– Miałem cztery okazje bramkowe, trafiłem raz… Czyli rezerwy są – mówi w rozmowie ze „Sportem” Ireneusz Jeleń, który zdobył pierwszą bramkę dla Górnika w meczu z Widzewem.
– W pierwszym wypadku strzelałem na siłę i piłka przeszła obok bramki. Chwilę po drugiej bramce Olka Kwieka byłem sam na sam z bramkarzem i chciałem go minąć. To był zły wybór, mogłem strzelać. W drugiej połowie mam wrażenie, że po moim strzale ktoś z Widzewa zagrał ręką w polu karnym, ale to już historia. Ważne, że w końcu coś wpadło. Akurat w tej sytuacji wszystko było automatyczne. Świetne podanie, też Olka Kwieka, i strzał bez żadnego kombinowania – mówi Ireneusz Jeleń.
źródło: Sport
foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl