Korona – Górnik 4:2. Kielecki majonez

Kaszpir  -  24 listopada 2018 17:24
0
3325

Górnik Zabrze przegrał z Koroną Kielce 2:4. Dla “Trójkolorowych” dwa trafienia uzyskał Igor Angulo. W zespole gospodarzy trafiali, Soriano x2, Diaw oraz Cebula. 

Marcin Brosz z pewnością zaskoczył posadzeniem na ławce Łukasza Wolsztyńskiego. W pierwszej jedenastce oglądaliśmy od pierwszych minut Adriana Ryczkowskiego oraz Przemysława Wiśniewskiego. „Wykartkowanego” Szymona Matuszka zastąpił Maciej Ambrosiewicz.

Bardzo źle rozpoczął się mecz na Suzuki Arena dla naszego zespołu. W ósmej minucie Dijbril Djaw strzałem głową dał prowadzenie Koronie po rzucie rożnym. Chwilę wcześniej Tomasz Loska instynktowną interwencją wybił piłkę nad bramką po uderzeniu Cebuli i właśnie z tego stałego fragmentu gry gospodarze uzyskali prowadzenie. Kiedy zegar wskazywał nieco ponad kwadrans pmeczu przegrywaliśmy już 0:2. Dogranie z prawej strony zamknął Soriano wyprzedzając uprzedzając naszą defensywę. Górnik odgryzł się akcją, ale oprócz małego zamieszania w polu karnym Korony nic nie osiągnął. Jednak po chwili arbiter przerwał grę i udał się na konsultację VAR. Podczas analizy dopatrzono się nieprzepisowego zagrania w szesnastce Hamrola i Szymon Marciniak wskazał na „wapno”. Skutecznym egzekutorem okazał się Igor Angulo. W tym momencie wróciliśmy do meczu, aczkolwiek ataki kielczan raz po raz rozrywały naszą defensywę. „Trójkolorowi” odgryzali się z rzadka, jak choćby uderzeniem Ryczkowskiego z dystansu. Gospodarze cały czas jednak łatwo radzili sobie z naszą obroną i w końcu dopięli swego. Marcin Cebula po raz trzeci znalazł drogę do naszej bramki precyzyjnym strzałem po długim rogu. Na tym niestety nie koniec po kilkudziesięciu sekundach Soriano trafił do siatki Górnika po raz czwarty. Nasza defensywa nie dojechała na ten mecz i można było zacząć drżeć o końcowy wynik. Tuż przed przerwą sam przed Horolem znalazł się Angulo, przegrał jednak pojedynek z bramkarzem Korony. Do szatni schodzimy ze spuszczonymi głowami, nie może być inaczej.

W przerwie Marcin Brosz dokonał podwójnej zmiany. Boisko opuścili Ryczkowski i Daniel Liszka w ich miejscu pojawili się Michał Koj oraz Łukasz Wolsztyński. Obraz gry nie uległ jednak zmianie, wciąż złocisto-krwiści atakowali z werwą czując krew. Zabrzanie grali bardzo nieporadnie, nie wychodziło im dosłownie nic. Ani Żurkowski, ani wprowadzony Wolsztyński nie byli w stanie wybudzić z drużyny z letargu. No to jeśli nie oni, to kto? Nie było w sobotę piłkarza w talii Brosza, który sprostał by zadaniu, nawet Angulo wyjątkowo raził nieskutecznością w nielicznych, acz bardzo klarownych sytuacjach bramkowych. Prawda jest taka, że z Kielc powinniśmy wrócić z większym bagażem bramek, w drugie odsłonie dopisywało nam dużo szczęścia, kilka razy też ratował nas Loska. W końcówce Angulo zdobył bramkę na otarcie łez, co i tak nie zatarło fatalnego obrazu „górniczej” klęski.

Górnik w Kielcach zaprezentował się fatalnie, szczególnie w grze (?) obronnej, która była rozmiękła jak kielecki majonez. Po szesnastu kolejkach zabrzanie mają na swoim koncie wciąż zaledwie 13 punktów i wraz z dwoma beniaminkami pozostają na tą chwilę najpoważniejszymi kandydatami do spadku.

Korona Kielce – Górnik Zabrze 4:2 (4:1)
1:0 –
Diaw, 8′
2:0 – Soriano, 17′
2:1 – Angulo, 19′ (k)
3:1 – Cebula, 37′
4:1 – Soriano 41′
4:2 – Angulo, 89′

Korona: Hamrol – Rymaniak, Marquez, Diaw, Gardawski (66′ Kosakiewicz), Pucko, Kovacević, Żubrowski (78′ Janjić), Petrak (73′ Możdżeń), Cebula, Soriano
Rezerwowi: Miśkiewicz – Możdżeń, Górski, Jukić, Kosakiewicz, Arveladze, Janjić
Trener: Gino Lettieri

Górnik: Loska – Wiśniewski (86′ Nowak), Suarez, Bochniewicz, Liszka (46′ Koj), Zapolnik, Ambrosiewicz, Żurkowski, Jimenez, Ryczkowski (Ł. Wolsztyński), Angulo
Rezerwowi: Bielica – Wolniewicz, Biedrzycki, Nowak, Ł. Wolsztyński, Koj, Urynowicz
Trener: 
Marcin Brosz

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Żółte Kartki: Kovacević, Rymaniak – Ambrosiewicz
Widzów: 5675

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments