radości.
(69′ Przybylski): NS
Nasz komentarz: – Niestety stało się to, czego tak bardzo wszyscy się obawiali. Po dobrym meczu przyszła kolej na słaby. Coś wyraźnie nam podpowiadało, że dwóch meczów z rzędu Górnicy w grupie mistrzowskiej nie wygrają. W pierwszej połowie występ był zdecydowanie bezpłciowy. Ostatnie 20 minut meczu również. Zabrakło „iskry”, chęci, pomysłu. Nie zamierzamy zwalać wszystkiego na kalendarz, ale gracze Lechii mieli aż o dwa dni więcej czasu na odpoczynek. To jednak co innego zdecydowało o porażce. Gra czwórką obrońców wyglądała momentami w pierwszej połowie katastrofalnie. Gdyby rywal był trochę lepiej dysponowany, to do przerwy mogło być już 0:3, bo przy niemal każdej akcji „pachniało” golem. Wygrał zespół odrobinę lepszy i pozbawił nas jakichkolwiek złudzeń. Nie ma co się oszukiwać jednak, bo do pucharów powinien awansować klub, który ma stadion oraz poukładaną sytuację organizacyjno-finansową. U nas nie ma ani jednego ani drugiego.
Ocena meczu (skala szkolna): 2
Ocena pracy sędziego: 3
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl
