Szesnaście lat – tyle dokładnie minęło od ostatniego zwycięstwa Górnika w stolicy. Od tego czasu „Trójkolorowi” regularnie zbierają oklep od Legii, raz będąc bliżej, raz dalej od upragnionego sukcesu. Zabrzańscy fani co roku muszą przełknąć gorzką pigułkę. Szansa, aby przerwać tą wstydliwą serię nadarzyła się w sobotę.
Nie jest tajemnicą, że Legia ligowe podwórko traktuje lekko z przymrużeniem oka. Deklaracje mówiące o jakobym poważnym traktowaniu ligi czy braku lekceważenia najbliższego rywala nie należy brać zbytnio na poważnie. Legioniści przede wszystkim skupiają się na eliminacjach do Ligi Mistrzów i to tam widzimy drużynę Henninga Berga w najlepszym wydaniu. Dlatego czy Górnik powinien czuć się wystraszonym po tym, co zaserwowali „Wojskowi” na drużynie Celtiku? W żadnym wypadku. Jest więcej niż pewne, że przeciwko Górnikowi zagra już inna jedenastka niż w meczu pucharowym. A Norweski szkoleniowiec będzie chciał dać odpocząć kluczowym zawodnikom przed tak ważnym rewanżem.
W tygodniu z funkcji prezesa Górnika zrezygnował Zbigniew Waśkiewicz. Zdecydowanie lepiej niż sytuacja finansowa wygląda aspekt sportowy. Drużyna Józefa Dankowskiego rozpoczęła sezon bardzo dobrze. Przede wszystkim może się podobać sposób gry zespołu w nowym ustawieniu, z którym większość piłkarzy ma pierwszy raz do czynienia. Gra trójką obrońców służy zwłaszcza Błażejowi Augustynowi, który po cichu wpychany jest do reprezentacji Polski. Może coś w tym jest, bo dwa pierwsze mecze w jego wykonaniu były imponujące. Czy uda mu się zatrzymać swój były klub, Legię Warszawa?
Legia zdecydowanie w polityce transferowej poszła w ilość, a nie w jakość. Legioniści na każdej pozycji mają dwóch-trzech dobrych, jak na polskie warunki zawodników, lecz tu się właśnie pojawia pytanie: Czy nie lepiej ściągnąć jednego, solidnego piłkarza, niż trzech tylko przyzwoitych? Warszawianie wybrali drugą drogę i dlatego przed meczem z Górnikiem mogą swobodnie żonglować składem. W Legii jest tylko jeden zawodnik, dla których reszta jest tłem. Miroslav Radović to piłkarz zupełnie nie z tej półki, potrafiący w pojedynkę wygrać spotkanie. Gdy przypomnimy sobie jak Łukasz Teodorczyk, który nie jest wirtuozem dryblingu, wkręcał w ziemię Dominika Sadzawickiego, boimy się wyobrazić co zaserwował by młodemu obrońcy „Trójkolorowych” Serb..
Piłkarze coraz głośniej domagają się spłaty zaległości, ale kasa klubowa świeci pustkami. Dlatego można przypuszczać czy to nie przypadkiem ostatnie występy niektórych zawodników w barwach Górnika? Mimo wszystko „Trójkolorowi” już dwukrotnie w tym sezonie pokazali, że wychodząc na boisko sprawy finansowe są poza nimi i na pewno tym razem nie będzie inaczej.
Legia: Kuciak – Bereszyński, Lewczuk, Dossa, Moneta – Jodłowiec, Pinto – Kosecki, Saganowski, Ojamaa – Piech.
Górnik: Steinbors – Sadzawicki, Augustyn, Gancarczyk – Sobolewski, Danch – Gergel, Jeż, Madej, Kosznik – Zachara.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl