Podczas spotkania Górnika z poznańskim Lechem miała miejsce niecodzienna sytuacja w pierwszej połowie meczu. Na boisko wbiegł kibic bez ubrania, lecz jemu do śmiechu nie będzie wobec ogólnej uciesze zgromadzonej widowni: – Ustawodawca określił, że kara może wynosić nie mniej niż 2 lata i 2 tysiące złotych – zdradza portalowi Roosevelta81.pl Tomasz Milewski, dyrektor ds. administracji i bezpieczeństwa.
Stewardzi wbiegli na murawę dopiero po pewnym czasie, aby złapać „golasa”: – Służby porządkowe nie były zdezorientowane tylko czekały na sygnał sędziego. W przeciwieństwie do „golasa” ochrona musi działać na wyraźny sygnał przerywający spotkanie – tłumaczy Milewski.
Kibic pochodzący z okolicznego miasta wbiegając na murawę stadionu imieniem Ernesta Pohla doskonale wiedział co robi: – Podczas przesłuchania wykonano testy i wyszło, że fan był trzeźwy – mówi Tomasz Milewski. – Osobę zatrzymano i została sporządzona wobec niej dokumentacja, którą przekazano policji. Posiadał on karnet, więc nie jest to jakiś przypadkowy kibic chodzący od czasu do czasu na mecze – zdradza dyrektor ds. administracji i bezpieczeństwa w Górniku.
Czym więc kierował się „golas” wbiegając na murawę? – Podczas przesłuchania osoba zatrzymana stwierdziła, że zrobiła to dla dziewczyny, więc miłość niejedno ma imię – mówi z uśmiechem Milewski. Niestety to tyle z dobrych wieści dla „gwiazdy” pierwszej połowy. Co grozi za wbiegnięcie na boisko i przerwanie meczu? Czy karę da się jakoś zmniejszyć? – Ubolewam nad tym faktem, gdyż przepisy w tej kwestii są rygorystyczne. Na kibica czeka minimum 2-letni zakaz stadionowy i nie mniej niż 2 tysiące złotych kary. Bez echa nie przejdzie również kwestia golizny, lecz jest to już sprawa policji i prokuratury – kończy Milewski.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Ewa Dolibóg/Roosevelta81.pl