Adam Wolniewicz, strzelec zwycięskiego gola w sparingu z Karpatami Lwów, pozytywnie ocenia grę w meczach przedsezonowych, ale pochodzi do wyników ze spokojem. – Liga rządzi się swoimi prawami, wynik w Legnicy będzie najważniejszy – powiedział defensor Górnika.
Gdyby ktoś zapytał, jak to się stało, że strzeliłeś, to co byś odpowiedział?
Adam Wolniewicz (obrońca Górnika): – Piłka spadła pod nogę, przyłożyłem stopę i wpadła po długim słupku. Tak po prostu. Staram się wykonywać założenia taktycznie trenera, a to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że w pierwszym meczu z Legnicą też uda mi się zagrać i zdobyć bramkę. To byłoby dużo ważniejsze niż ten sparing.
Dużą mobilizację wywołał u ciebie występ w pierwszym składzie?
– Jak najbardziej. Po to trenuję, żeby przykuć uwagę trenera i żeby dał mi szansę w meczu ligowym.
Lewa strona boiska nie jest twoją naturalną pozycją.
– Nie, zazwyczaj grałem po prawej stronie, na środku obrony. Jeżeli znamy założenia taktyczne trenera, to nie przeszkadza mi gra tam. Muszę poprawić tylko lewą nogę technicznie i walczyć o skład. Bramka padła oczywiście po strzale z prawej nogi, z mojej lepszej!
Zazwyczaj wolisz centrować niż schodzić do środka i uderzać, a w tym meczu temu zaprzeczyłeś.
– No tak, wszystko weryfikuje boisko. Jeśli trzeba, mogę wejść do strzału, spróbować wrzucić piłkę z lewej nogi, to nie problem.
Czujesz jakąś tremę przed ligowymi występami dla Górnika?
– Czuję radość! W wieku ośmiu lat Michał Probierz trenował mnie tu jako trampkarza i cały czas jestem z tym klubem. Cieszę się, że mogłem zagrać w sparingu.
Kiedyś trenował cię Probierz. Jak można go porównać do trenera Marcina Brosza?
– Probierz trenował mnie jako trampkarza. Nie chcę porównywać trenerów, bo to całkiem inne szkolenie niż w seniorach.
Ten występ to taka nagroda za cierpliwość?
– Cierpliwość i ciężką pracę. Ja zawsze byłem „pracusiem”, ciężko trenowałem, by móc zagrać. Kontuzje mnie nie omijały, ale walczyłem z nimi i stawiałem temu czoło.
Jesteś teraz bardzo blisko głównego składu. Kiedy był jeszcze taki moment w Górniku, gdy dobijałeś się do pierwszej drużyny?
– Raczej go nie było. Sporadycznie trenowałem, starałem się walczyć, ale w Ekstraklasie trzeba być doświadczonym, a trenerzy nie zawsze chcą postawić na młodego zawodnika. Presja wyniku jest dużo większa.
– Szkoleniowiec docenił cię podkreślając w wywiadach twoją ciężką pracę na treningach.
– Cieszę się, że trener mnie dostrzega. Zawsze daję z siebie 100%, nigdy nie odstawiam nogi. Właśnie przez to łapią mnie kontuzje, ale zawsze walczę do końca.
Jak oceniasz wasz skład na pierwszą ligę? Jest mocny?
– Liga to zweryfikuje. Teraz wszystko dobrze wygląda, ale liga rządzi się swoimi prawami, wynik w Legnicy będzie najważniejszy. Wróciłem do Górnika, odbudowałem się w rezerwach i mam nadzieję, że zagram jak najwięcej minut w I lidze.
Byłeś bliski wypożyczenia. Chciałeś zostać w Górniku?
– Zagrałem pół roku tutaj, w rezerwach, klub chciał mnie wypożyczyć. Niestety kilka klubów podziękowało, powiedzieli, że nie szukają tego typu zawodnika. Właśnie to zmotywowało mnie do dalszej pracy, żeby wywalczyć sobie miejsce w Zabrzu.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl