Jak doskonale wszyscy wiemy obecny futbol nie może żyć bez współpracy na linii klub piłkarski – menadżerowie. Przy odpowiedniej pracy wszystkich podmiotów, z zawodnikami na czele, na tego typu działalności może zarobić każdy w tym środowisku, lecz trzeba mieć na uwadze fakt, iż to właśnie agencji piłkarscy wychodzą na tym najlepiej. Jak to możliwe? Menadżerowie na każdym możliwym kroku, począwszy od „wciśnięcia” piłkarza do klubu, kończąc na genialnych transferach skierowanych do zachodnich lig, próbuje wyszarpać jak największą kwotę prowizji dla siebie oraz inne profity dla swojego podopiecznego – w tym wypadku zawodnika. Czy ten biznes jest dla wszystkich uczciwy oraz kto na nim najwięcej traci? Odpowiedź jest bardzo prosta, po kieszeni dostają tylko i wyłącznie kluby, gdyż agent w swoim zawodzie na pewno nie kieruje się uczuciami, a wręcz musi wyciągnąć od klubu jak najwięcej, w końcu poza dobrem swojego gracza, to druga najważniejsza rzecz w pracy menedżera piłkarskiego.
Wróćmy to pytania, czy powiązania są do końca uczciwe. Moim zdaniem nie. Dlaczego? Otóż po obu stronach tego „straganu” mogą znajdować się różne osoby np. takie, które znają się chociażby z boisk, bądź są bardzo dobrymi znajomymi na co dzień, co może być początkiem różnego rodzaju kombinacji, w których na pierwszym miejscu nie będzie dobro klubu czy zawodnika a zarobku osób, które uczestniczą w „przybijaniu” interesu.
Jaką mamy pewność, iż klubowe pieniądze trafiając na konto menedżera nie wrócą z powrotem do działacza klubowego jako rewanż za świetną umowę (oczywiście w tajemnicy). I tak jak w życiu, sprzedawca liczy, iż sprzeda swój towar za jak najwyższą cenę, bądź idzie na kompromis z klientem i udziela mu rabatu, gdyż wie, iż może to zaowocować ponowną sprzedażą. Dokładnie tak jak agent, „wciska” swojego gracza za jak najlepsze pieniążki, bądź wyciąga ze swojej stajni innych chłopaków, których po atrakcyjnych cenach proponuje drugiej stronie. Jednak czy w takiej dziedzinie życia jakim jest sport powinno mieć miejsce na takie „upychanie”, bądź liczenie na „promocje”?
W dzisiejszych czasach w sporcie na pierwszym miejscu nie są sukcesy, wyniki drużyn czy zawodników, lecz biznes. Niestety prawda boli… aczkolwiek mam nadzieję, iż nadejdą takie czasy, w których znajdą się w środowisku takie osoby, które potrafią wyeliminować to zjawisko i dla których efekt pracy zawodników będzie sprawą nadrzędną i priorytetową. Z góry zaznaczam, iż nie jest to atak na naszych działaczy, gdyż nikt nikogo za rękę nie złapał a układy z menedżerami są czymś normalnym na naszym krajowym podwórku i zapewne nie tylko w Polsce.
Spójrzcie jednak sami, jak wygląda współpraca między menadżerami a naszym klubem (mamy tu obecnych jak i byłych piłkarzy, jednak ich menadżerowie nadal są powiązani z obecnymi zawodnikami Górnika Zabrze).
Sebastian Przyrowski, Aleksander Kwiek, Błażej Telichowski, Adam Stachowiak, Krzysztof Mączyński – Fabryka Futbolu
Grzegorz Kasprzik, Maciej Mańka, Roman Gergel, Erik Grendel, Robert Jeż, Bartosz Kopacz, Dzikamai Gwaze, Jarosław Potoniec, Gabriel Nowak, Michał Jończyk, Maciej Bebenek, Michal Gasparik, Mateusz Zachara – FairSport
Adam Danch, Łukasz i Rafał Wolsztyńscy, Mateusz Kuchta, Paweł Olkowski, Łukasz Skorupski – BMG Sport
Łukasz Madej, Michał Teichman – Weber Group
Radosław Sobolewski, Armin Cerimagic, Antoni Łukasiewicz, Błażej Augustyn – Jarosław Kolakowski
Szymon Skrzypczak, Kamil Curpiak, Szymon Drewniak, Arkadiusz Milik – f-mg.com
Esnar Arifovic, Sebastian Leszczak, Michał Bedronka, Szymon Sobczak – Rock the ball
Mateusz Sławik, Marius Kizys, Dawid Jarka, Sławomir Jarczyk – Gregor Machulik
Marcin Wodecki, Prejuce Nakoulma – Atheneum Group
Paweł Strąk – Osuch Sport (prawdopodobnie było więcej osób z tej stajni)
Hernani, Grzegorz Bonin – Global Management
Przemysław Pitry, Tomasz Chałas, Daniel Gołębiewski – Ohne Berater
Adam Banaś, Robert Szczot – Sportmar
Zapewne znajdą się takie opinie, iż transfery niektórych z wyżej wymienionych zawodników były niczym innym jak nietrafionym wzmocnieniem naszego klubu. Owszem, jednak czy ściąganie na siłę takiego gracza jak Idan Shriki miało sens w momencie gdy Adam Nawałka stanowczo nie chciał tego zawodnika? Czy wywalanie funduszy pochodzących od naszego niemieckiego sponsora na takich graczy jak Strąk, Szczot czy Gorawski było mądrym posunięciem? Pewnie gdybyśmy się utrzymali nie czepiałbym się tych zawodników, jednak każdy kibic Górnika wie, iż pieniądze na transfery jak i wynagrodzenia pseudogwiazd odbijają się nam czkawką aż do dzisiejszego dnia.
Takich przykładów mamy w ostatnich latach masę, a o układach naszych działaczy z agentami piłkarskimi krążą liczne legendy jednak tak jak pisałem wcześniej, nie ma dowodów – nie ma problemu. Marzę o tym, aby w naszym klubie nie trwoniono w tak frajerski sposób (przykład Allianz i pseudopiłkarzy) pieniędzy, które można byłoby wydać chociażby na szkolenie młodzieży. Marzę o tym, aby pazerni agenci nie wciskali pierwszego lepszego dziadostwa tylko po to, aby się “nahapać”. Marzę o tym, aby działacze nie podejmowali decyzji o zatrudnieniu takiego gracza, tylko dzięki układom bądź za pomocą filmików z Youtube. I przede wszystkim, marzę o takim Górniku, który bez względu na długi będzie grał w europejskich pucharach, nie patrząc na to, czy to się opłaca czy nie, czego przykład mamy od paru lat w Zabrzu, przy czym działacze nawet nie ukrywają tego faktu w prywatnych rozmowach. Tego wam,
czytelnikom i kibicom Górnika Zabrze życzę i pozdrawiam.
TEKSTY PUBLIKOWANE W DZIALE “OKIEM ŻABOLA” SĄ PRYWATNYMI OPINIAMI AUTORA
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: blog.fieldoo.com