Górnik po licznych zawirowaniach ustabilizował zwycięską formę. Zabrzanie wygrali już trzy spotkania z rzędu, ale nikt w Górniku nie zamierza na tym poprzestać. Śląski Górnik – sporo zawodników z podstawowej jedenastki urodziło się właśnie na Górnym Śląsku – zmierza po kolejne punkty.
Roosevelta81.pl: Przed meczem z GKS-em Katowice trener uczulał, że 24 godziny mniej odpoczynku mogą mieć znaczenie. To się sprawdziło.
Marcin Brosz (trener Górnika): – W ostatnich 25 minutach było widać zmęczenie. Nie można oszukać fizjologii. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że tak to będzie wyglądało. W drugiej połowie musieliśmy pomóc drużynie wprowadzając nowych zawodników, ustawieniem, determinacją i walką do samego końca. Wszystko się sprawdziło i cieszę się, że udało się chłopaków dźwignąć na 70 minut meczu. Wiedzieliśmy jak to wszystko będzie wyglądało i przygotowaliśmy się do tego. W tych ostatnich minutach broniliśmy się bardzo ofiarnie. Najważniejsze, że dotrwaliśmy do końca.
Stałe fragmenty gry po raz kolejny zrobiły różnicę.
– Trzeba podkreślić, że zespół GKS-u nie był gorszy. Nie tylko rzuty wolne, rożne, ale także dalekie wyrzuty z autu. To są właśnie mecze derbowe. Pierwsze gole najczęściej padają właśnie ze stałych fragmentów. Poziom jest bardzo wyrównany. Cieszę się, że Bartek znakomicie się odnalazł i zapewnił Górnikowi trzy punkty.
Trzy zwycięstwa z rzędu – takiej serii w tym sezonie jeszcze nie mieliśmy. W czym tkwi tajemnica tych ostatnich zwycięskich meczów?
– Konsekwentna praca. W pierwszych naszych rozmowach przedstawiliśmy konkretny plan, gdy on nie dawał wystarczających efektów, postanowiliśmy realizować plan b. Przygotowujemy jeden zespół, ale młodzi zawodnicy są w nim kluczowi. Młodzi zawodnicy dostali szansę, ale warto pamiętać, że cały czas pracowaliśmy razem. Gdy graliśmy z Celje to automatycznie drugi zespół grał z NK Krsko. Młodzi mają się rozwijać przy starszych zawodnikach, a w meczach pierwszej drużyny grają najlepsi. Bardzo się cieszę, że robią oni taki postęp. Dużo nam brakuje i to widać gołym okiem. Czasami robimy proste i niewymuszone błędy. To się bierze z ilości rozegranych meczów przez tych chłopaków i z pewnych niedociągnięć, ale najważniejsze, że cały czas idą do przodu. Widać, że większość tych chłopaków systematycznie robi postęp wraz z każdym meczem. Kluczem Górnika jest systematyczna i ciężka praca na treningach. To właśnie przynosi efekt.
Pierwsze skrzypce w końcówce sezonu gra Szymon Żurkowski.
– Ktoś może powiedzieć, że Żurkowski to nie jest wychowanek. Dla mnie Gwarek Zabrze to Zabrze. W meczu z GKS-em Katowice zagraliśmy moim zdaniem 7 wychowankami. To jest ewenement nie tylko w I lidze. Chłopcy grają coraz lepiej. Przed oczami mam Szymona z meczu w Siedlcach z Pogonią. Zagrał wtedy przyzwoity mecz, ale to jeszcze nie był ten moment. Nie tylko, że stawiamy na młodych, ale młodzi mają dawać jakość, grając jak równy z równym z najlepszymi zespołami w I lidze. Szymon wciąż potrzebuje systematycznej pracy. Bardzo dużo trzeba go korygować, ale właśnie od tego jesteśmy, żeby go wspierać i pomagać.
Pan też czuje, że pierwsza bramka w wykonaniu naszych piłkarzy jest najważniejsza? Wtedy Górnik napędza się niesamowicie.
– Pamiętam, że zadano mi pytanie po Chojniczance. Jak to jest, że gramy z Chrobrym, a za chwilę tak odmienny mecz z Chojniczanką? Tutaj mamy odpowiedź. Nam na Chrobrym zabrakło bramki. Bramka dla tych młodych chłopaków pod względem rozegranych meczów to 30% końcowego wyniku. Nagle jest euforia i wiara w sukces, że wszystko można zrobić. Brakuje nam wyrachowania, systematyczności i doświadczenia, ale bramka to jest bardzo pozytywny kop. To jest dokładnie tak samo, jak w życiu. Pozytywny kop i nagle wszystko się otwiera, nagle coś, co wydawało się nierealne już takie nie jest.
Wtorek, a frekwencja w Zabrzu ponad 20 tysięcy. Większość klubów z Ekstraklasy może tylko o takiej liczbie pomarzyć.
– To, co było na stadionie widzieliśmy, ale też jest to, co działo się przed meczem. Właśnie to wszystko, co działo się przed spotkaniem jest warte podkreślenia. To jak ludzie szli na stadion razem, ramie w ramie i cieszyli się. Całe popołudnie analizowali mecze. Śpiewamy „Zagraj jak za dawnych lat” właśnie te przyjście na stadion było jak za dawnych lat. To była promocja piłki przez duże P. Często pokazywane są tylko te minusy, ale warto zobaczyć też plusy. Wielkie święto śląskiej piłki – to pokazuje, że możemy wspólnie wiele zrobić.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl