Marek Pałus: Trzeba zbudować sprawnie funkcjonujący organizm

Spark  -  16 sierpnia 2015 16:52
0
1365

prezes_pałus

Nie chcę uchodzić za specjalistę po kilku dniach pracy, ale zapowiedziałem już swoim współpracownikom, że w najbliższym czasie czeka nas praca po 20. godzin dziennie po to, aby ułożyć sobie konkretny plan działania – mówi w wywiadzie dla Roosevelta81.pl Marek Pałus, prezes Górnika.

Roosevelta81.pl: Gra drużyny nie wygląda najlepiej

Marek Pałus (prezes Górnika): – Trudno po meczu z Termaliką powiedzieć, że nasza gra wygląda dobrze. Wszystko wygląda bardzo źle. Pytanie tylko gdzie leży problem? Wydaje mi się, że drużyna jest słabo przygotowana do sezonu. Obserwując mecze w tym sezonie, drużyna gra coraz gorzej. Piłka nożna to jest męski sport. Mężczyzna ma w takiej sytuacji dwa wyjścia: zachować się jak baba (przepraszam wszystkie kobiety), czyli zacznie płakać i szukać winnych albo weźmie się ostro do roboty. Na wszystkich poziomach Górnika Zabrze, czyli od zarządu do szatni trzeba się zabrać do roboty. To jest jedyne podsumowanie po tak słabym meczu.

Trener Ojrzyński apeluje o czas

– Mam tego świadomość. Jestem prezesem 4 dni, natomiast Leszek Ojrzyński trenerem od 3 dni. Nie chodzi o to, aby zwalać winę na kogokolwiek. Trener doskonale wiedział, jaki skład bierze i nie ma innego wyjścia jak prosić kibiców o odrobinę cierpliwości. Trzeba poczekać na pierwsze efekty pracy, która rozpoczęła się w tym tygodniu.

Znajdą się pieniądze na transfer np. napastnika?

– Nie mam pojęcia. Kiedy rozmawiam z trenerem czy dyrektorem sportowym to koncepcje są różne. W ramach budżetu zawsze pewne ruchy kadrowe są potrzebne. To nie jest tak, że nagle potrzebujemy pieniędzy, żeby pozyskać jednego zawodnika. Umówiliśmy się z trenerem jasno, że pierwsze decyzje i inicjatywy należą do niego. Daliśmy sobie krótki okres, bo do najbliższego czwartku, aby określić cele, jeśli chodzi o zmiany personalne w składzie. Trzeba pamiętać, że jesteśmy w takim okresie, gdy każda chwila jest cenna. Pozyskanie pieniędzy na transfer do klubu, będzie skutkowało odejściem danego piłkarza. Nie chcę uchodzić za specjalistę po kilku dniach pracy, ale zapowiedziałem już swoim współpracownikom, że w najbliższym czasie czeka nas praca po 20 godzin dziennie po to, aby ułożyć sobie konkretny plan działania.

Ile kosztuje odejście poprzedniego sztabu szkoleniowego?

– To jest duży koszt dla Górnika. Umowa Roberta Warzychy została już wcześniej wypowiedziana, jeśli chodzi o warunki płacy i pracy. Jeszcze jest sprawa Józefa Dankowskiego. Będziemy musieli te sprawy równolegle doprowadzić do końca. O odsetkach jeszcze nie rozmawialiśmy. Mieliśmy spotkanie z trenerami informujące o zakończeniu współpracy, potem była konferencja prasowa, a później wróciliśmy do rozmowy z trenerami, w czym upatrują przyczyny tak słabej gry zespołu. Do kwestii finansowych wrócimy w nadchodzącym tygodniu.

Jak wygląda sprawa z odsetkami dla Rozwoju Katowice?

– Nie mam pewności czy są to odsetki. Przyznam szczerze, że umowy jeszcze nie widziałem. Jestem prawnikiem i przekazano mi, że to zupełnie inaczej wygląda. To jest kwestia należności, wobec której nie ma sporu. Przedstawiona umowa, która nie została podpisana zakładała jakieś dodatkowe płatności po naszej stronie, które nie mają podstaw prawnych i były to tylko życzenia po stronie Rozwoju Katowice. Muszę tej sprawie się dokładnie przyjrzeć i mogę zapewnić, że nie zostanie ona odłożona na bok.

Najbliższe plany Marka Pałusa?

– Zacząć wygrywać to w pierwszej kolejności. Muszę zapoznać się z sytuacją klubu i strukturą finansową. Jak wyglądają deklaracje, które można wyczytać w raporcie ernst&young. Deklaracje te mówią, że klub chce zejść z kosztów operacyjnych o kwotę ponad 4 mln. zł za sezon. Za tym wszystkim kryją się konkretni ludzie, a także firmy, konkretne warunki wynagrodzeń.

Marketing w Górniku nie istnieje

– Tak naprawdę nie sprzedajmy produktu pod tytułem Górnik Zabrze. Mamy swoich sponsorów, ale wydaje mi się, że wszystko ułożone jest przypadkowo i niesystemowo. Tak naprawdę nie wyceniliśmy wartości marki, jaką jest Górnik Zabrze. Do tego dochodzą kwestie techniczne i nowy stadion. Potrzebujemy zmiany nośnika reklam. W klubie wciąż mamy reklamy stacjonarne i musimy siłą rzeczy pójść z duchem czasu i zamontować bandy ledowe.

Jakie są pomysły, aby uzdrowić marketing?

– Marketing sportowy obecnie to nie jest to, co było jeszcze 10 lat temu. Marketing wymaga od nas zupełnie innych relacji z partnerami. Nie możemy tylko oferować określonych powierzchni reklamowych licząc, że ktoś za nas wymyśli jak wykorzystać daną sytuację. Musimy zapytać partnerów biznesowych o to czy marka Górnik Zabrze jest im potrzebna do ewentualnego promowania swoich produktów i w jakim zakresie możemy współpracować. Brakuje w Górniku tego, co już się dzieje w klubach ułożonych marketingowo, czyli przekazywania części pieniędzy otrzymanych od sponsora na upublicznienie i wsparcie marketingowe tego, że dana firma jest sponsorem. Jeśli poparzymy na katalog sponsorów Górnika to o tym, że są sponsorami Górnika wiedzą tylko oni i nieliczna grupa osób odwiedzających stadion. Chodzi o to, aby był to fakt publiczny. W tym zakresie mamy dużo roboty do wykonania.

Największe wyzwanie?

– Pozyskiwanie pieniędzy ze strony biznesu to największe wyzwanie. Górnikowi potrzebny jest prawdziwy dział sprzedaży. Pozostaje też kwestia ułożenia systemu podejmowania decyzji, jeśli chodzi o sprawy typowo sportowe. Nie jestem specjalistą, ale wydaje mi się, że najlepszy dla nas będzie model angielski, w którym odpowiedzialność spoczywa na pierwszym trenerze. To właśnie od trenera powinna wychodzić inicjatywa, jeśli chodzi o zmiany kadrowe, czyli kogo potrzebuje, a kogo chciały się pozbyć. Nad czymś takim musimy popracować. Dopiero drugi krok to jest inicjatywa zarządu, czy nas stać, czy nie stać na danego zawodnika, albo czy poszukać dodatkowych pieniędzy. Wydaje mi się, że niezależnie od tego, jakie będą wyniki sportowe to trzeba zbudować sprawnie funkcjonujący organizm. Organizm, który będzie gotowy na każdy wynik sportowy.

Rozmowy o współpracy z Socios Górnik zostaną wznowione?

– Przyznam szczerze, że nie znam sytuacji z Socios Górnik. Wiem, że była negocjowana umowa, która miała być lada dzień podpisana. To jest stwierdzenie pana prokurenta, które udało mi się wyczytać w internecie. Ja nie odżegnuję się od spotkania z tym stowarzyszeniem i jestem pewien, że do niego dojdzie. Jeszcze w przyszłym tygodniu. Z przedstawicielami będziemy rozmawiać i jednocześnie deklaruje otwartość do prowadzenia rozmów.

Możemy spodziewać się zmian w zarządzie?

– Na ten moment jest zdecydowanie za wcześnie. Jeśli chodzi o strukturę organizacyjną klubu to trzeba zmienić statut, który jest już prehistoryczny. Kwestie struktury i sposobu zarządzania klubem to jedno z moich zadań, które zostały mi przedstawione. Powiedziałem właścicielowi klubu, że potrzebuje miesiąc, aby przedstawić na tym polu konkretne rozwiązania, które na pewno zaproponuje.

Górnik w ostatnim czasie mało czerpie na swoich wychowankach

– W piłce nożnej modele są dwa: mamy pieniądze, aby kupować albo szukamy i szkolimy młodych zawodników zarabiając na transferze do większego klubu.

Jakieś pozytywy po kilku dniach pracy?

– Nutką optymizmu jest nowy trener, który ma swój własny pomysł na funkcjonowanie nowego zespołu. Jest trenerem od krótkiego czasu i ma teraz dłuższy moment, aby przyjrzeć się zespołowi, bo mecz z Zagłębiem gramy w poniedziałek. Jestem generalnie życiowym optymistą i staram się szukać zawsze pozytywów. Mogę powiedzieć, że pewnych pozytywów dopatrzyłem się w porównaniu do meczu z Jagiellonią. Wynik nie zawsze odzwierciedla wydarzenia boiskowe szczególnie w drugiej połowie. Trener miał czas, aby przez godzinę porozmawiać z zawodnikami w czwartek. Godzinę, aby przeprowadzić zajęcia na murawie w piątek i trochę motywować zawodników w drodze do Mielca. To nie jest dużo, ale trener uznawany jest za fachowca i mam nadzieję, że znajdzie pomysł na ten zespół.

Po zawodnikach nie widać sportowej złości

–  Tydzień do kolejnego meczu to jest dużo, ale czy zawodnicy w tym czasie uwierzą w siebie? Właśnie w tym aspekcie widzę największy problem. Z drugiej strony mamy doświadczonych zawodników, którzy są profesjonalistami. Piłkarze grają przede wszystkim dla siebie, dla przyszłych kontraktów i dla profitów finansowych. Logiczna analiza tego, co się dzieje powoduje, że taka gra i wyniki nie służą ich dalszej karierze. Liczę na zdrowy rozsądek zawodników. Czasami jest tak, że serce chce, a nogi nie dają już rady. Może popełniono jakieś błędy w przygotowaniach?

Jak długo trwały rozmowy między Panem, a właścicielem?

– Od kilku tygodni trwały już rozmowy, aby objąłem funkcję prezesa w Górniku. Rozmowy trwały w aspekcie: Po co jest Górnikowi prezes? Czy nie można funkcjonować w dotychczasowym składzie? W momencie, gdy uznałem, że jestem zainteresowany propozycją, prowadziliśmy też rozmowy o aspektach sportowych.

Kiedy zapadła decyzja o zwolnieniu duetu Warzycha – Dankowski?

– Po meczu z Jagiellonią uznano na wszystkich szczeblach, że trzeba zakończyć sytuację, która nie buduje optymizmu. Została wtedy rozpoczęta analiza różnych opcji. Nie chcieliśmy sięgać po trenerów z kontraktami, bo to zawsze jest kłopot. Nie ukrywam, że na konkretne rozważania nie było już czasu. Z trenerem Ojrzyńskim rozmawiałem tuż po powołaniu mnie na funkcję prezesa klubu, czyli jeszcze w środę.

Do klubu miał Pan wyjątkowo mocne wejście

– Nie chciałem decyzji o zwolnieniu dotychczasowych trenerów podejmować sam. Po pierwsze nie jestem do tego uprawniony, a po drugie osoby pracujące w klubie mają większą wiedzę o tych procesach, więc spotkaliśmy się w czwartek rano. Decyzja była zgodna, aby zmienić trenera i wtedy wróciliśmy z tematem odnośnie Leszka Ojrzyńskiego.

W jednym dniu wydarzyło się więcej niż przez ostatnie miesiące

– Muszę przyznać, że był to szalony dzień, a trochę już w zawodzie pracuje. Miałem różne dni w swoim życiu zawodowym, ale taka sekwencja, że o 10:00 przychodzę do klubu, o 11:30 zwalniamy trenerów, o 12:00 zwołana jest konferencja prasowa, a o 15:00 negocjujemy z nowym trenerem to pierwszy raz w życiu mi się zdarzyło. Czy była to słuszna decyzja? Życie zweryfikuje i jak to zostało napisane „po owocach ich poznacie”.

Kibice mieli dwóch faworytów Leszka Ojrzyńskiego albo Jana Urbana. Był temat z Urbanem?

– Był temat Jana Urbana, ale uznaliśmy, że to dużo droższa opcja. Po drugie trener Urban pracował w innej lidze. Po trzecie oprócz epizodu w Polonii Bytom jego praca trenerska związana jest głównie z Legią Warszawa, czyli zespołem z innej półki. Oprócz ogromnego plusa, że jest to człowiek związany z Górnikiem Zabrze to wydawało nam się, że ryzyko jest dość duże. Trener musiałby się uczyć polskiej ligi od nowa, natomiast Leszek Ojrzyński jeszcze nie dawno był przecież trenerem Podbeskidzia. Był to element, który przemawiał za Ojrzyńskim. Nie ukrywam, że znacząca była także opinia, która mówi, że trener Ojrzyński jest dobrym motywatorem.

Kto jeszcze wchodził w grę o posadę trenera?

– Mieliśmy wiele opcji. Dział sportowy w klubie nie śpi i były rozmowy o różnych trenerach. M.in. o trenerze Kocianie, Mroczkowskim, Płatku, ale po analizach podjęliśmy szybkie i konkretne decyzje. Czy te decyzje były trafione? Fajnie byłoby, gdybyśmy to wiedzieli przed zatrudnieniem, a nie po, ale takiego modelu to nikt jeszcze nie wymyślił.

Jakie miał Pan spostrzeżenia oglądając ostatnie mecze Górnika przed objęciem funkcji prezesa?

– Ja jako kibic, oglądający cztery ostatnie mecze Górnika miałem przekonanie, że potrzeba tej drużynie wstrząsu. Wydawało mi się, że gdzieś pewne elementy były podszyte brakiem wiary w siebie i własne umiejętności. To potwierdziło się w meczu z Niecieczą. W tym aspekcie trener Leszek Ojrzyński wydaje się osobą, która nie boi się wyzwań i jest w stanie wykrzesać z tych chłopaków zdecydowanie więcej niż pokazują do tej pory. 

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: GórnikTV/youtube.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments