Z cyklu „Rozmówki żabolsko-gieksiarskie”: Bartosz Iwan

eMZet  -  18 września 2024 16:00
0
1161

Przed sobotnim Śląskim Klasykiem, pomiędzy Górnikiem Zabrze a GKS-em Katowice nasz serwis przygotował cykl wywiadów z osobami łączącymi oba kluby. W czwartej odsłonie cyklu „Rozmówki żabolsko-gieksiarskie” głos oddajemy Bartoszowi Iwanowi.

METRYCZKA
Imię: Bartosz
Nazwisko: Iwan
Data urodzenia: 18 kwietnia 1984
Miejsce urodzenia: Kraków
Wzrost / waga: 186 cm / 75 kg
Pozycja: Pomocnik
W GieKSie: 01.2008 – 12.2009 oraz 08.2015-06.2016
W Górniku: 
06.2012 – 08.2015

Czym dziś zajmuje się Bartosz Iwan? Kopiesz jeszcze gdzieś w niższych ligach czy porzuciłeś piłkę?

– Z piłką skończyłem cztery lata temu. Moim ostatnim klubem była Wieczysta Kraków, gdzie za czasów trenera Cecherza byłem grającym asystentem trenera. Później skończyłem z grą i podjąłem normalną pracę zawodową w hurtowni opakowań. Od pewnego czasu bawię się za to w trenerkę. Prowadzę drużynę z podkrakowskiej ligi okręgowej, Piasta Wołowice.

Jesteś kolejnym przykładem, że w piłce istnieje życie po piłce.

– Musi istnieć, bo nie każdy kto profesjonalnie grał w piłkę był w stanie odłożyć na tyle pieniędzy, żeby do końca życia nic nie robić. Z natury po zakończeniu kariery następuje zderzenie z rzeczywistością, trzeba iść do pracy i jakoś sobie radzić. Ja nie narzekam, trzeba żyć i wyżywić rodzinę.

Masz gdzieś w głowie cel, że za kilka lat zajmiesz się pracą trenerską czy raczej traktujesz to hobbystycznie?

– Ja kocham piłkę i niczego nie wykluczam. Całe życie gdzieś przy tej piłce się było. Zaraz po zakończeniu kariery zawodniczej zrobiłem papiery trenerskie. Jeszcze grając w Zabrzu zacząłem kurs i mam dziś licencję UEFA A. Zawsze są jakieś nadzieje, że uda się pójść wyżej i doczekać się szansy pracy na szczeblu centralnym. Zobaczymy jak się to potoczy. Na dzień dzisiejszy bawię się w okręgówce, bardzo mnie cieszy ta praca. Na pewno chciałbym się rozwijać, bo nie wyobrażam sobie, żeby definitywnie porzucić piłkę z dnia na dzień.

Bagaż doświadczeń, którymi się możesz dzielić na plecach niesiesz potężny. Wisła Kraków, Widzew, Odra Wodzisław Śląski, GKS Katowice, Piast Gliwice, Górnik Zabrze…

– Potem były jeszcze Olimpia Elbląg, Garbarnia Kraków, Wilki Wilcza i Wieczysta, ale to były takie epizody. Sporo w piłce widziałem, sporo się nauczyłem i chętnie się moją wiedzą i doświadczeniem podzielę. Dlatego mam nadzieję, że uda mi się to przełożyć na moją pracę trenerską.

Jak wspominasz czas spędzony w GieKSie? W środku pola umiałeś dzielić i rządzić.

– Pierwszy pobyt w Katowicach wspominam bardzo dobrze. Przyszedłem z Odry Wodzisław Śląski, gdzie nie grałem tyle ile bym chciał. Wpływ miała na to kontuzja pleców, z którą się zmagałem. Po transferze do GKS-u także nie było kolorowo, bo złapałem kontuzję kolana, ale dzięki Bartkowi Spałkowi doszedłem do pełni sił i mogłem wrócić na boisko. Dużo mu zawdzięczam, bo włożył mnóstwo sił w to, żebym jak najszybciej mógł zacząć grać. Potem było już znacznie lepiej, złapałem dobrą formę, grałem dużo, strzelałem bramki i asystowałem. To też przyniosło zainteresowanie ze strony Piasta. Przeniosłem się do Gliwic w ramach transferu gotówkowego, GieKSa mogła zasilić budżet, a ja stanąłem przed szansą zaistnienia w Ekstraklasie.

Runda jesienna w GieKSie – przed transferem do Piasta – była w Twoim wykonaniu rewelacyjna, bo kończyłeś ją z ośmioma zdobytymi bramkami w osiemnastu meczach.

– Forma przyszła w najlepszym momencie, ale nie byłoby tych bramek gdyby nie drużyna, którą w Katowicach stworzył Adam Nawałka. Nie było wielkich nazwisk czy tuzów piłkarskich, ale naprawdę dobrze graliśmy w piłkę. Gdzie byśmy nie pojechali czy kto by nie przyjechał na Bukową, zawsze miał z nami problemy. Była ciężka walka o utrzymanie, ale finalnie nam się to udało i spokojnie zapewniliśmy GKS-owi pierwszoligowy byt.

Po raz kolejny z Adamem Nawałką spotkałeś się w Zabrzu. Wciągnął Cię na szczebel centralny po średnio udanych epizodach w Olimpii Elbląg i Garbarni Kraków.

­– Z Piastem spadliśmy z Ekstraklasy. Celem był szybki awans, ale boisko zweryfikowało to inaczej. W klubie szukano oszczędności, obniżano kontrakty i proponowano niższe pensje. Ja nie mogłem się na to zgodzić i zostałem bez klubu. Szukałem nowego pracodawcy dość długo, ale nigdzie nie umiałem się zahaczyć. Dostałem propozycję z Elbląga i zdecydowałem się z niej skorzystać. Po czasie chciałbym o tym, co się działo w Olimpii zapomnieć. Był to dla mnie słaby okres, klub organizacyjnie był na poziomie czwartej ligi. Wróciłem do Krakowa, gdzie mieszkam i dostałem propozycję od Krzysia Bukalskiego, który był akurat trenerem Garbarni. Pograłem tam jedną rundę i nie mogłem uwierzyć, kiedy latem dostałem zaproszenie na testy do Górnika Zabrze. Trener Nawałka zadzwonił, przedstawił mi jak to miałoby wyglądać, pojechałem na Roosevelta i spisałem się na tyle dobrze, że podpisałem umowę z Górnikiem.

W Górniku nie byłeś zapchajdziurą. Na boiska Ekstraklasy wybiegałeś regularnie, a w drugim sezonie w Zabrzu strzeliłeś sześć bramek w 27 występach.

– To był mój zdecydowanie najlepszy sezon w Ekstraklasie. Na pewno nie bez znaczenia było to, że zmieniła się moja pozycja na boisku. Na początku u trenera Nawałki grałem na pozycji defensywnego pomocnika. U trenera Wieczorka i później trenera Warzychy grałem znacznie bliżej bramki, a nawet występowałem na pozycji napastnika. Piłka mnie szukała i fajnie, że udało się kilka tych bramek strzelić.

Z Roosevelta odszedłeś po ponad trzech latach, by znowu podpisać kontrakt z GKS-em Katowice. Tego pobytu przy Bukowej już tak dobrze nie wspominasz…

– Nie był to najbardziej udany sezon dla mnie, zresztą dla GieKSy też. Cele były ambitne i zakładały walkę o awans do Ekstraklasy. Nie udało się i dla mnie, to była osobista porażka. Wiedziałem, że są duże oczekiwania wobec mojej osoby, a ja im nie sprostałem. Zawiodłem i mam tego pełną świadomość.

Może decyzja o odejściu z Górnika była zbyt pochopna?

– Wydawało mi się, że ten transfer to dla mnie szansa na regularne występy. Do Zabrza przyszedł trener Ojrzyński, ściągnął ”swoich” zawodników i wiedziałem, że mogę mieć ciężko z regularną grą. Podjąłem decyzję o przeprowadzce do Katowic, ale tam nie stanąłem na wysokości zadania.

Po tym sezonie, jako 32-latek, zacząłeś przymierzać się do zakończenia kariery. Nie byłeś jeszcze piłkarskim emerytem. Co zaważyło na Twojej decyzji?

– Nie byłem jeszcze stary, ale od dłuższego czasu gdzieś mi się w głowie kotłowała myśl, że muszę powoli kończyć z grą w piłkę. Czułem, że jestem wypalony, że gra i treningi nie przynoszą już tyle radości co wcześniej. Kiedy zakomunikowano mi w Katowicach, że nie przedłużą mi kontraktu, wiedziałem, że nie będę już szukał klubu i kończę karierę. Jeszcze odżegnać od tej decyzji próbował mnie tata, ale się uparłem, postawiłem na swoim i jak grałem, to już tylko w niższych ligach.

W sobotę Górnik Zabrze zmierzy się z GKS-em Katowice w Śląskim Klasyku po 19 latach przerwy. Spodziewałeś się, że na awans do Ekstraklasy GieKSie przyjdzie czekać tak długo?

– Na pewno nie, bo po okresie, gdy klub zmagał się z dużymi problemami organizacyjnymi, dobrych kilka lat temu złapał stabilizację organizacyjno-finansową i od kilku sezonów zawsze GieKSa była pretendentem do walki o awans. Wiele sezonów kończyła tuż za podium, w innych w ogóle musiała bić się o utrzymanie. Cieszę się, że w końcu GKS Katowice wrócił do Ekstraklasy, bo w tej lidze jest jego miejsce. Mecz z Górnikiem zapowiada się na świetne widowisko, będzie pełny stadion, na pewno kibice nie będą zawiedzeni.

Patrząc na formę, a zwłaszcza zdobycz punktową obu drużyn, szału nie ma…

­– Szału nie ma i szkoda, bo Górnik całkiem fajnie zaczął ten sezon. Widać, że drużyna straciła sporo na jakości po odejściu Ennaliego. To był gość, który umiał zrobić różnicę i w zasadzie w pojedynkę rozstrzygnąć losy meczu. Ściągnięto do Zabrza kilku ciekawych piłkarzy, ale na razie nie pokazują pełni potencjału. Mam nadzieję, że szybko się przebudzą, bo chciałbym zobaczyć Górnika w europejskich pucharach. Kilka razy było blisko, mam nadzieję, że w tym, najdalej w następnym sezonie to się spełni.

Ciekawy futbol grała za to GieKSa.

– Letnie ruchy transferowe w Katowicach były bardzo przemyślane. Ściągnięto kilku doświadczonych zawodników, uzupełniono je młodością. Grają fajny dla oka futbol, bez kompleksów. Myślę, że GKS Katowice spokojnie utrzyma się w Ekstraklasie.

—–

QUIZ PRZED ŚLĄSKIM KLASYKIEM

Biało-niebiesko-czerwony czy żółto-zielono-czarny?

– Biało-niebiesko-czerwony.

Sektor 13 przy Roosevelta czy Blaszok przy Bukowej?

– Sektor 13.

Górnik – Roma czy GieKSa – Barcelona?

– Górnik – Roma.

Na piwo z Oślizło, Lubańskim i Pohlem czy Rotherem, Piekarczykiem i Furtokiem?

– Z Rotherem, Piekarczykiem i Furtokiem.

Arena Zabrze czy Nowy Stadion Miejski w Katowicach?

– Nie widziałem jeszcze na żywo nowego stadionu GieKSy, dlatego wybieram Arenę Zabrze.

Treningi z Janem Urbanem czy z Rafałem Górakiem?

– Zdecydowanie Jan Urban.

Dzwoni Górnik, dzwoni GieKSa. Wybieram ofertę…

– Górnika!

Weekend z rodziną w Kopalni Guido i Skansenie Królowa Luiza czy Silesii i Strefie Kultury?

– Tutaj wybieram Katowice.

Górnik Allianz czy GieKSa Centrozapu?

– Górnik Allianza.

Zabrze Małgorzaty Mańki-Szulik czy Katowice Piotra Uszoka?

– Katowice Uszoka.

Nawałka z GieKSy czy Nawałka z Górnika?

– Nawałka z GieKSy.

Jorguś czy GieKSik?

– Jorguś.

W Śląskim Klasyku padnie wynik…

– 3:2 dla Górnika.

Graj i wygrywaj z nami na betcris.pl

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Górnik Zabrze

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments