Z obozu rywala: Śląsk Wrocław. „Możemy wygrać ten mecz”

Torcidos  -  30 sierpnia 2014 09:30
0
1064

slask_gornik_5289

Tyle radości, ile dał Śląsk naszej piłce, nie dał nikt inny. Głównie dlatego, że we Wrocławiu współczynnik patologi w ostatnich latach był bardzo wysoki. Piłkarz pijany na treningu, sympatyczny szkoleniowiec z Czech czy bracia Gikiewicz kontra reszta – można by tak wymieniać w nieskończoność. Ale jest też ta pozytywna strona, jak Mistrzostwo Polski i fantastyczny comeback za kadencji Oresta Lenczyka. Przyśpiewka kibiców z Dolnego Śląska „Cała Polska w cieniu Śląska” w pewnym sensie jest bardzo prawdziwa.

W sezonie 2011/12 Śląsk Wrocław zdobywa Mistrzostwo Polski, wyprzedzając na ostatniej prostej Legię Warszawa. Orest Lenczyk został okrzyknięty cudotwórcą, bo wygrać ligę nie mając ani jednego poważnego napastnika, to rzecz godna odnotowania. Świętowanie drugiego Mistrzostwa w historii musiało być huczne, no i było. Gdy Piłkarze Śląska przejeżdżali przez rynek piętrowym busem z otwartym dachem, nie zapomnieli pozdrowić piłkarzy Legii, śpiewając wraz z kibicami „gdzie twoje berło, gdzie twoja korona, gdzie twoje mistrzostwo Legia pierdo***aNie odbyło się bez surowych kar, bo kolejny sezon nowo upieczony Mistrz Polski zaczynał bez sześciu zawodników, w tym Sebastiana Mili, Mariusza Pawelca i Dalibora Stevanovicia. W następnym roku Lenczyk pożegnał się ze Śląskiem, a jego miejsce zajął Stanislav Levy, który od samego początku był obiektem drwin ze względu na swoją pospolitą, poczciwą twarz.

Przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu do klubu dołączył upragniony napastnik z prawdziwego zdarzenia. Marco Paixao szybko zaskarbił sobie serca kibiców Śląska, wyrastając na lidera zespołu. Inna sprawa, że gdy wreszcie znalazł się snajper, to zaczęły szwankować inne formacje. Sebastian Mila mocno obniżył loty, Waldemar Sobota został sprzedany, a para stoperów Grodzicki-Kokoszka nie spisywała się rewelacyjnie. No i Paixao strzelał kolejne bramki, podczas gdy Śląsk staczał się w dół tabeli. Z klubu odszedł Stanislav Levy, a jego miejsce zajął były piłkarz wrocławian, Tadeusz Pawłowski. O tym, że jest równie sympatyczny jak jego poprzednik przekonaliśmy się już na pierwszej konferencji prasowej z jego udziałem.

[youtube id=”vGYSVsKkQzo”]

Obecna kampania T-Mobile Ekstraklasy zaczęła się dla drużyny Pawłowskiego niezbyt obiecująco. Jeszcze przed startem kontuzji nabawił się kapitan zespołu, Marco Paixao, który na boisko wróci dopiero w okolicach listopada. Obowiązki Marco nie przejął jego brat Flavio, a Robert Pich, który ma już na swoim koncie cztery trafienia. Wrocławianie dobrze czują się na własnym podwórku, gdzie odnieśli jak do tej pory dwa zwycięstwa i remis z Cracovią. Ostatnia kolejka to także pierwsza wygrana na wyjeździe przeciwko Jagiellonii Białystok 3:1.

Wypowiedź przed meczem z Górnikiem:

Tadeusz Pawłowski (trener Śląska): – Górnik Zabrze to drużyna, która nie przegrała jeszcze meczu. Zabrzanie stracili bardzo mało bramek. Górnik jest na fali. Ostatni mecz wygraliśmy i tym samym złapaliśmy kontakt z czołówką tabeli. Myślę, że będzie to dobry mecz. Cieszę się, że mamy taki mecz we Wrocławiu. Drużyna pracowała bardzo dobrze w tym tygodniu. Z optymizmem czekam na mecz i myślę, że osiągniemy dobry rezultat. Na treningach więcej czasu poświęcaliśmy dla motoryki. W naszym składzie będzie mało zmian. Dużo materiału dał nam mecz z Cracovią, która również gra podobnie jak Górnik trzema obrońcami. Nie jest to żaden nowy wynalazek. Widzieliśmy takie ustawienie na mistrzostwach świata, bo tak grały cztery drużyny m.in. Holandia. Na pewno jest to system w grze obronnej bardzo defensywny, szczególnie po stracie piłki. W momencie w obronie gra pięciu zawodników, a czterech znajduje się w pomocy. Nie jest łatwo przejść przez takie zasieki. Mamy pewne przemyślenia i na pewno będziemy nad tym pracować. Możemy wygrać ten mecz. Szybka gra po ziemi w dodatku krótką piłką może dać nam dobry rezultat.

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Ewa Dolibóg/Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments