Najpierw zapraszają, później nie wpuszczają. Dantejskie sceny pod stadionem!

g.rajda  -  12 lipca 2016 17:16
0
1296

kibice_stadion_Górnik_Karpaty

Poniedziałkowe popołudnie – Górnik rozgrywa sparing z Karpatami Lwów. Kibice tłumnie zmierzają w kierunku stadionu. Mogłoby się wydawać, że właśnie dziś startuje liga. Wszyscy na własne oczy chcą zobaczyć „nowego” Górnika, bo w końcu klub zaprosił fanów na sparing na Arenie Zabrze, zapewniając darmowe wejście.

Mimo że potworny żar lał się z nieba, w Zabrzu czuć ogromny głód piłki i to właśnie on przyciągnął na początku lipcowego tygodnia tłumy. Kibice chcieli zobaczyć drużynę walczącą, która tuż po zakończeniu meczu udała się na zgrupowanie do Opalenicy, a następny mecz na Arenie Zabrze zostanie rozegrany dopiero za miesiąc. Faktycznie Górnik na boisku wygrał sportowo, jednak skompromitował się organizacyjnie. Kto widział tłumy zmierzające na stadion i porównał to z frekwencją na trybunach, mógł się tylko zastanawiać, czy przypadkiem w tej chwili nie omija go jakieś inne dużo ważniejsze wydarzenie, odbywające się gdzieś w okolicy. Może gdzieś pojawiła się gwiazda światowego futbolu, która za moment podpisze kontrakt z zabrzańskim klubem? Niestety, nic z tych rzeczy.

Zapraszamy serdecznie kibiców na mecz z Karpatami Lwów!” – dało się przeczytać na oficjalnej stronie klubu. W dodatku mecz zaplanowano na Arenie Zabrze, która pomieści 24 563 kibiców. Osoby odpowiedzialne w klubie za organizację sparingu po raz kolejny zapomniały, że organizują spotkanie wielkiego Górnika Zabrze, a nie spartakiadę dzielnic (nawet w lidze okręgowej organizacja meczu stoi na wyższym poziomie). Stewardessy i stewardzi przy bramie skrupulatnie liczyli wszystkich wpuszczonych kibiców, aż doszło do magicznej liczby 999. Wtedy na pozostałych fanów czekała niemiła niespodzianka… ten mecz to nie impreza masowa.

Co to oznacza? W najprostszych słowach pozostali sympatycy naszej drużyny stojący pod stadionem zostali „zrobieni w konia”. Fani, którzy przejechali wiele kilometrów, aby zobaczyć sparing swojego ukochanego klubu, mieli nie zostać wpuszczeni na niedawno oddany stadion. Jak rozumieć takie zachowanie osób pracujących w klubie? Nie docenili kibiców Górnika, a może w naszym klubie pracują już same ameby? Zapraszają i nie potrafią poinformować kibiców, że mecz towarzyski może zobaczyć tylko 999 kibiców? Już teraz pracownikom klubu zamieszanym w tę sytuację wystawiamy diagnozę: po prostu wyłączył wam się mózg. Rozgoryczenie kibiców rosło, aż w końcu rozpoczął się szturm na bramę. Przed stadionem rozegrały się dantejskie sceny i za cud można uznać fakt, że nikomu nic się nie stało. Ostatecznie po prawie pół godzinie skończyło się na kompromisie, czyli ochroniarze nie wpuścili, ale bramy w końcu puściły.

To już drugie takie zdarzenie na Arenie Zabrze. W kwietniu po meczu z Pogonią na kibiców, którzy chcieli wyjść ze stadionu, czekała atrakcja. Na trybunie południowej zostały zablokowane wszystkie wyjścia, a fani wężykiem, „w zawrotnym tempie pół kroku na sekundę”, zwartym szykiem, szli w kierunku kładki i bramofurtów. Panowie w kaskach na polecenie osoby decyzyjnej zablokowali dostęp do ubikacji oraz wszystkie zakamarki, którymi kibice mogliby się wydostać ze stadionu na zewnątrz. Cała trybuna południowa, która mieści ponad 6 tysięcy miejsc musiała wychodzić przez małą kładkę. Jak widać minęły już trzy miesiące, a w Zabrzu nie wyciągnęli wniosków z tamtego zdarzenia.

Czy w Zabrzu naprawdę musi dojść do tragedii, aby organizacja dnia meczowego uległa zmianie? W klubie nikt z tego powodu nie zamierza uderzyć się w pierś i powiedzieć „przepraszamy”, zamiast tego słyszymy „wszystko zostało zrobione zgodnie z przepisami”. W przypadku tragedii też nic nie będziecie mieli sobie do zarzucenia? Najwyższy czas na zmianę osób organizujących dzień meczowy, bo następnego ostrzeżenia może już nie być!

Warto wspomnieć, że notorycznie zdarzają się spięcia kibiców z pracownikami firmy ochroniarskiej „Scorpion”. Ochroniarze swoimi chamskimi docinkami prowokują zdenerwowanych kibiców. Pracownicy tej firmy wielokrotnie zaostrzają i tak napiętą już do granic możliwości sytuację.

PS. Edytowanie w trakcie trwania sparingu wpisu informującego o meczu Górnik – Karpaty na oficjalnej stronie klubu to już „zagranie” poniżej jakiegokolwiek poziomu przyzwoitości. W artykule dodano „mało” istotny fakt –  „Liczba widzów na to spotkanie jest ograniczona do 999”. Dobrze bawicie się wmawiając własnym kibicom, a także dziennikarzom, że są debilami, którzy nie potrafią czytać? Czekamy na ustosunkowanie się do całej sytuacji prezesa klubu Bartosza Sarnowskiego, stosowny e-mail został wysłany.

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments