Meik Karwot w piątek zagrał w drużynie rezerw zabrzańskiego Górnika, a następnie udał się na inauguracyjne wiosenne spotkanie z GKS-em Tychy, które obejrzał z wysokości trybun. Trener Brosz uznał, że najważniejsze dla 24-letniego defensora Górnika jest utrzymanie odpowiedniego rytmu meczowego.
Nowy nabytek zabrzan we wtorkowy wieczór gościł w programie „Piłkarska Trójka” na antenie TVP3 Katowice. Na sam początek piłkarz zdradził jak czuje się w Zabrzu. – Jestem bardzo zadowolony z pobytu, czuje się jak w domu. Zawsze czułem się jako Polak i Ślązok. Rodzice cały czas uczyli mnie od małego godać po śląsku. Czasami wczepiam słowa po niemiecku, ale tak jak w domu godomy po śląsku. Bardzo cieszę się, że mama i tata mnie tego nauczyli. Bardzo podobało mi się, że moja drużyna walczyła. Bardzo się cieszę, że Łukasz Wolsztyński strzelił taką bramkę, bo nad sobą bardzo pracuje. Było to ważne dla niego, bo dobry piłkarz z niego jest i dla kibiców. Klimat w drużynie był dobry i teraz jest jeszcze lepszy. Dobrze rozpoczęliśmy rundę i to było ważne – mówi piłkarz.
Meik jest wychowankiem FC Koeln, czyli klubu Łukasza Podolskiego. Czy miał okazję spotkać się z pomocnikiem, który w sercu deklaruje przywiązanie do Górnika? – Była taka sytuacja, gdy byłem bardzo młody, miałem może z 11 lat. Mieliśmy w FC Koeln sztuczną trawę na hali i tam właśnie graliśmy – nie wiem, czy synki tutaj grają 1 na 1 – i strzelaliśmy od bramki do bramki. Łukasz przyszedł, a ja wtedy taki mądry byłem i powiedziałem: no to chodź Łukasz pokaż, co potrafisz. Jak wziął piłkę i uderzył na moją bramkę to z niej uciekłem i powiedziałem, że już więcej z nim grać nie będę. Lewą nogę ma naprawdę bardzo mocną – wspomina z uśmiechem na twarzy nowy obrońca Górnika.
Karwot podzielił się także swoją opinią o derbowym spotkaniu. – Górnik to klub, dla którego trzeba walczyć. Nie każdy mecz jest taki, że można grać typowo piłkarsko. Czasami wchodzi się do gry, gdzie wygrywa się pojedynki. Bardzo dużo takich pojedynków wygraliśmy i walczyliśmy. Cały zespół chciał tych trzech punktów i to było widać z trybun. Nie jest łatwo zagrać pierwszy mecz przed taką publicznością. Nie chcę powiedzieć, że to presja, bo każdy robi to, co kocha. Myślę, że w następnych meczach będzie inaczej, może będziemy ładniej grać. Jako piłkarz na trybunach wiedziałem, o co się rozchodzi i drużyna bardzo dobrze wywiązała się ze swoich zadań – zapewnia piłkarz posiadający niemieckie obywatelstwo, a polskie korzenie.
Górnik często pomijał drugą linię w konstruowaniu akcji. Środkowi pomocnicy nie mogli w pełni pokazać swoich umiejętności. – Faktycznie tak było, ale w jednej, czy drugiej akcji nasi pomocnicy pokazali, co potrafią. Nie zawsze idzie pięknie grać w piłkę i klepać przez środkowych pomocników. Pomocnicy uniknęli błędów, bo czasami pomocnik mając piłkę przy nodze może zrobić błąd, a strata w środku pola powoduje szybki kontratak, a tak ominęliśmy zagrożenie realizując bardzo dobrą taktykę od trenera. Bardzo dobrze to rozumiałem i drużyna też to bardzo dobrze rozumiała. Podobało mi się z trybun, bo wiedziałem o co chodzi. Synki bardzo dobrze to zrobili. Walczyliśmy i chcieliśmy trzech punktów. To jest najważniejsze na początek pierwszego meczu – wyjaśnia Karwot.
Cały materiał można zobaczyć: Tutaj
Źródło: Roosevelta81.pl/TVP3 Katowice
Foto: gornikzabrze.pl