Czy Górnik Zabrze wykręci się ze spirali ciągnącej go w otchłań?

Spark  -  29 lipca 2014 10:43
0
1887

otchlan
Smutna prawda o sytuacji Górnika została w ostatnim czasie dosadnie przedstawiona. Niektórzy jednak, a pewnie większość, nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest aż tak źle. A jest i to nie od tygodnia, czy miesiąca, tylko zdecydowanie dłużej. Już samo otrzymanie licencji na obecny sezon można nazwać cudem!

Nie da się ciągle żyć na kredyt, a Górnik wpadł już w taką spiralę, że niezwykle trudno się z niej wykręcić. Ktoś może powiedzieć, że idziemy na dno, ale ten stan już został osiągnięty dawno temu. Jesteśmy poniżej niego. Można się zastanowić, co sprawiło, że znaleźliśmy się w tej sytuacji? Kolejne wydarzenia i błędne decyzje jedna po drugiej. Dług Allianz ciągnie się za nami już niezwykle długo. Firma chciała dobrze, ale z różnych powodów nie wyszło. Błędy prezesa Jędrzeja Jędrycha oraz pełne zaufanie dla „Białego Czarodzieja” skończył się tym, że wylądowaliśmy w I lidze i obudziliśmy się z „ręką w nocniku”. „Kasy” było aż za dużo i jak wiele dalibyśmy obecnie, aby móc teraz mieć ją na koncie i mądrze rządzić. Pozostały gigantyczne kontrakty, zobowiązania i spłata wobec Allianz. To był początek drogi w otchłań.

Kolejne osoby rządzące w klubie nie były w stanie wyprowadzić go na prostą, prowadzącą ku normalności. Można się zastanawiać, czy było to celowe, bo tak jest wygodnie, czy po prostu ludzie, którzy starali się coś zrobić, byli całkowicie niekompetentni. Nie ma sensu rozpisywać się o każdej osobie, ale wszyscy powinni zrobić rachunek sumienia. Podam tylko jeden przykład. Prezes Zbigniew Waśkiewicz usłyszał po przyjściu do klubu, co zostało dobrze zrobione i… złapał się za głowę. Był przerażony i nie chciał oglądać tego, co zostało zrobione źle… To obrazuje, jaka była i jest sytuacja w Górniku. Zbyszek podjął się zadania niemal niemożliwego i „szacun”, że załatwił nam licencję, bo to było zadanie z kosmosu. Teraz widzimy, jak trudno było o licencję, bo prezes powoli traci siły, gdyż sam tego wszystkiego nie jest w stanie udźwignąć. Łata dziury, których jest tak wiele, zrobionych przez poprzedników i właściciela, że brakuje materiału. W nagrodę za „dobre sprawowanie” w klubie kolejne osoby jednak trafiały do Rady Nadzorczej. Absurd i patologia, jakiej nie potrafię pojąć.

W klubie brakuje pieniędzy na wiele rzeczy, można rzec, że nawet na wszystko. I to od bardzo dawna. Można czepiać się marketingu, czy innych działów w klubie, ale trudno jest zrobić „coś” z „niczego”. Jednak nie można spadać w otchłań i nie starać się tego zahamować. Ktoś kontrakty w klubie podpisywał, ktoś doprowadził do tego, że mieliśmy w kadrze 153 piłkarzy, że teraz nie można pozbyć się niektórych, bo będzie jeszcze gorzej, gdyż mają obowiązujące umowy. Przed sezonem miał być wymieniony niemal cały sztab szkoleniowy, ale na to po prostu nie było „hajsu”. Pracują ci, którzy byli i to się w najbliższym czasie nie zmieni. Patrząc na wyniki zespołu można być pod ogromnym wrażeniem tego, co udało się „poskładać” na obecne rozgrywki. Brawa dla piłkarzy, bo nikt głośno nie mówił o problemach. Wszyscy zaufali prezesowi, który obawiał się, że wkrótce może dojść do przesilenia, ale był już niemal bezradny. „Zbliżamy się do katastrofy” – powiedział bardzo dosadnie, co sprawiło pewnie trochę ulgę jemu, bo tutaj nie można czarować.

Dopóki jednak miasto będzie większościowym właścicielem klubu dopóty będzie jest jak jest, czyli byle jak. Wielkie podziękowania należą się prezydent Zabrza Małgorzacie Mańce-Szulik za wszelką pomoc dla Górnika, ale ona sama wszystkim zajmować się nie może i nie da rady. Musi czym prędzej znaleźć jakieś rozsądne rozwiązanie. Takie, które nie będzie tymczasowym ugaszeniem pożaru, ale światłem w tunelu, realnym tunelem prowadzącym ku lepszemu.

Swoje oczywiście zrobiła też przeciągająca się budowa stadionu. Naiwnym jest jednak ten, kto wierzy, że ukończenie I etapu modernizacji obiektu przy Roosevelta odmieni wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie odmieni! Spółka Stadion w ogóle nie potrafi dogadać się z klubem, choć obie strony należą do miasta. Co więcej, wygląda to tak, że każdy ciągnie w swoją stronę. Totalna głupota. Spółka Stadion będzie chciała czerpać, jak najwięcej korzyści finansowych z meczów Górnika… Totalny absurd. Oczywiście, że miasto będzie chciało wyciągnąć tyle pieniędzy, ile się da, ale jak już to zostało stwierdzone w klubie… „Górnik wcale nie musi grać na stadionie w Zabrzu. Możemy przenieść się do Rybnika” – usłyszeli w Spółce Stadion. Skoro jednak nie można się dogadać, to może drastyczne pomysły kogoś w końcu obudzą? Na razie wszystko jest na wariata i nie prowadzi do niczego dobrego.

„Kasa” na stadion została załatwiona, ale na funkcjonowanie klubu już się wyczerpało wszystko. Swoje dołożyły problemy Kompanii Węglowej, a znaleźć jakiś zastrzyk gotówki jest teraz niezwykle trudno. Być może uda się jeszcze kogoś sprzedać? Pavels Steinbors? Tylko to będzie kropla w morzu potrzeb i pytanie, gdzie miałyby trafić te pieniądze? Tutaj musi pomóc ponownie miasto, by postawić klub na nogi. Czy jednak ta pomoc będzie zupełnie bezinteresowna? Czy w niedalekiej przyszłości nie będzie chciało odzyskać włożonych pieniędzy w klub, czy też stadion? Przed wyborami samorządowymi możemy usłyszeć wszystko. Polityka to jeszcze większe bagno niż to, w którym dryfuje Górnik. Tutaj potrzebny jest okrągły stół i znalezienie rozwiązania – inwestora. Nikt jednak nie będzie chciał wejść do klubu w obecnej sytuacji. Oczywiście wiele mówiło się, że do Górnika mógł przyjść bukmacher, który jest obecnie w Lechu, ale było to niemal nierealne. Ostatnio natomiast słyszę z różnych stron, że na Roosevelta mieli rządzić ci, którzy obecnie są w Lechii. Tutaj trzeba jednak trochę chłodnej głowy, bo już był u nas Allianz i wszyscy wiemy, jak to się skończyło i w jakiej sytuacji obecnie jesteśmy. Chyba nikt nie chce, abyśmy skończyli jak Polonia Warszawa, gdzie nagle postanowiono zabrać swój tyłek, a zabawki (czyt. klub, piłkarzy, pracowników) zostawić przy Konwiktorskiej w Warszawie.

Miasto (czyt. prezydent Mańka-Szulik) wraz z prezesem Waśkiewiczem muszą wspólnie uratować klub i wyprowadzić go na prostą. Muszą znaleźć idealne rozwiązanie dla jego funkcjonowania. Zadanie jest kosmicznie trudne, ale trzeba wierzyć. Oczywiście nie jest jeszcze tak źle, jak przed laty, kiedy nie było prądu, wody, gazu, a tylko łzy Wielkiego Stanisława Oślizły i my kibice. To nam na sercu leży dobro Górnika. To kibice są jego największą siłą. To my, po spadku z ekstraklasy, chodziliśmy na stadion w sile 15-20 tysięcy! Ktoś w końcu musi wykorzystać potencjał, jakim jest Górnik Zabrze i jego fani. Zmieniać się będzie władza w mieście, prezesi i pracownicy w klubie, ale my kibice pozostaniemy z Górnikiem na zawsze!

TEKSTY PUBLIKOWANE W DZIALE “OKIEM ŻABOLA” SĄ PRYWATNYMI OPINIAMI AUTORA

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: hdmax.pl

 

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments