Adam Danch trenuje już na pełnych obrotach, ale do gry w pierwszym zespole jeszcze bardzo daleko. Kto wie jednak, czy pod koniec tego sezonu nie zobaczymy go na boiskach ekstraklasy, choć po tak długiej przerwie będzie musiał przede wszystkim poradzić sobie z właściwym podejściem mentalnym przed walką z rywalami. – Czekam aż ktoś mnie „przejedzie” i będzie wszystko w porządku – uważa defensor „Trójkolorowych”.
Roosevelta81.pl: Po spotkaniu z Zawiszą nic dobrego o zespole Górnika powiedzieć nie można.
Adam Danch: (obrońca Górnika): – To już historia. Nasza przygoda w Pucharze Polski się skończyła – było minęło. Jeszcze pozostała nam liga. Musimy jak najszybciej o tym meczu zapomnieć i skoncentrować się na ekstraklasie.
W lidze też ciężko szukać jednak pozytywów.
– Musimy w końcu zacząć punktować. Wierzę, że chłopacy w końcu wygrają i oby już w niedzielę z Jagiellonią Białystok.
Kiedy możemy spodziewać się Pana powrotu do gry?
– Ciężko dokładnie powiedzieć. Rozpocząłem treningi już na pełnym obciążeniu, teraz trzeba dojść do odpowiedniej formy. Kilka miesięcy nie grałem w piłkę, dlatego niezwykle trudno z miejsca wejść na boisko i zagrać.
Często w takich przypadkach pojawia się problem w psychice zawodnika, bo unika on ostrych starć z rywalami. Jak będzie w Pana przypadku?
– Czekam teraz aż ktoś mnie „przejedzie” i będzie wszystko w porządku.
Na treningu, czy na drodze?
– Obojętne. Najważniejsze, aby tylko noga wytrzymała!
Patrząc na aktualną formę defensorów, chciałoby się, aby był Pan już gotowy do gry.
– Każdy z chłopaków się stara oraz walczy. Cały zespół broni i wszyscy atakujemy. Nie ma sensu zrzucać całą winę wyłącznie na obrońców. Mecze przegrywa i wygrywa cała drużyna, a nie obrona.
Tak duża liczba kontuzji w zespole wynika z przetrenowania?
– Jest parę takich urazów jak ma Mariusz Przybylski, gdzie pojawiły się na treningu w wyniku ostrego wślizgu. Tak liczne kontuzje to według mnie po prostu pech.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl