W sierpniu Górnik powrócił z Dolnego Śląska z dorobkiem trzech punktów. Po golach zdobytych w końcówce meczu przez Daniego Suareza, Igora Angulo i Szymona Żurkowskiego zabrzanie pokonali w imponującym stylu beniaminka Ekstraklasy 3:1.
Kiedy w niedzielne popołudnie drużyna wyprowadzana na płytę boiska przez Szymona Matuszka pojawiła się na placu gry, kibice głęboko wierzyli, że mecz będzie miał podobny scenariusz do tego, sprzed czterech miesięcy i Górnik znów zdeklasuje rywala.
Dzisiejszy mecz miał być prawdziwym górniczym świętem, tymczasem całkowicie rozczarował kibiców zebranych na stadionie.
– Nie tak chcieliśmy świętować, obchodzić nadchodzący jubileusz i uczcić barbórkę. Myśleliśmy, że jesteśmy już na nowej, dobrej drodze, ale okazuje się, że jest to karuzela do zwycięstwa. Najpierw pokaźne zwycięstwo, później wysoka porażka. Szkoda, bo to boli. Mamy jeszcze dwa mecze i musimy zapracować na spokojniejszy okres świąteczny.
Kornel Osyra wspominał, że gdy zmienili ustawienie, zaczęli grać znacznie lepiej. Zostaliście zaskoczeni takim ustawieniem?
– Mówimy o trójce lub piątce obrońców. Myślę, że nie zostaliśmy zaskoczeni, nastawialiśmy się na to. Mieliśmy taki scenariusz w głowach, bo na przygotowania do meczu nie było zbyt wiele czasu. Więcej było więc teorii niż praktyki, ale byliśmy na to przygotowani. Jak jednak wiemy jedno to założenie, plan i przygotowanie a drugie to wykonanie, które zawiodło
i którego nie zrealizowaliśmy tak, jak chcieliśmy.
Czym zaskoczyła Was Miedź Legnica?
– Myślę, że niczym. Wiedzieliśmy, że jest to dobra drużyna. W decydujących momentach byli lepsi, skuteczniejsi. Mieli też na boisku więcej szczęścia – słupek, bramka samobójcza, później rykoszet – ręka – karny, ale to nas nie usprawiedliwia, gdyż do tych sytuacji trzeba też dojść. Oni w tym elemencie byli lepsi, doprowadzili do tych akcji, które przełożyli na bramki i zsumowało się to na końcowy wynik meczu.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl