– Ktoś więc powinien w szatni Górnika pierdzielnąć ręką w stół. Może złapać jednego z drugim za łeb, potrząsnąć, powiedzieć: „obudźcie się”. Od dekad takie sprawy rozwiązywało się właśnie w ten sposób – mówi „Sportowi” Jacek Wiśniewski, były zawodnik Górnika.
Obecni zabrzanie to też Ślązacy, a w tym sezonie „polubili” przegrywanie. Jakby w myśl zasady: „Im lepiej (finansowo), tym gorzej (sportowo)”…
Jacek Wiśniewski (były piłkarz Górnika): – Nie wiem, czy akurat o to chodzi. Dla mnie w Górniku wciąż jest wielu wartościowych piłkarzy. Nie zawodzą Słowacy, ciągną grę razem z „Madejowym”. Tyle że fatalne błędy zespół robi w ustawieniu defensywnym, i przy stałych fragmentach gry. Nie ma asekuracji, nie ma odpowiedzialności za siebie i za kolegę. Nie ma sportowej złości, nie ma wkurzenia, kiedy przydarza się błąd.
Już wiemy, że nie będzie kolejnego meczu pod rządami duetu Warzycha – Dankowski….
– Nie wiem, czy to jest klucz do Górnika. Przecież nie wierzę, że Robert z Józkiem nie nakreślali chłopakom taktyki, sposobu grania, krycia przy stałych fragmentach. Pozostaje jednak kwestia realizacji tych założeń. A do tego potrzeba już tego „czegoś” w całej drużynie. Ktoś więc powinien w szatni pierdzielnąć ręką w stół. Może złapać jednego z drugim za łeb, potrząsnąć, powiedzieć: „obudźcie się”. Od dekad takie sprawy rozwiązywało się właśnie w ten sposób. A potem siadało się całym zespołem i waliło prosto w oczy, co jest nie tak. I nikt się nie obrażał, bo przecież chodzi o poprawę wyników.
Nowy prezes, nowy trener…. To może zadziałać?
– Na pewno to ostatni moment na przebudzenie Górnika. Ale łatwo nie będzie. W pucharowym meczu w Sosnowcu zabrzanie znów źle kryli. A Termalica przy stałych fragmentach będzie groźna – zwłaszcza po zakontraktowaniu Pavola Stano. Przecież – co po meczu Piotr Mandrysz słusznie podkreślał – już w I połowie spotkania z Zagłębiem, przy większej skuteczności, mogli załatwić sprawę.
Czytaj więcej w „Sporcie” lub na www.katowickisport.pl
Źródło: Sport
Foto: nz24.pl