




Górnik Zabrze zremisował trzeci mecz z rzędu, ale punkt wywieziony z Białegostoku stanowi zdobycz o najwyższej wadze. Jagiellonia, choć przeważała przez większość meczu, nie umiała udokumentować swojej wyższości zdobyciem zwycięskiej bramki.
Wszyscy ci z kibiców Trójkolorowych, którzy w ostatnich meczach mieli pretensje do trenera Piotra Gierczaka o trzymanie się „żelaznej” jedenastki Jana Urbana w niedzielny wieczór mogli czuć się usatysfakcjonowani. 49-latek w swoim trzecim meczu na ławce Górnika, w którym rywalem był mistrz Polski z Białegostoku dokonał niemałej rewolucji w wyjściowym składzie zabrzańskiej drużyny.
Od pierwszego gwizdka sędziego wybiegli Filip Prebsl, Sondre Liseth i Aleksander Buksa, zastępując w wyjściowym zestawieniu Rafała Janickiego, Dominika Sarapatę i Lukę Zahovicia. Rewolucja w składzie nie przyniosła jednak oczekiwanych efektów. Od początku bowiem wyraźną przewagę osiągnęła Jagiellonia i przy lepszej skuteczności już w pierwszych dwudziestu minutach gospodarze powinni zamknąć mecz.
W ciągu kilkudziesięciu sekund bowiem – między 9 a 10 minutą gry – w poprzeczkę bramki Filipa Majchrowicza bowiem trafiali Mateusz Skrzypczak i Jesus Imaz. Trzeciego ostrzeżenia dla defensywy naszej drużyny już nie było. W 20. minucie spotkania piłkę w polu karnym Górnika przyjął Oskar Pietruszewski, łatwo minął Matusa Kmeta i strzałem przy słupku otworzył wynik niedzielnych zawodów.
Białostoczanie po objęciu prowadzenia dążyli do zdobycia kolejnych bramek. Prym w ofensywie wieli Imaz i Lamine Diaby-Fadiga, ale na nasze szczęście piłkarze gospodarzy razili nieskutecznością.
Świetnie znany nam scenariusz tym razem ziścił się na korzyść Górnika. Po okresie dużej przewagi Jagi, w 34. minucie gry zabrzanie doprowadzili bowiem do wyrównania. Z prawej strony boiska z rzutu wolnego piłkę w pole karne mistrza Polski wrzucił Kmet, tam najlepiej znalazł się Kryspin Szcześniak, który głową – wobec niepewnie interweniującego Sławomira Abramowicza – skierował futbolówkę do siatki.
Stracona bramka nie zmieniła obrazu boiskowych wydarzeń. Jagiellonia w dalszym ciągu miała przewagę, ale białostocka drużyna nie była w stanie ponownie uderzyć celnie do bramki Górnika.
W przerwie trener Gierczak znowu namieszał i dokonał już od początku drugiej połowy trzech zmian. Mimo to drużyna ze stolicy Podlasia wizualnie przeważała. Górnikowi sprzyjało z kolei szczęście. W 53. minucie gry Majchrowicz powalił w swoim polu karnym Diaby-Fadigę, ale na nasze szczęście wcześniej faulowany był Taofeek Ishmaheel. Dziesięć minut później na drodze piłki zmierzającej do siatki po strzale Imaza stanął Paweł Olkowski.
Do bramki Górnika futbolówkę skierował z kolei w 75. minucie gry Edi Semedo, ale sędzia liniowy dopatrzył się ofsajdu Portugalczyka, a weryfikacja w wozie VAR potwierdziła słuszność decyzji arbitra. Trzeba oddać, że im bliżej było końca tym lepiej wyglądali też zabrzanie. Przewaga gospodarzy nie była już tak widoczna, a nasz zespół dochodził do sytuacji strzeleckich.
Piłkę meczową w siódmej z ośmiu doliczonych minut miał wracający na boisko po kontuzji Kamil Lukoszek, ale jego próbę w świetnym stylu obronił Abramowicz.
Jagiellonia Białystok – Górnik Zabrze 1:1 (1:1)
1:0 – Pietuszewski 20′
1:1 – Szcześniak 34′
Jagiellonia Białystok: Abramowicz – Moutinho, Stojinović, Skrzypczak, Wojtuszek (86′ Dieguez), Imaz (71′ Hansen), Romanczuk [c], Kubicki, Pietuszewski (86′ Mazurek), Villar (71′ Semedo), Diaby-Fadiga (57′ Pululu)
Rezerwowi: Stryjek – Polak, Semedo, Pululu, Dieguez, Silva, Mazurek, Hansen
Trener: Adrian Siemieniec
Górnik Zabrze: Majchrowicz – Kmet, Szcześniak, Josema, Prebsl (46′ Olkowski), Ismaheel, Liseth (75′ Sarapata), Hellebrand, Furukawa (46′ Sow), Podolski [c] (82′ Lukoszek), Buksa (46′ Zahović)
Rezerwowi: Szromnik – Zahović, Bakis, Olkowski, Lukoszek, Ambros, Sarapata, Sow, Mazurek
Trener: Piotr Gierczak
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Żółte kartki: Moutihno – Prebsl, Liseth
Widzów: 19070