Górnik w tabeli zajmuje ostatnie miejsce, a kibice i tak tłumie przychodzą na stadion w Zabrzu. Jednak coraz więcej niepokoju sprawia organizacja dnia meczowego. Ludzie odpowiedzialni sobie nie radzą.
Obserwując organizację Wielkich Derbów Śląska mogliśmy pewne rzeczy wytłumaczyć otwarciem trzech nowych trybun. Mecz z Pogonią był już czwartym spotkaniem rozgrywanym w Zabrzu, a sytuacja wygląda coraz gorzej i notorycznie powtarza się na trybunie południowej, gdzie wchodzą najbardziej zagorzali kibice Górnika. W Zabrzu tak dba się o swoich fanów, że większości z nich po prostu puszczają już nerwy. I gdyby nie fakt, że największe problemy dotyczą trybuny południowej „tych kibiców” moglibyśmy przez długi czas w Zabrzu nie zobaczyć.
Pierwsze schody pojawiają się już przy wejściu na stadion – przy bramofurtach. Od tego roku towarzyszy nam system zarządzania sprzedażą i kontroli ruchu osobowego gdyńskiej firmy Sportdata. Działanie systemu pozostawia sporo do życzenia. Ustawiają się kolejki do kas z tym samym problemem – czytnik zainstalowany w bramie nie czyta kodu kreskowego wydrukowanego biletu. Początkowo można było pomyśleć, że problemem jest jakość druku (rozmazany kod), czy też zniszczona kartka papieru. Nic bardziej mylnego. Bilety drukowane są na tej samej drukarce, w żadnym stopniu nie są uszkodzone, testujemy je czytnikiem „u pani Oli w sklepie obok” i kody czyta elegancko. System stadionowy wczytuje przykładowo trzy z czterech wydrukowanych biletów i zastyga. Mimo, że na stadionie jest się wcześniej, to często trzeba odstać swoje w długiej kolejce, co oznacza, że kibica ominą w najlepszym przypadku początkowe minuty meczu.
W przewie pojawia się kolejny problem. W Zabrzu przygotowano atrakcję starszym kibicom, którzy mogą przypomnieć sobie czasy komuny. Powrót do przeszłości i kolejki do toalet. Są tak duże, że jeśli nie wyjdzie się z sektora w trakcie meczu to o skorzystaniu z ubikacji lub nawet umywalki można zapomnieć. Ale nie to jest hitem trzech trybun za ponad 363 milionów (dane z 2 października 2009 roku zawarte w raporcie NIK). Hitem są integracyjne ubikacje dla fanów i fanek, które w cywilizowanym kraju wydają się ewenementem. Oczywiście są osobne drzwi, ale w momencie wejścia okazuje się, że ubikacje są po prostu łączone. Kobiety i faceci w jednej kolejce do kibelka na Arena Zabrze… Aby coś kupić również trzeba wyjść, co najmniej 10 minut przed przerwą. Popyt przewyższa podaż, ale to już chyba nikogo nie interesuje, aby więcej zarobić…
To jednak nie koniec. Po meczu z Pogonią mieliśmy już szczyt absurdu. Ochroniarze nie pozwolili skorzystać kibicom po meczu z toalet. Żenującą sytuację opisał nam kibic z Rybnika, który zasiadał na trybunie południowej. „Zbulwersowała mnie sytuacja tuż po zakończeniu spotkania. Agencja ochrony (przyp. red. Skorpion) zabroniła kibicom wychodzącym ze stadionu skorzystania z toalety!!! Po kilku minutach negocjacji, dodam bardzo nerwowych, dostałem się na przysłowiowe „lanie”. Poprosiłem o kontakt z osobą odpowiedzialną za ten rejon stadionu (chodzi o sektor C 01). Panowie w strojach jakby wrócili z działań wojennych nie raczyli mnie nawet poinformować o możliwość rozmowy z taką osobą. Po kolejnej nerwowej chwili podszedł Pan z ochrony, który przeprowadził mnie przez „kordon wojskowy” jednocześnie umożliwiając dostanie się do toalety. Tylko ja i jeszcze jedna osoba została wpuszczona!! Toaleta w pełni sprawna (woda leciała, papier toaletowy był na swoim miejscu), technicznie też wszystko ok. Mało brakowało, a doszłoby do awantury gdyż jak mnie poinformowali pozostali kibice, już trzymano na mnie w pełnej gotowości gaz za to ze chciałem po prostu się odlać!!! Pozostali kibice widząc, że ochroniarze zaczynają być agresywni wobec mnie, odchodzili. Płacimy za bilet. Czy należy nam się możliwość skorzystania z toalety po zakończeniu meczu? Jak ktoś chce pracę szybko zakończyć i wygonić siłą kibiców ze stadionu to róbcie tak dalej!!!”
Na kibiców, którzy chcieli wyjść ze stadionu, czekała jeszcze jedna atrakcja. Na trybunie południowej zostały zablokowane wszystkie wyjścia, a fani wężykiem, „w zawrotnym tempie pół kroku na sekundę”, zwartym szykiem, szli w kierunku kładki i bramofurtów. Panowie w kaskach na polecenie osoby decyzyjnej zablokowali dostęp do ubikacji oraz wszystkie zakamarki, którymi kibice mogliby się wydostać ze stadionu na zewnątrz. Cała trybuna południowa, która mieści ponad 6 tysięcy miejsc musiała wychodzić przez małą kładkę. Aż strach pomyśleć, gdyby ktoś zasłabł w tym tłoku …
Za organizację dnia meczowego odpowiedzialny jest klub. Z ramienia klubu osobą decyzyjną jest kierownik ds. bezpieczeństwa, czyli Tomasz Milewski. Taka organizacja dnia meczowego, takiemu klubowi jak Górnik Zabrze, po prostu nie przystoi. Za utrudnienia z bramofurtami, toaletami i gigantycznymi kolejkami w dużej mierze odpowiada gospodarz obiektu, w tym przypadku to dobrze wszystkim znana Spółka Stadion z prezesem Tadeuszem Dębickim na czele … Już chyba wiemy, dlaczego prezes Górnika Marek Pałus jest zadowolony z frekwencji na poziomie 10 tysięcy.
Jeśli chcecie się z nami podzielić swoimi odczuciami odnośnie organizacji dnia meczowego na Arenie Zabrze, piszcie na redakcja@roosevelta81.pl
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl