Z cyklu „Zabrzańscy Stranieri”: Enkeleid Dobi

Jorg  -  15 sierpnia 2025 06:30
0
480

Zapraszam do nowego cyklu pt. „Zabrzańscy Stranieri”, w którym powieje trochę nostalgią i… egzotyką. Przypomnimy i przybliżymy wam postaci obcokrajowców, którzy reprezentowali barwy Górnika, oraz co działo się przed i po ich karierze na Roosevelta.

Debiutantem na łamach „Stranierich” będzie Enkeleid Dobi. Pierwszy Albańczyk w rodzimej lidze i jedyny reprezentant Shqipëri w barwach Trójkolorowych.

Jako młody chłopak, wychowujący się na ulicach Durrës, drugiego pod względem ludności miasta z najbardziej zamkniętego do początku lat 90 kraju w Europie, był świadkiem upadku komunizmu w ojczyźnie, a jego kariera zaczynała się w czasach rosnącej korupcji, krachu piramid finansowych, zamieszek i galopującej inflacji. Kariera, o której można powiedzieć, że była pełna przygód i sprzeczności.

Dobi był utalentowanym piłkarzem, najmłodszym zawodnikiem biegającym po tamtehsztcg boiskach, ustanawiając rekord w wieku 16 lat i 4 dni. Został królem strzelców wyróżniającym się w składzie zdobywającym mistrzostwo i puchar krajowy, co po występach w europejskich pucharach przyciągnęło uwagę takich klubów jak Dinamo Zagrzeb czy Parma. Jednakże w pierwszym przypadku na przeszkodzie do transferu stanęła… miłość, a w drugim zbytnia pewność siebie młodego Enkeleida, który uważał się już za „pana piłkarza” i przegrał rywalizację z młodym Pippo Inzaghim oraz Gianfranco Zolą. Może to brak umiejętności, a może to zwyczajnie „woda sodowa” uderzyła do głowy młodzieniaszka?

Tylko jak nasz Albańczyk trafił w ogóle do Polski? Mianowicie, po brutalnej weryfikacji w topowych klubach zachodu, po uzyskaniu pozwolenia na wyjazd z ojczyzny, NK Varteks Varaždin wyraził zainteresowanie ofensywnym graczem, ten przesiedział 3 lata w klubie i wtedy zadziałał jego menadżer. Dobi miał trafić do Energie Cottbus, ale zawirowania na linii agent – piłkarz spowodowały przedłużenie się negocjacji i zamknięcie niemieckiego okienka transferowego..Zagłębie Lubin rozgrywało mecz Pucharu Intertoto w Belupo, tam napastnik został zareklamowany i zaproszony do Polski. Będący „na musiku” zawodnik przyjechał na testy, w pierwszym meczu sparingowym z Chrobrym strzelił bramkę, co zaowocowało podpisaniem kontraktu u „Miedziowych”.

Tutaj historia już nie jest tak różowa jak mogłoby się wydawać. W 51 meczach dla Lubina, które zagrał w dwa i pół sezonu, zdobył jedynie 6 bramek polegając na swojej szybkości i brawurowym dryblingu, a w rundzie jesiennej 2002/2003 miał już duże problemy z wywalczeniem sobie miejsca w składzie, nie trafiając do siatki ani razu.

W Górniku w tamtym czasie wytransferowany do Dyskobolii został robiący furorę Andrzej Niedzielan, który 15 razy w 14 spotkaniach zdołał pognębić bramkarzy przeciwników. Do tego w zimowym okienku transferowym odszedł Dragan Ilić, więc w zastępstwie ściągnięto młodego Adriana Sikorę, który wyróżniał się w Podbeskidziu na drugim szczeblu rozrywkowym oraz bohatera naszego dzisiejszego artykułu, którzy mieli rywalizować z Adamem Kompałą i Piotrem Gierczakiem.

Trener Waldemar Fornalik szybko dał szansę Dobiemu w wyjściowym składzie meczu z Ruchem Chorzów w Zabrzu. Lokalne media i kibice nie skupiali się jednak na debiutancie, ale na rekordowej frekwencji w młynie na Roosevelta oraz buncie kibiców Ruchu, którzy zbojkotowali wyjazd na WDŚ po wydarzeniach, które miały miejsca pod stadionem 10 sierpnia 2022 roku. Należy odnotować, że spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, a sam Albańczyk miał swoją szansę, gdy po rykoszecie po strzale Marka Koźmińskiego piłka spadła na jego nogę.

Drugi raz Enkeleid zagrał w pamiętnym meczu z Pogonią Szczecin, który zakończył się najwyższym w historii zwycięstwem dla Zabrzan. 9:0, cóż to był za mecz! Hattrick Kompały, piętka Koźmińskiego, fantastyczny wolny Kaczmarczyka. Dobi ma co wspominać będąc świadkiem tego pamiętnego wydarzenia. Świadkiem, bo jedyne czym w tamtym meczu zabłysnął, to strzał w obramowanie bramki, który statystycy zapisali rzecz jasna jako niecelny. Trener dał szansę młodszemu o 5 lat Sikorze, który odwdzięczył się i umieścił futbolówkę w siatce, a jego starszy kolega mógł tylko pluć sobie w brodę, że nie wykorzystał spotkania z najsłabszą drużyną w lidze.

Od tamtej pory, to Sikora wiódł prym wśród sprowadzonych zimą napastników. Dobi dostał szansę jako zmiennik w meczu z KSZO, wszedł w 60 minucie i otrzymał od „Leona” Sętkowsiego koguta dla wyróżniającego się gracza, ale ewidentnie nie przekonywał swoja postawą Fornalika. Na domiar złego, ale ku uciesze fanów, Siki nawet jak zaczynał mecz na ławce i wchodził za Albańczyka, to trafiał. Liczby nie przemawiały za Dobim i ten zakończył karierę w Górniku na 8 meczach, z których 4 zaczynał w wyjściowym składzie, zbierając w ten sposób 254 minuty i dodatkowo podczas gry w Górniku – spotkanie w reprezentacji Albanii w meczu towarzyskim, ostanie w swojej karierze.

Po odejściu z Polski, nasz stranieri tułał się po niższych ligach francuskich, zostając królem strzelców na 4 poziomie rozgrywkowym w barwach ES Viry-Châtillon i na tamten czas pobijając rekord bramkowy klubu. W 2010 roku, mając polską żonę, postanowił wrócić do kraju i doszlusować do końca kariery – najpierw w drugoligowej Miedzi Legnica, a następnie w klubach z niższych lig województwa dolnośląskiego, jednocześnie wyrabiając papiery trenerskie i trenując grupy młodzieżowe w Zagłębiu Lubin.

Rozwijanie warsztatu trenerskiego przyniosło skutek, co zaowocowało zatrudnieniem w 3-ligowym Górniku Polkowice. Ofensywny styl gry, doświadczenie z boiska pozwoliło po 2 i pół sezonu w klubie uzyskać awans do drugiej ligi z pierwszego miejsca z fenomenalnym bilansem 49 bramek „na plusie”. Zielono-czarni utrzymali się bezproblemowo na wyższym szczeblu rozgrywkowym, ale ku zaskoczeniu kibiców, kontrakt nie został predłużony na kolejny okres, a Dobi został zaanonsowany jako sternik Widzewa Łódź. Nie Walter Pandiani, którego miał wyprzedzić na ostatniej prostej, ani żaden rywal z naszego rodzimego podwórka, tylko właśnie były zawodnik Górnika wygrał rywalizację. Udało mu się poprowadzić klub ze stolicy włókiennictwa w 24 spotkaniach 1 ligi, zostając zwolnionym z dorobkiem 35 punktów i pozostawiając niedosyt, w postaci 7 miejsca i pogoni za miejscem barażowym w walce o Ekstraklasę.

Co dalej? Pół roku na zapleczu albańskiej pierwszej ligi w FK Kukësi gdzie trenował wypożyczonego z Levadiakosu Gabriela Barbosę, który trafił do Górnika w obecnej przerwie międzysezonowej. Świat jest mały, prawda? Następnie powrót do Polkowic, z których po roku słabych wyników został zwolniony tuż po derbowej porażce ze Ślężą Wrocław. Obecnie Dobi wyjechał do ojczyzny i prowadzi Teutę, klub z najwyższej klasy rozgrywkowej.

Pamiętacie Enkeleida z czasów gry w Górniku?

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze