Z cyklu „Rozmówki żabolsko-gieksiarskie”: Grzegorz Goncerz

eMZet  -  18 września 2024 09:43
0
1082

Przed sobotnim Śląskim Klasykiem, pomiędzy Górnikiem Zabrze a GKS-em Katowice nasz serwis przygotował cykl wywiadów z osobami łączącymi oba kluby. W trzeciej odsłonie cyklu „Rozmówki żabolsko-gieksiarskie” głos oddajemy Grzegorzowi Goncerzowi.

METRYCZKA
Imię: Grzegorz
Nazwisko: Goncerz
Data urodzenia: 27 kwietnia 1988
Miejsce urodzenia: Kraków
Wzrost / waga: 185 cm / 73 kg
Pozycja: Napastnik
W Górniku: 2005-2006
W GieKSie:
2009-2018

Grzegorz Goncerz poważne granie rozpoczynał w Górniku, jako niespełna 18-latek. To fakt nie wszystkim znany.

– W piłce seniorskiej debiutowałem w Hutniku Kraków, ale to była wówczas trzecia liga. Rzeczywiście poważne granie zaczynałem w Górniku Zabrze. Ówczesny właściciel, Marek Koźmiński z Hutnika ściągnął mnie do Zabrza i Górnik to szczególne miejsce w moim sercu. W Ekstraklasie zadebiutowałem jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności i doświadczyłem czegoś, na co potem ciężko pracowałem, ale nie umiałem już do tej Ekstraklasy wrócić.

Jak wspominasz ten rok spędzony przy Roosevelta?

– Dojeżdżałem na treningi z Krakowa i zawsze z dworca odbierał nas świętej pamięci ”Leon”. To był fantastyczny czas i nie zapomnę go nigdy. Byłem ostatnio na meczu Górnika z Rakowem i wspomnienia z gry w Zabrzu wróciły, choć stadion wygląda dziś zupełnie inaczej. Boiska treningowe i świetna atmosfera przy Roosevelta zostały i to na przestrzeni niemal już 20 lat się nie zmieniło.

W Górniku z miejsca byłeś rzucony na głęboką wodę. Nie brakowało meczów, które rozpoczynałeś od pierwszego gwizdka sędziego, a jak wchodziłeś z ławki, to też nie grywałeś ogonów.

– To był zwariowany sezon. W jego trakcie mieliśmy bodajże trzech trenerów i trzy zmiany na ławce. Najpierw prowadził nas Marek Wleciałowski, potem zespół przejął Marek Motyka, a w dalszej kolejności drużynę prowadził popularny ”Koko” czyli Ryszard Komornicki, a sezon kończyliśmy znowu pod wodzą Marka Motyki. Zawirowania w klubie należały wtedy do codzienności, różnie bywało też ze sprawami organizacyjno-finansowymi, ale nie to było wtedy najważniejsze. Dla mnie kluczowa była możliwość gry w Ekstraklasie i to, że mogłem w tak młodym wieku rozwijać się w takim klubie. To była rewelacyjna przygoda.

Co zaważyło na tym, że po roku zdecydowałeś się z Zabrza odejść? Szukałeś nowego wyzwania czy problemy organizacyjne Górnika były do tego stopnia przytłaczające?

– Szczerze, to wszystkiego po trochu. Wiem jednak, że z perspektywy czasu, to była zła decyzja. Trener Motyka chciał, żebym został w Górniku. Problemem było to, że na tamten czas zespół z Zabrza nie posiadał drużyny rezerw, natomiast ja uważałem, że piłkarz w moim wieku powinien grać więcej. Nie było tak, że czułem się lepszy od pozostałych zawodników w kadrze, ale chciałem łapać minuty. Stąd podjąłem decyzję, żeby zejść o ligę niżej i podpisać kontrakt z Kmitą Zabierzów. To było mi na rękę, bo miałem wtedy rok maturalny, a Zabierzów leżał znacznie bliżej Krakowa. Chciałem tę maturę zdać jak najlepiej, a przy tym mieć lepsze perspektywy na grę w dłuższym zakresie czasowym. Życie pokazało, że to nie do końca była słuszna decyzja.

Po odejściu z Zabrza rozegrałeś jeszcze jeden mecz na boiskach Ekstraklasy. W barwach Ruchu Chorzów…

– Tak, ale to był epizod. Z Chorzowa byłem wypożyczony do GKS-u Katowice, gdzie miałem okazję współpracować z trenerem Adamem Nawałką i zbierałem u niego dobre opinie. Po wypożyczeniu wróciłem do Ruchu, ale ten występ, to był chyba ukłon ze strony trenera Waldemara Fornalika za to, że uczciwie i dobrze trenowałem.

Nie jest tajemnicą, że nie schodziłeś przez te lata z radarów Górnika. Nawet grając w GieKSie byłeś dość wysoko na liście życzeń klubu z Roosevelta.

– Wiem, że byłem obserwowany i raz nawet byłem blisko powrotu do Zabrza. Kończyła mi się umowa z GKS-em Katowice, miałem za sobą bardzo doby sezon. Trenerem Górnika był wtedy Leszek Ojrzyński i byłem bardzo bliski tego, żeby na Roosevelta wrócić. Szczególnie kusząca była perspektywa zagrania Wielkich Derbów Śląska na Stadionie Śląskim. To była niezwykle kusząca propozycja, ale po głębszym namyśle postanowiłem zostać w GieKSie i wspólnie z trenerem Jerzym Brzęczkiem walczyć o awans do Ekstraklasy. Mieliśmy na to realną szansę i mimo to, że finalnie się nie udało, to decyzji o pozostaniu w Katowicach nie żałuję. Tym bardziej, że Górnik pół roku później spadł do I ligi…

Jeżeli na nowym stadionie w Katowicach pojawi się galeria sław, to dla Grzegorza Goncerza miejsca w niej zabraknąć nie powinno. Przy Bukowej spędziłeś długich 9 lat…

– Nie wiem czy znajdzie się tam dla mnie miejsce, bo jednak GKS Katowice ma wspaniałą historię i grało w nim wielu wybitnych, znacznie lepszych ode mnie zawodników. Faktem jest jednak, że grałem przy Bukowej przez dziewięć sezonów. Nie udało mi się awansować, ale ta historia miała swoje wzloty i upadki. Mieliśmy różne czasy, różnych trenerów. Ja sam też miałem lepsze i gorsze momenty, świetne mecze i kontuzje, kontrakty płacone na czas i z kilkumiesięcznym poślizgiem. To była cała gama różnego typu wydarzeń, które sprawiają, że GKS Katowice pozostanie na zawsze najbliższy mojemu sercu.

Udało Ci się za to uniknąć z GieKSą spadku do II ligi.

– Tak, drużyna spadła rok po moim odejściu. Ja z Katowic odchodziłem po dwukrotnym nieudanym szturmie na Ekstraklasę. Najpierw za trenera Brzęczka, a potem za trenera Jacka Paszulewicza. Spadek – na szczęście – nie był moim udziałem, ale życie pokazało, że takie oczyszczenie się ze złych emocji w drugiej lidze może bardzo pomóc. Najpierw GieKSie nie udało się awansować do I ligi, co zapoczątkowało systematyczną budowę tego zespołu, który finalnie wrócił na zaplecze Ekstraklasy, a dziś gra już na boiskach elity.

Jakieś ”kwiatki” z okresu gry przy Bukowej szczególnie utkwiły Ci w pamięci?

– Takich sytuacji było mnóstwo. I tych dobrych, które zawsze fajnie będzie się wspominało i tych nie najlepszych, których nie chce się pamiętać. W tym drugim wypadku mam na myśli przede wszystkim fuzję z Polonią Warszawa, kiedy Ireneusz Król chciał przenieść stołeczny klub do Katowic, żeby awansować do Ekstraklasy. Kibice wtedy mocno zaprotestowali i dali kres tym szalonym pomysłom. Pamiętam też mecz z Górnikiem w pierwszej lidze, za czasów pracy Adama Nawałki w GKS-ie, gdy na ławce Górnika zasiadał ponownie Ryszard Komornicki. Kibice Górnika i GieKSy zasiedli na trybunach starego stadionu w Zabrzu ramię w ramię i sędzia nie chciał rozpocząć spotkania, bo nie było stref buforowych. Ostatecznie mecz rozpoczął się z opóźnieniem, Górnik wygrał 2:0, a ja to spotkanie będę wspominał do końca życia, bo takich meczów, w których gra się dla 25 tysięcy rozentuzjazmowanych, fanatycznych kibiców nigdy się nie zapomina.

W sobotę trybuny Areny Zabrze znowu się wypełnią, a kibiców GieKSy ma przyjechać aż cztery tysiące.

– Od tamtego meczu minęło chyba piętnaście lat i kto by pomyślał, że ten czas tak szybko minie (śmiech). To cieszy, że szykuje się kolejne piłkarskie święto. Miejmy nadzieję, że kibice będą świadkami bardzo dobrego widowiska, że zawodnicy obu drużyn dorównają poziomem atmosferze na trybunach, bo ta na pewno będzie fantastyczna.

—–

QUIZ PRZED ŚLĄSKIM KLASYKIEM

Biało-niebiesko-czerwony czy żółto-zielono-czarny?

– Żółto-zielono-czarny.

Sektor 13 przy Roosevelta czy Blaszok przy Bukowej?

– Blaszok przy Bukowej.

Górnik – Roma czy GieKSa – Barcelona?

– GieKSa – Barcelona.

Na piwo z Oślizło, Lubańskim i Pohlem czy Rotherem, Piekarczykiem i Furtokiem?

– Z Jasiem Furtokiem, bezwzględnie.

Arena Zabrze czy Nowy Stadion Miejski w Katowicach?

– Jeden i drugi fantastyczny. Z chęcią bym zagrał na obu, jeżeli byłaby taka możliwość.

Treningi z Janem Urbanem czy z Rafałem Górakiem?

– Z Janem Urbanem.

Dzwoni Górnik, dzwoni GieKSa. Wybieram ofertę…

– GieKSy.

Weekend z rodziną w Kopalni Guido i Skansenie Królowa Luiza czy Silesii i Strefie Kultury?

– Silesia i Strefa Kultury.

Górnik Allianz czy GieKSa Centrozapu?

– O Jezu, oczywiście, Górnik Allianza.

Zabrze Małgorzaty Mańki-Szulik czy Katowice Piotra Uszoka?

– Katowice Uszoka.

Nawałka z GieKSy czy Nawałka z Górnika?

– Nawałka z GieKSy.

Jorguś czy GieKSik?

– GieKSik.

W Śląskim Klasyku padnie wynik…

– Dobry piłkarski mecz, na remis.

Graj i wygrywaj z nami na betcris.pl

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: GKS Katowice

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments