– Najważniejsze, że nie wybijamy na ślepo piłki, tylko próbujemy konstruować akcje – powiedział Mariusz Przybylski, pomocnik Górnika.
Mariusz Przybylski wrócił do podstawowego składu Górnika, gdy drużynę objął Jan Żurek. Jak się okazało była to znakomita decyzja. – Trener powierzył mi zadania, aby ustawić się defensywnie w przypadku kontrataków. W pierwszej połowie jakiś klarownych sytuacji nie było, ale w drugiej zagraliśmy trochę lepiej. Jeśli się nie straci bramek, to coś z przodu wpadnie i z takim założeniem wychodzimy na spotkania. W Bielsku realizowaliśmy plan nakreślony przez trenera i mało brakowało, a strzelilibyśmy gola. Najważniejsze, że nie wybijamy na ślepo piłki, tylko próbujemy konstruować akcje – zauważa Przybylski.
Paradoksem jest fakt, że najlepiej pod względem fizycznym wygląda Mariusz Przybylski, który w grudniu trafił na listę transferową Górnika, a do rundy przygotowywał się z rezerwami – Chciałem dalej grać w Górniku i spokojnie czekałem na swoją szansę. Chciałem udowodnić, że ktoś popełnił błąd skreślając mnie. Gdy drużyna przebywała w Hiszpanii, ciężko trenowałem na krajowych boiskach. Treningi ustalali mi trenerzy Dankowski i Kostrzewa. Muszę przyznać, że lekko nie było, bo mieliśmy obóz w Dzierżoniowie. Trenowaliśmy solidnie, a efekty mogę prezentować w pierwszej drużynie.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl