Dobiegał końca sezon piłkarski 1991/92, Górnik Zabrze w lidze był w ścisłej czołówce, jak również dotarł do finału Pucharu Polski. Występy w europejskich pucharach jesienią wydawały się niemalże pewne, bo jeżeli nie udałoby się zająć w miejsca na podium (trzy pierwsze zespoły miały zapewniony awans do pucharów), to finałowy przeciwnik zabrzan, drugoligowa wówczas Miedź Legnica, nie miał stanowić większej przeszkody w zdobyciu siódmego triumfu Górnika w tych rozgrywkach. Tym bardziej, że w drodze do finału „Trójkolorowi” odprawili z kwitkiem dwie łódzkie drużyny – Widzew i ŁKS, a także mocny wtedy GKS Katowice.
Wróćmy na chwilę do końcówki ligi. 20 czerwca 1992 roku Górnik Zabrze grał ligowy mecz z Widzewem w Łodzi, stawką spotkania było uniknięcie czwartego miejsca w tabeli, co eliminowałoby którąś z drużyn z występów w Pucharze UEFA. Zabrzanom wystarczał remis, jednak na początku drugiej połowy stracili gola i musieli odrabiać straty. W tym miejscu przypomnijmy fragment relacji tyg. Piłka Nożna „…Po utracie gola zabrzanie solidnie zabrali się do pracy, rządzili i dzielili w środkowej strefie boiska. Najwięcej kontrowersji wzbudziła decyzja sędziego Wita Żelazki w 61 min. Z trybun wydawało się, że bramkarz Widzewa ewidentnie sfaulował w polu karnym Stańka. Jednak sędzia Żelazko, który po raz ostatni prowadził mecz ligowy, uznał, że faulu nie było. Górnik strat nie odrobił i została mu walka w finale PP”.
Jak skończył przygodę z piłką pan Wit Żelazko, chyba średnio zainteresowany kibic naszej „kopanej” wie. Niczego nie sugeruję, ale sędziowanie ostatnich meczów w karierze sprawia arbitrom czasem największe trudności (np. Legia – Górnik sezon 1993/94, ostatni w karierze mecz sędziego Redzińskiego).
Przejdźmy wreszcie do samego spotkania pucharowego. Mecz finałowy, aby zwiększyć rangę rozgrywek, zorganizowano w stolicy. Na stadionie Wojska Polskiego zasiedli m. in. prof. Zbigniew Religa i Włodzimierz Lubański. Zdecydowanym faworytem była drużyna z Zabrza. Dochodziły pogłoski, że działacze Górnika przywieźli ze sobą szampany, które mroziły się w trakcie meczu. Ilość włożonych do lodówek podobno była już jednak znacznie uszczuplona, ale o tym za chwilę. Finał miał być świętem polskiej piłki. Ze względu na niską frekwencję i słaby poziom spotkania był trochę smutny, jak się okazało szczególnie smutny był dla fanów „Biało-Niebiesko-Czerwonych”. Przypomnijmy w skrócie jego przebieg. Zgodnie z przewidywaniami to Górnik zaatakował od początku i już w 9. min. Piotr Jegor zdobył bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego, a w 16. min. mógł podwyższyć wynik znów po stałym fragmencie. Tym razem zabrzanie rozegrali go kombinacyjnie, piłka trafiła do Jegora, lecz ten minimalnie przestrzelił.
Górnicy kontrolowali grę, jednak coraz częściej do głosu dochodzili drugoligowcy i w końcu w 40. min. strzał Cymbały instynktownie obronił Marek Bęben, a dobitka Gajdzisa z 5 metrów była niecelna. Na początku drugiej połowy zabrzanie mogli i powinni podwyższyć wynik. W 48. min. po dośrodkowaniu Ryszarda Stańka, jego imiennik Kraus z najbliższej odległości strzelił i głową i nogą, jednak fenomenalnie bronił bramkarz Miedzi Płaczkiewicz. Dwie minuty później groźne uderzenie Stańka trafiło w boczną siatkę. Od tego momentu legniczanie przejmowali coraz wyraźniej inicjatywę i stworzyli kilka okazji, w 79. min. Dariusz Baziuk po indywidualnej akcji i fenomenalnym strzale doprowadził do wyrównania. Wynik 1:1 utrzymał się do końca. W dogrywce to „Miedziowi” byli bliżsi zdobycia kolejnych goli, te jednak nie padły i zwycięzcę musiał wyłonić konkurs rzutów karnych. Strzelanie „jedenastek” to loteria, a tym razem los nie był łaskawy dla czternastokrotnych Mistrzów Polski i Górnik nie zdobył Pucharu. Tym samym pożegnał się z występami w europejskich pucharach. Górnicy zostali ukarani za kunktatorstwo, bardzo szybko opadli z sił i na tle drugoligowca przecież, prezentowali się z każdą minutą coraz gorzej. Trener Jan Kowalski po meczu mówił, że nie rozumie co się stało z jego piłkarzami. I tu wróćmy do wspomnianych szampanów, jakiś czas później krążyły po Zabrzu pogłoski, że już dzień przed meczem piłkarze łącznie z prezesem długo świętowali zdobycie Pucharu i to nie tylko napojem z bąbelkami. Jak było naprawdę? Tego nie wiemy, jednak sezon 1991/92 dla Górnika Zabrze zakończył się fatalnie.
Finał Pucharu Polski
Górnik Zabrze – Miedź Legnica 1:1 (1:0) k: 3:4
1:0 – Jegor, 9′
1:1 – Baziuk, 79′
Rzuty karne:
[youtube id=”OzkpmhCLChk”]
1:0 – Jegor; 1:1 – Dyluś; 1:1 – Wałdoch(poprzeczka); 1:2 – Gierejkiewicz; 1:2 – Kraus(obrona bramkarza); 1:3 – Kochanek; 2:3 – Piotrowicz; 2:3 – Ciliński(obrona bramkarza), 3:3 – R. Staniek; 3:4 -Wójcik
Górnik: Bęben – Dziuk, Wałdoch, Piotrowicz – Zagórski(76′ Grembocki), Jegor(k), R. Staniek, Agafon, Koseła – Kraus, Bałuszyński(88′ Orzeszek)
Trener: Jan Kowalski
Miedź: Płaczkiewicz – Kochanek, Michalski, Przerywacz – Grajdzis(73′ Wójcik), Ciliński, Girejkiewicz, Cymbała(80′ Górski), Dziarmaga – Dyluś, Baziuk
Trener: Jerzy Fiutowski
Żółte Kartki: Agafon, R. Staniek, Grembocki – Kochanek
Miejsce: Warszawa, Stadion Wojska Polskiego
Data rozgrywania spotkania: 24 czerwca 1992 (środa), godz. 20:00
Sędzia: Michał Listkiewicz (Warszawa)
Widzów: ok. 2 000
Źródło: Roosevelta81.pl/ Piłka Nożna
Foto: www.legnica.fm (zdjęcia ze zbiorów Zdzisława Buchniewicza)