Dwie godziny czystej gry było w czwartek potrzebne, by wyłonić zwycięzcę pojedynku Rozwoju z Górnikiem. Ostatecznie to zabrzanie zeszli z (zmrożonej) murawy jako wygrani, dzięki czemu są już w ćwierćfinale Pucharu Polski. Maciej Ambrosiewicz zaliczył pełny dystans w tym meczu, a bezpośrednio po jego zakończeniu znalazł chwilę na krótką rozmowę.
Roosevelta81.pl – Jak ostatnio niewiele grałeś, tak dzisiaj aż sto dwadzieścia minut. Można to było prędzej skończyć?
Maciej Ambrosiewicz (pomocnik Górnika): – Na pewno. Chcieliśmy zdecydowanie wygrać ten mecz, jak i następny z Miedzią. Dzisiaj trzydzieści minut dłużej, niż trwa spotkanie, ale wygraliśmy i to najważniejsze. Nie ma co narzekać, tylko trzeba się dobrze przygotować do niedzielnego spotkania.
Czy dogrywka, dłuższy mecz może jakoś pokrzyżować wam plany?
– Nie. Widać było, że dzisiaj trener nas zmieniał, rotował. Mamy szeroką kadrę, wszyscy są gotowi do gry, każdy chce grać. Powiedzmy szczerze, nie będzie problemu. Zawsze po meczu mamy dwa dni, podczas których się regenerujemy, a trzeciego mamy już z kolei ciężki trening. Tutaj zamiast treningu będzie po prostu mecz.
Dystanse, które przebiegacie pokazują, że jesteście dobrze przygotowani motorycznie, fizycznie?
– Tak. Nawet w sto dwudziestej minucie szliśmy w czterech na pełnym gazie do kontry, co pokazuje, że jesteśmy dobrze przygotowani.
Dwa razy próbowałeś zejść na prawą nogę i oddałeś strzał?
– Każdy próbuje strzelić, pomóc drużynie. Trener podpowiadał, aby uderzyć, ale niestety trochę nad bramką. Trudno było na tym boisku wziąć jakiś dłuższy rozbieg, ale nie ma co się tłumaczyć. Może następnym razem się uda.
Boisko było zmrożone, bo nie ma tutaj podgrzewanej murawy.
– Zgadza się, ale myślę, że nie było problemu. Było zdecydowanie lepiej, niż na Płocku.
Co będzie kluczem na ten mecz z Legnicą?
– Wierzę, że to co z Wisłą Płock, czyli każdy robi to, co oczekuje od niego trener i drużyna. Wszyscy na sto procent zaangażowani. Szczególnie dokładność w ofensywie, bo tego gdzieś wcześniej brakowało. Pewność w obronie. Wisła Płock nie stworzyła żadnej sytuacji tak naprawdę. Mowa tutaj nie o linii obrony, ale o całym zespole. Zagrać na zero z tyłu, a mając z przodu w takiej formie Igora, Jesusa czy Zapola na pewno coś strzelimy.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl