Górniczy taniec chocholi trwa. Jak długo jeszcze?

Milo  -  25 sierpnia 2016 15:00
0
1347

oprawa2_Gornik_Pogon_1516

Górnik stacza się niemiłosiernie na oczach wszystkich kibiców. Klub zarządzany jest w sposób beznadziejny, a w dodatku już na samym starcie odstajemy od lepiej poukładanych rywali w walce o Ekstraklasę. Co najgorsze, nie ma nawet wspólnego głosu, który jeszcze nie tak dawno był znakiem rozpoznawalnym kibiców Górnika.

Przez długi czas wynik sportowy przykrywał licznie błędy osób zarządzających, ale w zeszłym sezonie, po raz drugi w zaledwie kilka lat, czar prysł i tak z przytupem spadliśmy o klasę niżej. Wielu kibiców łudziło się, że zostaną wyciągnięte wnioski, ale trzeba sobie powiedzieć jasno: jest jeszcze gorzej. Miasto już od dłuższego czasu robi tylko dobrą minę do złej gry, choć pieniędzy na Górnika już dawno brakuje. Mamy „Nowego prezesa marionetkę”, z buraczanym uśmiechem, zatrudnionego tylko po to, by swoim szerokim postrzępionym wyrazem twarzy przy każdej możliwej okazji tuszować rządzącą klubem patologię. Jak podsumujemy dotychczasową jego kadencję? Miał być znakiem nowego otwarcia, a jest tylko kolejnym pionkiem. Planu na Górnika nie poznaliśmy i już raczej nie poznamy, ale wydaje się prosty, w zaciszu klubowych gabinetów a raczej hotelowych, zrujnować go doszczętnie. W klubie rezygnuje się bez żalu z kolejnych działów, które jeszcze jakoś funkcjonowały, a kibiców Górnika traktuje się w kategorii wrogów, debili i intruzów. Realizowany jest prywatny folwark za miejskie – podatników pieniądze.

Do Górnika udało się przyciągnąć w końcu sponsora, choć trzeba przyznać, że ten sponsor do naszego klubu gotowy był wejść już od kilku lat. Włodarze z łaską przyjęli STS, choć ten bukmacher od samego początku oferował znacznie więcej pieniędzy niż jego poprzednik. Mimo to, za każdym razem w dziwnych okolicznościach decydowano się na słabszą ofertę innej firmy. Dlaczego właśnie teraz zdecydowano się na STS? Wcale nie było tak, że zostały uruchomione cudowne kontakty nowo-starego zarządu czy naszego właściciela. Brak wpływów z transmisji, coraz mniejsze grono sponsorów, a także brak większościowego inwestora sprawia, że w klubie nie ma pieniędzy na papier toaletowy. Miasto też nie ma, z czego dokładać do funkcjonowania Górnika, a co więcej, mówi się, że powstrzymywane są inwestycje np. na poprawę dróg, aby dołożyć do funkcjonowania klubu.

Szansa na wyjście z długów poprzez emisję obligacji została już zaprzepaszczona, a kreowane są kolejne nowe długi. Jak upór maniaka wraca sprawa wynagrodzeń, które również nie są wypłacane na czas. Byli trenerzy coraz głośniej upominają się o spłatę zaległości, ale one obejmują także piłkarzy oraz pracowników klubu. Jeśli przy podpisywaniu kontraktu zapewniano takie warunki, to powinny one być zrealizowane. Po raz kolejny życie pokazało, że za błędy trzeba płacić, ale w Górniku nikt nie raczył nawet wyciągnąć wniosków z poprzedniego spadku. Może najwyższy czas, aby zamiast wymyślania nierealnych do spełniania wynagrodzeń, w przypadku opóźnień, z własnej kieszeni płaciły za nie osoby, które te kontrakty podpisywały (zarząd), akceptują (rada nadzorcza) oraz wyrażają zgodę, czyli właściciel klubu.

Trzeba oddać miastu, że w ciężkich chwilach pomogło Górnikowi, ale dla naszego klubu może być to pocałunek śmierci. Największym sukcesem ostatnich lat jest wygrana z Legią, która myślami była bardziej przy Lidze Mistrzów. Fantastyczne mecze z Romą, czy innymi znakomitymi klubami możemy oglądać już tylko na powtórkach kanałów tematycznych TVP, zastanawiając się przy tym, jak można było tak nisko upaść. Zabawa Górnikiem dwukrotnie w przeciągu zaledwie kilku lat została zweryfikowana. Jeśli pierwszy spadek można uznać za wypadek przy pracy, to jak nazwać drugi? Rutyną czy oczywistością? Pojawiają się głosy, że przecież to nie działacze grają w piłkę. Takie osoby zapominają, że ktoś tych piłkarzy do tego klubu przecież sprowadził i to za niemałe pieniądze. Nie było tak, że pewnego dnia jeden z drugim zawodnikiem zamarzyli sobie gry w Górniku, i sami podpisali długoletnie kontrakty, zadłużając klub na kolejne miliony.

Szukanie inwestora od dobrych kilku lat kończy się tylko na pięknych słowach. O tym, jak traktuje się potencjalnych sponsorów/inwestorów, którzy chcą w klub zainwestować swoje PRYWATNE pieniądze wspominane było już niejednokrotnie. Trzeba dodać do tych osób tych, którzy chcieli w tym klubie coś zmienić. Zamiast realnych zmian dostajemy ludzi, którzy o zarządzaniu klubem piłkarskim nie mają zielonego pojęcia. Ich głównym zadaniem jest, aby nie zrobić niczego ponad stan i nie zaszkodzić swojemu mocodawcy.

Najbardziej szkoda kibiców, bo gdzieś wszyscy zatraciliśmy wspólny głos, który przed laty miał olbrzymie znaczenie. Współpracę różnych środowisk kibicowskich zastąpiono niekończącym się zrzucaniem winy.  Nie mamy zamiaru oceniać, która strona w tym wszystkim ma rację, ale stara prawda mówi, że każdy może mieć sobie coś do zarzucenia. Zapominamy, że cierpi na tym wszystkim nasz ukochany klub, dla którego niejeden z nas oddałby życie. Zabrzański taniec chocholi właśnie rozpoczyna kolejne okrążenie.

PS. Wcale nie musi być tak, że miasto ma Górnika w całości, albo nie ma w ogóle. Jest wiele różnych rozwiązań, które pozwoliłoby zbilansować utrzymanie klubu na kilka różnych podmiotów.

Problem w tym, że włodarze miasta do naszego klubu nie chcą dopuścić nikogo z zewnątrz, a każda krytyka, w tym także ze strony kibiców, jest traktowana jak atak polityczny. Mamy w du…e politykę! Nam zależy na Górniku!

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments