– W ósemce na pewno będą. Może być tak, ze przegrają jeszcze trzy mecze i nic się nie zmieni. Co potem? Już dziś widzimy, że dla 6-7 piłkarzy, którym kończą się umowy nie ma w Górniku miejsca, bo do niczego to nie doprowadzi – mówi w wywiadzie dla „Sportu” Marek Majka, 4-krotny mistrz Polski z Górnikiem.
Nie ma Pan wrażenia, że zabrzanie wrócili do punktu wyjścia? Myślę o 0:3 z Lubinem na początku grania.
Marek Majka (były piłkarz Górnika): – Niektórzy może uwierzyli po kilku remisach, że jest nieco lepiej, ale nie jest i chyba nie było. To są wciąż te same błędy i te same braki. Raz lepiej wykorzystane przez rywala, a raz gorzej. Górnik generalnie cały czas ma niewiele do zaoferowania.
Pana diagnoza?
– W szatni nie siedzę, piłkarzy nie znam, obserwuję to tylko z boku, więc mogę się mylić.
…ale?
– Nasuwają się dwie przyczyny. Pierwsza – Górnik odstaje motorycznie i fizycznie od rywali, więc musi pojawić się pytanie, czy są dobrze przygotowani do rundy. Widziałem większość meczów i w każdym przeciwnik wyglądał lepiej pod tym względem lepiej. Oczywiście, że na pierwszym miejscu zawsze będą umiejętności, ale nie oszukujmy się – 98 procent ligowców ma je podobne! Zawisza, Lechia, Piast, Górnik, Ruch… Niemal to samo. W lidze jest 6-7 indywidualności, które same mogą „wygrać” mecz.
Druga?
– Klub nie ma stadionu, klub ma długi, ma mnóstwo kontuzji, zaległości finansowych i piłkarzy, którym kończą się kontrakty. nawet jeżeli osiągnie wynik, to – mówi się o tym głośno- i tak nie zagrałby w pucharach. Proszę zauważyć, że rok temu było podobnie, a trenerem był Adam Nawałka dziś selekcjoner kadry. I też wiosną wszystko przegrywali. Kilku piłkarzy myśli chyba o odejściu, większość jest zajętych rozmowami z klubem o ugodach dotyczących zaległości finansowych. Taki jest urok piłkarskiego marca. Do tego słyszą, że w pucharach Górnik nie zagra, bo nie dostanie licencji. Ta „otoczka” na pewno nie pomaga w wyjściu z marazmu.
Co dziś Górnik – mówiąc o jakości – ma do zaoferowania?
– Bramkarz – problem. Może nie przez niego przegrywają mecze, ale też nie pomaga. Środek obrony dramat. Środek pola, pressing, rozegranie – to samo, a napastnika nie ma. Słyszę narzekanie na Nakoulmę i faktycznie, „szału nie ma”, ale on mimo wszystko wciąż trzyma pewien poziom, nawet jeżeli nie ma tego „gazu”, co wcześniej. Gdzieś jednak wpisuje się w ten marazm, który ogarnia klub. Klub, bo nie tylko pierwszą drużynę, a to zawsze są naczynia połączone. Zastanawiam się, kto dziś w szatni potrafi się wkur…, pieprznąć pięścią w ścianę… Może „Sobol”, ale nie wymagajmy cudów od jednego człowieka, który w tym roku skończy 38 lat.
Pana scenariusz na rundę wiosenną?
– W ósemce na pewno będą. Może być tak, że przegrają jeszcze trzy mecze i nic się nie zmieni. Co potem? Już dziś widzimy, że dla 6-7 piłkarzy, którym kończą się umowy nie ma w Górniku miejsca, bo do niczego to nie doprowadzi. Trzeba to powiedzieć uczciwie i w ósemce pozwolić grać tym, którzy w klubie zostaną. Których szkoli się w klubie, choć pojęcia dziś nie mam, ilu mają zdolnych juniorów. Jeżeli jednak da się ograć 19-letni stoper, to wiem, że za rok może być lepszy. Jeżeli jest regularnie ogrywany 30-latek… Nie można stać w miejscu.
W Górniku słychać, że wrócą kontuzjowani i powinno być lepiej.
– Nie ma cudów. Wrócił Olkowski i było widać, że nie grał trzy miesiące. Poza tym, nie jest to piłkarz, który sam wygrywa mecze. Przybylski i Zachara nie grają też kilka miesięcy, a Danch ponad pół roku. .. Byłem z Górnikiem cztery razy mistrzem Polski i bardzo bym chciał, żeby było lepiej, ale nie bardzo w to wierzę. I wolę być mile zaskoczonym niż rozczarowanym. I jeszcze jedno. Ponoć w listopadzie ma być stadion. Niech więc zdobędą dla świętego spokoju w niedzielę punkt i zaczną myśleć, jak za pół roku ściągnąć na stadion 20 tysięcy ludzi. W środę dwa tysiące krzyczało szydercze „ole” w końcówce meczu przy zagraniach piłkarzy Górnika. Niech to będzie sygnał ostrzegawczy.
Źródło: Sport
Foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl