Małgorzata Mańka-Szulik: Nie będę prywatyzacji dopychała kolanem

eMZet  -  18 kwietnia 2024 19:47
14
12999

II tura wyborów o fotel prezydenta Zabrza będzie kluczowa dla losów miasta i Górnika Zabrze. Wiele będzie zależeć od głosów oddanych przez kibiców 14-krotnych mistrzów Polski. Jaką mają wizję dalszych losów klubu obie kandydatki, czyli Małgorzata Mańka-Szulik oraz Agnieszka Rupniewska? Co chcą zrobić? A czego na pewno nie zrobią? Odpowiedź na te i wiele innych pytań poznacie po lekturze wywiadów przeprowadzonych przez Marcina Ziacha z obiema kandydatkami. Zapraszamy na wywiad z Małgorzatą Mańką-Szulik.

Pani Prezydent, długie i nerwowe było oczekiwanie na wyniki I tury wyborów o fotel prezydenta Zabrza?

Trwało do samego rana (śmiech). Wybory, to święto demokracji. W Zabrzu wielu kandydatów z okazji do przedstawienia swojego programu i startu w wyborach skorzystało. Można było się spodziewać, że głosy będą w dużym rozproszeniu, więc tutaj można było się z góry spodziewać różnych wyników i różnego finału tej pierwszej tury. Z dużym zainteresowaniem patrzyliśmy na proces spływania głosów z poszczególnych komisji, praktycznie do samego końca. Potem poszliśmy odpocząć chwilę, bo w poniedziałek rano trzeba było iść do pracy.

Była duża doza wątpliwości i strachu, czy na samym finiszu Kamil Żbikowski nie wyprzedzi Panią w rywalizacji o II turę?

Nie było to dla nas zaskoczeniem. Obserwując kampanię wyborczą, widzieliśmy, że była dynamiczna. Każdy z kandydatów starał się robić co mógł, żeby przekonać do siebie wyborców. Ja postawiłam trochę bardziej na pracę. Mniej wychodziłam na miasto, żeby się pokazać i przekonywać, że to ja jestem najlepszą kandydatką. Jest jeszcze kilka projektów, które są na etapie finalizacji i na nich się skupiałam. We wtorek nastąpiło podpisanie umowy pomiędzy firmą Clip Group, Koksownią w Zabrzu i Spółką Restrukturyzacji Kopalń. To trwało tak długo, że bałam się, że nasi kontrahenci już się wycofają. Dlatego też skupiam się na intensywnej pracy i mam nadzieję, że moja praca pokaże, że to ja jestem najlepszym prezydentem dla Zabrza.

Kampania mocno się dała Pani we znaki?

Jest to zawsze trudny czas. Przez 17 lat udało nam się zrobić wiele. Trzeba pamiętać w jakiej sytuacji było Zabrze, gdy przejmowaliśmy władzę w samorządzie. Zamknięto osiem kopalń, trzeba było przejść w mieście przemianę postindustrialną. Ja się tego zadania podjęłam i choć pracy było wiele, nie klękłam i nie przestraszyłam się tych wyzwań. Jestem zabrzanką od urodzenia, 40 lat temu wybudowałam dom w tym mieście i mieszkam nieprzerwanie w Kończycach, mojej ukochanej dzielnicy. Całe Zabrze kocham szczerze i dlatego cały czas pracuję.

Wyciągnęła Pani jakieś pierwsze wnioski po wyniku w I turze?

Cały czas uważam, że to bardzo dobry wynik. Proszę popatrzeć jak wygląda scena polityczna w Polsce. Jest PiS, Platforma Obywatelska. Wielu prezydentów nie umiało się odnaleźć w tych realiach i zapłaciło za to bardzo wysoką cenę. Chociażby Wojciech Szczurek z Gdyni, którego darzę ogromną sympatią i uważam, że dla tego miasta zrobił wiele, wiele dobrego. Ja jestem w drugiej turze i wierzę, że wygram te wybory. Moją kontrkandydatkę popierała Koalicja Obywatelska i na fali tego poparcia łatwiej jej było wejść do tego etapu. Zrobiła wynik gorszy, niż Koalicja Obywatelska w ostatnich wyborach w Zabrzu. Nie przekonała do siebie nawet wszystkich wyborców partii, które ją poparły.

Do samorządu przeszła Pani wprost ze Szkoły Plastycznej.

Tej szkoły, którą stworzyłam. W Zabrzu jest ogromne środowisko artystyczne i klimat do tego typu działalności. Z miasta kopalń, jakim było wtedy Zabrze, wyszło kilku rektorów Akademii Sztuk Pięknych i wielu innych wybitnych artystów. Widząc to środowisko otworzyłam Szkołę Plastyczną, a jej absolwenci są dziś praktycznie w całej Polsce i Europie, a przede wszystkim cały czas ślady ich działalności widać w Zabrzu.

Co się wydarzyło, że po raz pierwszy kibice Górnika Zabrze tak otwarcie zaprotestowali przeciwko Pani reelekcji?

W sport wkrada się za dużo polityki. Jest za dużo kokietowania kibiców. Ja pracuję, nie kokietuję. Jestem otwarta na rozmowę, ale nie obiecuję gruszek na wierzbie. Z kibicami Górnika też mam wiele dobrych doświadczeń. Cały czas z nimi rozmawiam. Wielu z nich zadeklarowało, że na mnie zagłosuje.

Co Pani w trakcie tych rozmów słyszy?

– Nie chcę się tutaj wdawać w szczegóły, ale mam swoje wnioski. Wielu mieszkańców jest dziś zmęczonych przebijaniem karty sportem. Zabrze, to miasto sportu, nauki, kultury. Wiele innych dziedzin także u nas świetnie rokuje. Piłka nożna i piłka ręczna to u nas silne marki. Ale jest też pływanie, tenis, inne dyscypliny. Wybudowaliśmy nową halę gimnastyczną. Wszyscy mamy takie samo prawo do miasta i budowania swojej przestrzeni.

Mówiła Pani, że polityka za mocno wchodzi do sportu. Może za sprawą tego – że jak głoszą miejskie legendy – gros kluczowych decyzji wobec Górnika Zabrze zapada w ratuszu, a nie w gabinecie prezesa na Roosevelta 81…

Proszę popatrzeć, jak wygląda dzień prezydenta miasta. Trzeba mądrze gospodarować czasem, żeby mieć go na tyle, żeby zająć się wszystkimi kluczowymi aspektami dla funkcjonowania miasta. Na głowie prezydenta jest oświata, kultura, sport i wiele, wiele innych. Byłam kiedyś na treningu Górnika i patrzyłam jak trener Urban prowadzi zajęcia. Słyszałam te opinie, o których Pan mówi. Potem stanęłam z boku i mało brakowało, a Jana Urbana by już w Górniku nie było. Wkraczam, kiedy widzę, że dzieje się źle. Tak było, kiedy poprosiłam trenera Urbana, żeby wrócił i przekonałam do tego zarząd Górnika. Gdybym tego nie zrobiła, pewnie klub nie grałby już w Ekstraklasie. Póki co miasto jest właścicielem pakietu większościowego akcji Górnika, a ja czuję się za niego odpowiedzialna. Nie mam czasu na zajmowanie się nim na co dzień, ale kluczowe decyzje chcę, żeby ze mną omawiano. Gdy mówię, że nie zgadzam się na sprzedaż w tym momencie Jimeneza, to oczekuję, że zostanie to uszanowane. Jeśli jednak próbuje się mnie ograć, musze podejmować twarde decyzje. Okazało się, że miałam rację. Za pół roku Górnik był bezpieczny w tabeli i zarobił na nim więcej. W przeciwnym razie byłoby bardzo nerwowo. Zresztą każdy wie, że gdy w klubie zabraknie pieniędzy na wypłaty, pójdą do prezydenta. Dlatego też te kluczowe decyzje dla spółki miejskiej, a taką jest Górnik Zabrze prezydent musi podjąć, bo z tego go rozliczają.

Mówi Pani, że uratowała trenera Jana Urbana. Druga strona odpowiada, że został zwolniony mocą telefonu z Berlina.

W Berlinie się dowiedziałam, że nie mamy trenera. Gdy Pan Prezes do mnie zadzwonił, że zwolnił trenera Urbana, zamurowało mnie. Nie byłam skrajnie tą decyzją zdziwiona, bo ta niechęć ze strony klubu do trenera Urbana przejawiała się coraz częściej. Także ze strony kibiców. Te przepychanki odbywały się na dole cały czas, a ja nie byłam ich inicjatorem. Prezes uznał, że ma zielone światło, a potem się obraził, jak próbowałam to odkręcić. Zrobił się konflikt. Prezes, czy trener? Okazało się, że zwolniono trenera, a prezes i tak się pożegnał. W moich oczach Jan Urban jest doskonałym trenerem, który idealnie wpisywał się do naszej filozofii Górnika Zabrze. Konsekwencja, doświadczenie, pracowitość i przywiązanie do barw. Czego więcej mogłam sobie życzyć? Kiedy jednak eksperyment z młodym trenerem okazał się fiaskiem, postawiłam sprawę na ostrzu noża.

Co Pani czuje, gdy trybuny krzyczą Pani nazwisko?

– To na pewno trochę boli, bo jak się człowiek napracuje, to spodziewa się docenienia swoich trudów. W moim wypadku to jednak nie pierwszyzna. Jestem już doświadczonym samorządowcem i w tym wypadku trudniej mnie dotknąć. Potrafię zrobić analizę, co w życiu mi się udało. Mam świadomość, ile w tym mieście zrobiłam. Cokolwiek by nie mówić, to ja uratowałam Górnika Zabrze. Dziś Górnik gra w Ekstraklasie, jest rycerzem wiosny. Może myśleć o podium i pucharach. A to, że kibice mają nastroje? Każdy ma jakieś nastroje, a nastroje się zmieniają. Jestem przekonana, że przy mojej otwartości – po wyborach – wszystko wróci do normy.

Przed klubem druga za Pani kadencji prywatyzacja. Wspólny projekt z Allianz Polska nie okazał się trafioną inwestycją.

– Kiedy finalizowaliśmy rozmowy z Allianz wokół piłki nożnej panowała wielka euforia. Byliśmy u progu Euro 2012, ale nasza akcja ratunkowa Górnika rozpoczęła się w 2007 roku. Do dziś pamiętam moją radość, kiedy udało mi się uzyskać do Rady Miejskiej – w której mieliśmy wtedy mniejszość – pierwszy milion dla Górnika. Skakałam wtedy jak mała dziewczynka. A pieniędzy wystarczyło tylko na 30 procent zaległości w pensjach, prąd i wodę. Najpierw trzeba było ratować klub od upadku, a gdy złapaliśmy stabilizację, zaczęliśmy mówić o budowie stadionu. Przecież wtedy dostaliśmy zapewnienie od ministra sportu, że otrzymamy 50 procent dofinansowania na ten cel.

Minister Mirosław Drzewiecki powiedział to podczas jubileuszu Górnika Zabrze w Domu Muzyki i Tańca.

Dokładnie tak, ale na słowach się skończyło. Ostatecznie nie dostaliśmy ani złotówki, ale na fali tej euforii wokół piłki podjęliśmy decyzję, że jako miasto poszukamy silnego prywatnego partnera dla Górnika. Podpisaliśmy umowę z Allianz i podział obowiązków był tutaj jasny. Allianz miał się zająć prowadzeniem klubu, budową silnej drużyny i podstaw pod przyszłe sukcesy. Miasto miało wybudować stadion, bo poprzedni lata swojej świetności dawno miał za sobą. Przed każdą rundą wiosenną trzeba było lać na trybuny tony betonu, żeby PZPN dopuścił nasz obiekt do rozgrywek Ekstraklasy. W całym procesie prywatyzacji pilnowaliśmy bardzo mocno, żeby Górnik Zabrze pozostał tym samym klubem. Ze swoją nazwą, herbem i barwami.

W skali szkolnej, jak ocenia Pani swoją wizję wobec Górnika i to, z czym mamy do czynienia dzisiaj?

Pod względem infrastrukturalnym, mogę ocenić nasze prace na bardzo dobry. Jesteśmy na etapie wieńczącym budowę stadionu, wszystko realizując bez wsparcia władzy centralnej. Jeżeli chodzi o sam klub, jesteśmy na tym samym poziomie co inne kluby Ekstraklasy. Wiadomo, że zawsze mogłoby być lepiej, ale jesteśmy w Ekstraklasie, mamy bardzo dobrego trenera, bardzo dobre wyniki. Do pełni szczęścia brakuje miejsca na podium i występów w europejskich pucharach. Jak powietrza potrzebujemy sukcesu i tutaj wszyscy się niecierpliwią.

Do sukcesów trzeba silnych podstaw, w szczególności ekonomicznych i finansowych.

– Największe sukcesy Górnik odnosił, gdy było silne górnictwo. Gdy na wsparcie można było liczyć z ministerstwa i dyrektorów poszczególnych kopalń. W samym Zabrzu zamknięto przez ten czas osiem kopalń. Dla naszego miasta stanowiło to ogromne wyzwanie. Powiedzmy szczerze, Zabrze nie jest od prowadzenia klubu piłkarskiego. Robimy to dlatego, że w naszym mieście Górnik jest jak religia. Będę bardzo szczęśliwa, jeżeli trwający proces prywatyzacji zakończy się sukcesem i przyniesie to oczekiwane efekty. Mamy doświadczenie z Allianz Polska, że duża korporacja nie zawsze musi w tym układzie wytrzymać. Głęboko wierzę, że choć jeden z trzech zainteresowanych podmiotów zdecyduje się podjąć rękawicę, kupić większościowy pakiet akcji, a potem go prowadzić i rozwijać. Wiemy, że tego nie da się zrobić bez pieniędzy. Dlatego wszystko w obecnej procedurze prywatyzacyjnej jest pokazane czarno na białym, zainteresowane strony mają wgląd do dokumentów i ksiąg finansowych. Każdy, kto chce się z tym zmierzyć, będzie miał pełną wiedzę i świadomość realiów.

Może na poziomie organizacyjnym Górnik wyglądałby dziś lepiej, gdyby dane było prowadzić klub profesjonalistom, którzy na piłce nożnej zjedli zęby.

– Proszę pokazać mi tych profesjonalistów… Największe sukcesy sportowe odnosiliśmy dzięki świetnym trenerom, którzy pracowali w Górniku. Adam Nawałka otrzymał od nas kredyt zaufania, nawet wtedy gdy trybuny krzyczały, że mamy go zwolnić. Po sześciu przegranych meczach z rzędu, broniłam trenera własną piersią. Kilka lat później, gdy odchodził do pracy z kadrą, te same trybuny chciały, żeby go zatrzymać. Trener Nawałka doprowadził Górnika bardzo wysoko. Myślę, że gdyby wtedy nam tych klocków nie rozsypano, mogliśmy nawet sięgnąć po mistrzostwo Polski. Potem był Marcin Brosz, który przejął klub w I lidze, w bardzo trudnej sytuacji. Na niego także stawiano krzyżyk, ale nie uległam i nie zgodziłam się na jego zwolnienie. W konsekwencji zagraliśmy z nim w europejskich pucharach. Gdyby nie wewnętrzny konflikt w klubie, trener Brosz być może popracowałby w Górniku jeszcze jeden sezon. A może dłużej. Potem przyszedł Jasiu Urban. Początek nie był łatwy. Rozkręcał się. W pewnym momencie ktoś podjął decyzję, że koniecznie trzeba zrobić zmianę pokoleniową i zatrudniliśmy młodszego trenera. Musieliśmy szybko przywrócić Urbana i całe szczęście, że wrócił, bo uratował Górnika przed spadkiem i dziś dzięki niemu jesteśmy rewelacją tej ligi. To tylko pokazuje, że wysoko mierzę i będę mierzyć, a do współpracy zapraszam naprawdę najlepszych.  

Po prywatyzacji skończy się zaangażowanie środków publicznych w Górnika Zabrze?

Wypracowujemy model współpracy z zainteresowanymi firmami. Górnikowi będziemy pomagać tak długo, jak będzie to konieczne. Proszę pamiętać, że klub to też akademia. Trzeba wspierać rozwój młodych ludzi od wieku dziecięcego. Nie można ich potem zostawić samym sobie. Nasza praca ma sens, a świadczy o tym jak wielu młodych piłkarzy wyruszyło z Zabrza na szerokie wody, żeby odnosić sukcesy.

Z tych transferów w głównej mierze żyje dziś Górnik Zabrze.

– Wspomnę tylko o Daisuke Yokocie. Na początku wielu się zastanawiało, co taki piłkarz robi w Górniku i dlaczego ten Jasiu na niego stawia. Dzięki jego doświadczeniu, wielkiej pracy trenera Urbana i całego sztabu Yokota tak urósł, że otrzymał taką propozycję, że trudno go było zatrzymać. Inaczej wyglądała sprawa z Jesusem Jimenezem. Wiedzieliśmy, że kończy mu się kontrakt i latem odejdzie za darmo, ale Górnik był w strefie spadkowej, a Jimenez był kluczowym zawodnikiem. Dwa razy płakaliśmy po spadku z Ekstraklasy. Oby nigdy więcej. Miejsce Górnika jest wśród najlepszych. I my na te szczyty idziemy, więc pytam komu przeszkadza to, że my na te szczyty idziemy?

Trenerów mieliśmy świetnych, ale prezesem Górnika Zabrze z natury jest ”wakat”. To przypadek bez precedensu w skali całej Polski…

Dla drużyny ważniejszy jest trener od prezesa. Ponadto proszę zwrócić uwagę, że organem spółek kapitałowych jest zarząd, a ten cały czas normalnie funkcjonuje. Czasem jest nim jednoosobowo prezes, a czasem ciało kolegialne. W Górniku zadania są podzielone. Jeden wiceprezes zajmuje się pieniędzmi, jeden organizacją. Wie Pan komu najtrudniej jest wytrzymać? Temu, który jest odpowiedzialny za wszystko. Z tym stanowiskiem wiąże się duże napięcie. Z czasem ktoś, kto pełni tę funkcję może odnosić wrażenie, że może wszystko. Wszystko może, pod warunkiem, że ma pieniądze. A za tymi pieniędzmi trzeba biegać, trzeba umieć wszystko zorganizować. Byłam przekonana, że prezes Darek Czernik będzie rządził klubem co najmniej do końca przyszłej kadencji prezydenta miasta. Uległ gdzieś jakimś emocjom i zaczął iść nie w tę stronę. Ostatni prezes Adam Matysek przybył do nas z Wrocławia, miał doświadczenie. Wydawało się, że musi się udać. Kiedy przyszło mu poukładać relacje z trenerem, zawodnikami, kibicami i zmierzyć się z wieloma problemami, zrezygnował. Miasto i prezydent słucha i pomaga dopiero wtedy, kiedy już naprawdę nie ma innego wyjścia. Prezesi muszą się zmierzyć z rzeczywistością. I – jak się okazuje – ta rzeczywistość nie jest prosta. To ludzie, którzy zarabiają dobrze, ale presja i obciążenie psychiczne są bardzo duże.

W Górniku często brakuje pieniędzy…

– Wiemy, że Górnik jest klubem, który często ma problemu finansowe. Dziś mamy pensje wypłacone na bieżąco i zabezpieczone środki na działalność w najbliższych miesiącach. Problemy wynikały z faktu, że znacznie bogatsze, zagraniczne kluby zalegały nam z płatnościami za transfery zawodników. Podpisane umowy transferowe po prostu nie funkcjonowały. I tutaj znowu trzeba było o te pieniądze się starać. Pisać, dzwonić, wzywać do zapłaty. A z drugiej strony o wypłaty dopominają się zawodnicy. To presja i rygor pracy, którego nie wszyscy wytrzymują. Dlatego chciałabym bardzo, żeby to już nowy właściciel poszukał sobie prezesa i układał sobie tę wizję według swoich planów i możliwości.

Wie Pani już, komu sprzeda klub?

Procedury pokażą, kto zechce kupić Górnika. One muszą być transparentne, zgodne z obowiązującymi przepisami. To nie jest widzimisię. Musimy wybrać najkorzystniejszą ofertę. Procedury związane z prywatyzacją, są bardzo skomplikowane. Musieliśmy najpierw znaleźć wiarygodnego audytora, który wyceni akcje klubu. Następnie ogłosiliśmy otwarty konkurs, do którego mógł przystąpić każdy zainteresowany nabyciem akcji klubu podmiot. Na dziś zainteresowanych Górnikiem jest trzech inwestorów, i w obecnej procedurze nie można już dopuścić nikogo innego. Ta grupa dziś ubiega się o nabycie większościowego pakietu akcji naszego klubu. Każdy z podmiotów złożył swoją koncepcję na rozwój Górnika. Każdy miał czas zapoznać się z dokumentacją klubu, także księgami finansowymi. Nad całym procesem czuwa duży zespół kompetentnych ludzi, którzy mają doświadczenie w takich procesach prywatyzacyjnych. Ja sama w pracach komisji nie uczestniczę. Dostaję jedynie raporty i sprawozdania.

Na jakim etapie są dziś prace komisji?

– Radni Rady Miasta muszą podjąć uchwałę, która zezwoli na sprzedaż części akcji klubu. Określa ona warunki ramowe, na jakich możemy Górnika sprywatyzować. Przed finalizacją rozmów spotkamy się jeszcze z każdym z tych podmiotów i uświadomimy ich, jakie są nasze oczekiwania. Zależy nam przede wszystkim na zachowaniu tożsamości Górnika Zabrze, to znaczy nazwy i barw klubu. Nie pozwolimy też, żeby klub został przeniesiony w ramach fuzji do innego miasta. Górnik ma grać przy Roosevelta, na stadionie, którego budowę kończymy. Nie będzie tak, że nowy właściciel wejdzie, zacznie dzielić i rządzić. Jeżeli będzie chciał to uczynić, musi wyłożyć odpowiednie środki na bieżące funkcjonowanie klubu i w ramach tych środków może klub prowadzić.

Uchwała miała zostać podczas środowej sesji Rady Miasta Zabrze. Co zaważyło nad ogłoszeniem przerwy w obradach do przyszłego wtorku przed jej procedowaniem?

Decyzji nie podejmuję ja tylko radni. Przed każdą sesją odbywają się rozmowy i pytam jak to widzą, jakby chcieli podjąć tą ostateczną decyzję. Na czwartek i piątek zaplanowane są kolejne spotkania z podmiotami, które uczestniczą w procesie prywatyzacyjnym. Zostali poproszeni o przedstawienie jasnych propozycji za ile oraz jak dużo chcą kupić akcji. Wycena określa tylko cenę minimalną. chcemy także wiedzieć jaki pakiet chcą kupić. 51 proc., czy więcej? Prosimy także o deklarację ile środków są gotowi zainwestować w rozwój klubu. Radni poprosili, że chcą przed podjęciem decyzji znać te deklaracje. Ja jestem otwarta. To nie jest kłopot. We wtorek przedstawię Radzie wynik tych rozmów. Nie opóźnia to procesu, który konsekwentnie prowadzimy od końca zeszłego roku. Od początku przedstawiałam plan i mówiłam jakie prawo nakłada na nas obowiązki w tym zakresie, m.in. publiczne ogłoszenie, otwartość na wszystkich chętnych, wycena. Chcę podkreślić, że w tej procedurze występują tylko trzy podmioty, które zgłosiły się w odpowiednim terminie i tylko spośród nich można dokonać wyboru.

Finał procesu prywatyzacji to powód do ulgi?

– Wręcz przeciwnie. Dopiero teraz widzę swego rodzaju rozchwianie. Coraz częściej pojawiają się pytania w stosunku do nas: ”a może lepiej nie sprzedawać?”. Nie możemy w połowie drogi stanąć i powiedzieć, że to tylko taki żart. To poważna procedura, w której uczestniczyli fachowcy w prawdziwym tego słowa znaczeniu. My chcemy ten proces zakończyć. Kiedy inwestorzy przedstawią swoje ostateczne stanowiska zostaną one  ocenione, a komisja podejmie decyzję. Prezydent Zabrza będzie się jej zdaniem się kierował. Oczywiście minimalnym, ale nie jedynym wymogiem żeby dopiąć transakcję jest akceptacja ceny wynikającej z wyceny akcji.

Prywatyzacja – jak rozumiem – ma zakończyć proceder ”transfer z klubu albo śmierć”.

Miasto stworzyło infrastrukturę i chce się nią opiekować, bo to nasz obowiązek. Wszelkie sprawy dotyczące stricte utrzymania Górnika Zabrze, jego bieżącej działalności, wzmocnień, transferów z klubu i do klubu, całego pionu sportowego ma dopilnować nowy właściciel. Nie sądzę jednak, by nowy właściciel zrezygnował całkowicie z transferów, zwłaszcza, że w tym zakresie jesteśmy bardzo wysoko oceniani. Zawodnicy wiedzą, że przychodząc do Górnika mają szansę w krótkim czasie trafić do dużo lepszych, zagranicznych klubów, bo obserwują kariery naszych byłych piłkarzy. Menadżerowie wolą nawet na gorszych warunkach polecać zawodnikom Górnika, niż inne kluby.

W gronie potencjalnych nabywców jest DL Investment – w oczach kibiców Górnika ”persona non grata”.

Potencjalnych inwestorów jest trzech. Dlaczego akurat ten podmiot spotkał się z takim przyjęciem, szczerze powiedziawszy, nie wiem. Nie znałam wcześniej tej firmy. Procedura była otwarta dla każdego i każdy mógł się zgłosić. My – mam na myśli komisję – procedurę prowadzimy do końca i rozmawiamy z każdym potencjalnym nabywcom na tym samym poziomie zaawansowania. Komisja nie może nikogo faworyzować, decyzję podejmiemy na podstawie silnych argumentów ekonomicznych. Nie wiem dlaczego przed czasem chcemy zadecydować kto może rozmawiać, a kto nie.

Jak rozumiem, miasto nie otrzymało od DL Investment informacji, że rezygnuje z udziału w procesie? Pojawiło się bowiem ich oświadczenie, które dzień później skasowali.

Może się zdenerwowali tym protestem, a potem na chłodno zmienili decyzję. Tego nie wiem, to moje przypuszczenia. Ja, dla jasności sytuacji, nie rozmawiam z nikim. Rozmowy prowadzi komisja. Rozmowy zakończymy, podsumujemy i zostanie podjęta pozytywna decyzja, o ile komisja uzna, że to ma szanse powodzenia. Nie chcemy bowiem powtórki sytuacji, że ktoś powie, że to go przerosło.

W gronie tych trzech potencjalnych nabywców jest ta, która miała problem z wpłaceniem 50 tysięcy złotych wadium?

Jesteśmy zobowiązani tajemnicą. Mogę jedynie powiedzieć, że wszystkie, które się zgłosiły wpłaciły wadium i uczestniczą w procedurze konkursowej.

Faworytami kibiców i Lukasa Podolskiego wydają się być Thomas Hansla i firma Zarys z Zabrza.

Kibice mają swoich faworytów, ale nie możemy się tym kierować. W urzędzie nie ma sympatii. Sympatie są ludzkie. Tutaj decydują przepisy i procedury.

”Poldi” nie jest łatwym partnerem do rozmów?

– Byłam przekonana, że Podolski będzie wartością dodaną dla klubu i drużyny. Wiedziałam, że on bardzo mocno identyfikuje się z Górnikiem. Czuję się w tym wszystkim trochę nieswojo, bo tydzień temu rozmawialiśmy z Lukasem. To bardzo sympatyczny facet i bardzo go lubię.

Lukasowi Podolskiemu zaproponowała Pani udział w pracach komisji. On propozycję odrzucił.

Szkoda. Jeśli kibice mają wątpliwości co do fachowości i bezstronności komisji, to warto, żeby mieli w niej obserwatora, któremu ufają. Po ostatniej rozmowie byłam przekonana, że Lukas Podolski – jako reprezentant strony społecznej, kibiców – dołączy do komisji i przy finalnym podejmowaniu decyzji zabierze głos i wskaże jakie preferencje ma on i kibice Górnika. Odrzucił naszą propozycję i żałuję, że tak się stało. Ambasadorem klubu Lukas Podolski już jest, był i nim będzie. Jak żartowano w jednym filmie człowiek czasem zmienia żonę, pracę, miejsce zamieszkania, ale nigdy nie zmienia klubu, któremu kibicuje. Lukas, tak zresztą jak i ja, pozostaniemy kibicami Górnika. Niezależnie od tego, co stanie się w przyszłości.

Mówiła Pani, że do 7 maja chce dopiąć proces prywatyzacji Górnika. Co, jeżeli wynik II tury wyborów nie pójdzie po Pani myśli?

Prezydent w tym mieście zawsze będzie i Rada Miasta także. Miejmy nadzieję, że Górnik Zabrze też zawsze będzie. Już wiadomo, że stara rada miasta będzie pracowała do końca kwietnia, a prezydent kadencje zakończy wraz z pierwszym posiedzeniem nowej rady, czyli 7 maja.

Zaprosi Pani w tym wypadku Agnieszkę Rupniewską do finalizacji rozmów, jako prezydenta-elekta?

– Nie podejmę samodzielnie decyzji. To zbyt ważne. Będę to szeroko konsultować, także ze wszystkimi klubami Rady Miasta obecnej i przyszłej kadencji. Lukasa Podolskiego też zapytam, co o tym sądzi.  

Nie będzie Pani wobec tego tej prywatyzacji za wszelką cenę chciała zakończyć przed oddaniem urzędu?

Na pewno nie będę jej dociskać kolanem. Zależy mi na rzetelności tego procesu, jego przejrzystości i staranności. Ja na pewno niczego nie przyśpieszę, a wręcz dołożę wszelkich starań, by każdy krok był dopracowany do perfekcji.

Nie brakuje w Polsce przykładów, gdzie klub był na topie do czasu, gdy prywatny właściciel łożył na jego działalność, a po jego odejściu klub popadał w niebyt.

Robimy wszystko, by w wypadku prywatyzacji Górnika to ryzyko ograniczyć do minimum. Staramy się dokładnie zweryfikować potencjalnych kupców, żeby nie zabawili się klubem i nie rzucili go potem z długami na garnuszek miasta. O ile ten garnuszek go utrzyma… Wiele razy słyszałam, że powinniśmy Górnika poddać w stan likwidacji i zacząć od IV ligi. Zburzyć jest bardzo łatwo, potem odbudować jest już bardzo trudno. Górnik Zabrze, to marka. I nie powinniśmy na nią podnosić ręki. Ileż to razy od wielu lat słyszałam, że klub przestanie istnieć, a on trwa i ma się zupełnie dobrze.

Górnik Zabrze miniony rok zakończył z 7 milionami straty. Dlaczego publikacja raportu była tak opóźniona?

– Strata wyniosła 7 milionów i miasto podniosło kapitał spółki kwotą 7 milionów, więc Górnik wyszedł na zero. Jestem przekonana, że wszelkie dokumenty do Ekstraklasy zostały wysłane w proceduralnym terminie. Spoczywało to na barkach kompetentnych pracowników klubu i to do nich należy kierować pytanie o termin publikacji samego raportu. Rozumiem jednak, że mieli bardzo dużo dodatkowych obowiązków związanych z prywatyzacją, a skład zespołu był przecież cały czas ten sam.

Strata wyniosła podobno dokładnie tyle, ile Górnik ma dziś płacić za korzystanie z Areny Zabrze, zarówno w dni meczowe, jak i na co dzień.

Nie. Górnik płaci za stadion mniej. Niezależnie od tego, czy  klub sam będzie zarządzał obiektem, czy odrębna spółka koszty będą podobne i są podobne na wszystkich tego typu obiektach. Kosztuje prąd, ogrzewanie, woda, utrzymanie płyty głównej, boisk treningowych, sprzątanie, ochrona, remonty, przeglądy techniczne, podatki. To normalne koszty funkcjonowania każdego klubu. Górnik płaci wyłącznie koszty eksploatacyjne stadionu, a koszty budowy ponosi miasto.

Po domknięciu procesu prywatyzacji i dokończeniu budowy stadionu utrzymanie obiektu będzie w dalszym ciągu spoczywać w całości na mieście?

To wszystko szczegóły do ustalenia. Tego właśnie dotyczyć będą te ostatnie rozmowy. Jak powiedziała Świątkowa w ”Dobry Pan Bóg z gliny” – ”W życiu z niczego nie ma nic”. Można pograć sobie na placu, między klopsztangami, jeżeli ktoś wie co to jest. Kiedyś tak kopał Włodek Lubański i wyrósł na świetnego, wybitnego zawodnika. Teraz warunki są znacznie lepsze, ale to wszystko musi kosztować. Murawa w Zabrzu jest najlepsza w Polsce. Mamy bardzo dobrą bazę, świetny zespół i trenerów. Młodzi zawodnicy chcą grać w Górniku, bo widzą tutaj szansę na promocję i transfer do silnej ligi. Do tego mamy w akademii młodzież, która odnosi sukcesy i coraz odważniej przebija się do piłki seniorskiej.

Co będzie dalej ze Spółką Stadion? W 2011 roku była powoływana, by nadzorować inwestycję. Jej misja w tej roli powoli dobiega końca.

– Teraz będzie administrować stadionem. W dalszym ciągu będzie dbać o jego funkcjonowanie, utrzymanie murawy, porządek po meczu czy wynajem powierzchni, bo przecież na Arenie Zabrze funkcjonują już teraz biura, gabinety rehabilitacji czy klub fitness, a wkrótce powierzchni komercyjnych będzie jeszcze więcej. Według naszej koncepcji Spółka Stadion będzie operatorem stadionu.

Przytoczę dwa podobne zdania, które są od siebie odmiennie różne. Pierwsze z nich brzmi: ”Dzięki Małgorzacie Mańce-Szulik Górnik jest, gdzie jest”. Podpisze się Pani pod nim?

Myślę, że Pan to wie, i ja to wiem, i kibice to wiedzą. Może to jest historia, ale bez tej historii nie byłoby dziś Górnika Zabrze w Ekstraklasie. Żeby iść do przodu, trzeba wiedzieć skąd się wywodzi. Górnika wyciągnęliśmy z naprawdę dużych kłopotów. Był na skraju bankructwa. Potem mimo to, że do Zabrza przyjeżdżali wizjonerzy z workiem pieniędzy i opowiadali bajki o złotych górach, my zachowaliśmy stabilizację. Ja nie opowiadałam. Nie snułam wizji. Byłam gotowa, żeby Górnikowi pomóc. Dlatego myślę, że wszyscy to wiedzą, że gdyby nie prezydentura Małgorzaty Mańki-Szulik Górnik na pewno nie byłby tu gdzie jest.

Nieprzypadkowo nazywano Panią ”Carycą”.

Może to być pożywką dla tych, którzy potrzebują mocnych określeń. Ja nie potrzebuję takich tytułów. Caryca Katarzyna – która była najbardziej znaną carycą w historii – była bardzo dobrą władczynią Imperium Rosyjskiego, choć w naszej historii nie zapisała się najlepiej.

Była współodpowiedzialna za rozbiory Polski. Jak często słyszała Pani, że Górnika Zabrze trzeba zaorać, że to nie ma sensu?

Takie głosy i tacy doradcy byli, ale ja nie wsłuchuję się w głosy szaleńców. Wiem, jak wiele Górnik znaczy dla Zabrza. Wiedziałam jak pomóc i co zrobić, żeby Górnik utrzymał się na dobrym poziomie. Ja nigdy nie byłam od orania. Byłam prezydentem otwartych drzwi i długich, konstruktywnych rozmów. I odważnych decyzji, bo budowa stadionu, inwestycje postindustrialne czy przebudowa gospodarki wodno-ściekowej, która pochłonęła miliard z miejskiego budżetu, są tylko tego dowodem.

Drugie zdanie: ”Dzięki Małgorzacie Mańce-Szulik Górnik jest, jaki jest”. Opóźnienia w wypłatach, chaos w zarządzaniu, problemy akademii, słaba prasa. Wszystko to rykoszetem uderza w Panią.

Tak, dzięki Małgorzacie Mańce-Szulik Górnik jest, jaki jest. Gra w Ekstraklasie, na pięknym stadionie. Żaden z zawodników dziś nie ma opóźnienia w wypłatach. Te poślizgi – to jak mówiłam – kwestia braku odpowiedzialności tych wielkich klubów europejskich, które nie umiały regulować swoich zobowiązań. Trzeba było siedzieć z prawnikami, dusić ich, zgłaszać i nagłaśniać sprawę, żebyśmy się doczekali należnych pieniędzy. Gdyby nie to, w ogóle o poślizgach w wypłatach byśmy nie rozmawiali. Od kilkunastu lat wróżą, że Górnik się rozpadnie, a on trwa. Wielu spośród tych dziennikarzy, którzy opisują te wszystkie rzeczy nawet się do nas nie zwracają o komentarz. Każdy napisał, że Górnik zaliczył 7 milionów straty. Żaden, że miasto podniosło kapitał i żadnego zadłużenia z tego tytułu nie ma. Nikt też nie pisze, że Akademia Górnika się rozwija i odnosi sukcesy.

Raptem wczoraj pojawiły się doniesienia, że Akademia Górnika Zabrze ma zablokowane konta przez zajęcia egzekucyjne…

– Prowokacje robi się na różne sposoby i w różnych momentach. Każdy może nie zapłacić raty i bank mu przyblokuje konto. Czasami to niedbałość, czasami zapomnienie, a czasami celowe działanie. Nie chcę o tym rozmawiać. Cały czas wszystko było dobrze i akurat tuż przed drugą turą wyborów pojawia się jakieś zajęcie, które ma w dodatku zablokować wyjazd dzieci do USA. W kampanii wszystko można zrozumieć, nawet prowokacje. Ale należy wymagać odrobiny przyzwoitości. Ja w kwestii Górnika i Akademii Górnika nie mam sobie nic do zarzucenia. Konta nie są zablokowane, a dzieci do USA pojadą.

Nie odnosi Pani wrażenia, że dla Akademii Górnika dałoby się zrobić więcej? Zdjęć i sygnałów, że infrastrukturalnie wygląda to delikatnie mówiąc słabo nie brakuje.

– Proszę pojechać na obiekty kopani Sośnica w Gliwicach. Były dwa, dość podobne. Jeden w Zabrzu kopalni Makoszowy, a drugi w Gliwicach kopalni Sośnica. Na naszym cały czas trenują dzieci i młodzież, które zostały Mistrzami Polski. Jest tam zupełnie nowa płyta ze sztuczną nawierzchnią. Odkupiliśmy także dawny stadion Koksownik i tam tez jest teraz nowa płyta. Tak dobra, że zimą trener Urban zdecydował się tam przeprowadzić trening pierwszej drużyny. Wymieniliśmy nawierzchnię na hali MOSiR, mamy więc pełnowymiarowa płytę pod dachem, ogłosiliśmy przetarg na remont szatni na Walce Zabrze. Wiele jest do zrobienia, ale proszę mi powiedzieć, kto ma lepsze na Śląsku warunki szkoleniowe.  Oczywiście, trzeba pracować dalej. Będzie nowy właściciel, na pewno będą konstruktywne rozmowy. Potrzebujemy uczciwych i pracowitych ludzi, którzy będą chcieli pracować dla naszej akademii, a tacy naprawdę są. Zapytam wszystkich oponentów, znacie lepszą akademię na Śląsku? Dziś jest potrzeba takiego czarnego pijaru? Za dwa tygodnie opadnie wyborczy kurz i wszystko wróci do normy.

Zatem wywiady Konrada Kołakowskiego czy Łukasza Milika także są elementem politycznej nagonki?

– Kołakowski najpierw w jednej jednostce miejskiej wyśpiewywał hymny pochwalne na cześć miasta i prezydenta. Później w Górniku wyśpiewywał hymny na cześć stadionu, Górnika czy prezydenta. Później poszedł w politykę i pluł na kogo i na co się tylko dało. Dziś go nie słyszę. Daj Panie Boże, że zrozumiał i zmądrzał. Tacy ludzie jak on niech nie biorą się za politykę. W polityce trzeba mieć silny kręgosłup i umieć współpracować z każdym. Ja jestem bezpartyjna i nie zmieniam barw, jak wiatr zawieje. Pracuję od 17 lat dla Zabrza i to zabrzanie w niedzielę zadecydują czy moja praca jest godna ich uznania przy urnie wyborczej.

Po I turze wyborów między Panią a Agnieszką Rupniewską było 6 punktów procentowych różnicy. To dużo?

W niedzielę będzie zupełnie inne, nowe rozdanie. Mnie poparło 21 procent wyborców, Agnieszkę 27 procent. Zatem poparcia nie udzieliło jej 73 procent wyborców, a aż 52 proc. wyborców będzie musiało zdecydować jak zachować się w II turze, bo głosowali na innych kandydatów. Ja przez 17 lat pokazałam, co mam temu miastu do zaoferowania. Jestem przekonana, że wielu mieszkańców Zabrza o tym wie i to docenia.

WYWIAD AUTORYZOWANY

Graj i wygrywaj z nami na betcris.pl

Źródło: Marcin Ziach/ Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
14 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Racja .My Zabrzanie już wiemy i mówimy pani MMS do widzenia.

my zabrzanie hehe? a kim ty jestes ze chcesz za wszystkich sie wypowiadac ? niech kazdy glosuje jak chce

To pamiętaj,żeby nie jęczeć po wyborach. Bo prawda jest taka, że nikt nie zrobił tyle dla Zabrza co pani prezydent Małgorzata Mańka Szulik,a dla Górnika Zabrze szczególnie.

Wzruszyłem się. Złota kobieta,a wszyscy co źle mówią to wilki. Górnik ma się świetnie i to jest zasługa MMS, a co złego to wina innych.

Pani Szulik ma 68 lat czas na emeryturę bo będziemy pracować do 75 trochę wstyd

co wy się czepiacie?same sukcesy!!!jazda na głosowanie

Tak było, kiedy poprosiłam trenera Urbana, żeby wrócił i przekonałam do tego zarząd Górnika. Gdybym tego nie zrobiła, pewnie klub nie grałby już w Ekstraklasie „

He he pani Szulik to nie moja bajka tak samo jak pani RUPNIEWSKA popierana przez oszustów z PO obie te panie to porażka ZABRZA

„W pewnym momencie ktoś podjął decyzję, że koniecznie trzeba zrobić zmianę pokoleniową i zatrudniliśmy młodszego trenera.” To komentarz do zwolnienia Jana Urbana. Albo kłamie, albo jako właściciel klubu nie wie kto zwolnił trenera drużyny… mamma mia!!! Ja stawiam na pierwsze rozwiązanie.
Ta pani kiedyś uratowała Górnika, ale teraz działa na jego szkodę i przy okazji na swoją. gdzie są granice bezczelności, zachłanności, dyletanctwa?

Myślę że trzeba zmian. W Zabrzu nie dzieje się najlepiej. Pani MMS szczerze i serdecznie trzeba podziękować za tyle lat pracy. Była dobrym gospodarzem, ale trzeba zmian , nowego kierunku dla Zabrza

Nie jestem zameldowany w Zabrzu to nie głosuję choć tu wydaje moją wypłatę i chodzę na wszystkie mecze Górnika. Nie śledziłem wcześniej działań tej Pani. Od zeszłego roku jestem w temacie. Mam wrażenie, że albo ją nieźle ciulają współpracownicy albo ona jest taka zakochana w sobie.

Jak łatwo wydaje się osądy w każdej sprawie , bo kto z wzywających do tego czy innego ponosi odpowiedzialność za to co mówi ? Tylko właściciel ma wszelkie prawa do stanowienia o klubie . Czy od czasu trenera Nawalki i jego następców aż do Urbana miasto jako jedyny tytularny właściciel zrobiło coś przeciw Górnikowi ? Kto z Was mieszka tu przy stadionie i pamięta tamte czasy . Nauczyli Was jątrzyć i szermować demokracja moje podatki mój klub . Czy ja mogę komuś z Was pomieszać w garach na kuchni a też może bym ” chciał” . Nie dajesz kasy na klub nie masz prawa do ustawiania klocków wg. swojej woli .
Teraz jak stoi stadion ten nowy to jest frekwencja i są kibice którzy mają prawo – tak prawo dopingować a nie rządzić .
Jest bardzo dobrze , Górnik wygrywa mimo że nie wszyscy tego chcą . Nie ma prezesa i dyrektora a Jan Urban wreszcie ma swobodę zarządzania drużyną . Okazuje się że nie struktury zarządzania grają . Gdy Angulo strzelał bramki to też nie wszystko pasowało bo za stary . Pl teraz nie strzela bramek i starszy od Angulo i pasuje ? Może Pl powinien zostać Prezesem klubu nie grającym , może to rozwiąże problem . Czy potrzeba prywatyzować klub piłkarski a co ze stadionem co z boiskami co z infrastrukturą . Nowy właściciel będzie wynajmował szatnie boisko i trawę na stadionie . Czy szaleństwo wojny politykow w Polsce ma też decydować w Zabrzu . Czy jak zmieni się opcja polityczna w Polsce to znowu miasto będzie odkupowało Górnika zadłużonego , kto ma spłacać długi po poprzednikach . To politycy chcą ogrzewać się blaskiem stadionowych świateł a jak zgasną to pójdą i tak do domu .

Mądry i wyważony komentarz.

Tak to właśnie jest, najpierw się ratuje klub, potem w ramach ratunku wpycha się do niego swoich znajomych. Tworzy się spółkę w której znowu są następni znajomi. Robi się zarząd który znowu składa się ze niekompetentnych znajomych