Trzy mecze nie wystarczyły, by wygrać na nowym stadionie przy Roosevelta. Czy zmieni się to po czwartej próbie i Górnik sięgnie po długo wyczekiwane zwycięstwo? Dzisiaj w końcu prima aprilis, więc zabrzanie mogliby postarać się o małego psikusa. Tym bardziej, że Pogoń przyjeżdża na Górny Śląsk bez swojej największej broni.
Atmosfera w Zabrzu po przerwie reprezentacyjnej jest przednia. Piłkarze coraz bardziej chwalą sobie współpracę z Janem Żurkiem, a nawet trening w drugi dzień świąt przyjęli z entuzjazmem. Zapowiadają także, że forma wciąż idzie w górę i wkrótce tego efekty będzie można zobaczyć na boisku. Ale w tym sezonie już nie raz padały tego typu deklaracje, więc wolimy być jak niewierny Tomasz – nie uwierzymy, dopóki nie zobaczymy na własne oczy.
Nie można nie zauważyć, że Żurkowi najbardziej zależy na tym, żeby jego zespół nie traci bramek. Dlatego woli postawić podwójne zasieki i cierpliwie czekać na dogodną sytuację, niż samemu prowadzić grę. Liczby póki co tą filozofię bronią, bo w ostatnich dwóch meczach Górnik stracił zaledwie jedną bramkę, co z perspektywy całego sezonu jest dużym osiągnięciem. Ten obraz mógłby jednak wyglądać zupełnie inaczej, gdyby nie rewelacyjna dyspozycja Grzegorza Kasprzika w bramce.
Bez względu na to, czy ten sposób sprawdza się czy nie, cierpi na nim ofensywa. Gdy Górnikowi od czasu do czasu uda się przekroczyć z piłką połowę rywala, to w ataku bierze udział czterech zawodników, chyba że jeszcze włączy się czasami któryś z bocznych obrońców. Reszta zabezpiecza tyły, żeby tylko przypadkiem nie nadziać się na kontrę. Większość więc akcji Górnika jest skazanych na niepowodzenie, a jedyne na co można liczyć, to na błysk jednego z ofensywnych zawodników. Jednak Łukasz Madej i Roman Gergel zatracili wiosną formę, a Jose Kante strzela bramki póki co tylko na treningach.
Im dalej sezon pójdzie w las, tym Górnik będzie musiał grać coraz odważniej. Być może nie stanie się to jeszcze dzisiaj, bo Pogoń to nie żaden średniak, z którym Górnik będzie się bić o utrzymanie, tylko zespół walczący o europejskie puchary. Wymiana ciosów mogłaby się dla „Trójkolorowych” skończyć nieciekawie. Z drugiej strony Pogoń przyjeżdża do Zabrza bez dwóch swoich stoperów, którzy podłożyli fundamenty pod obecny sukces „Portowców”. Bez nich drużyna Czesława Michniewicza nie będzie już taka groźna, a Górnik będzie musiał to wykorzystać.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl