Krótko przed inauguracją rozgrywek PKO BP Ekstraklasy obszernego wywiadu serwisowi Roosevelta81.pl udzielił Damian Rasak.
Były zawodnik druzyny z Roosevelta opowiadał m.in. o swojej sytuacji na Węgrzech, ocenił obecny potencjał Górnika Zabrze oraz swoje szanse na otrzymanie powołania do reprezentacji Polski
Komentarz autora:
W założeniu rozmowa miała być krótsza, ale nasz były pomocnik był w dobrym humorze, więc pogadaliśmy nieco dłużnej. Ja z kolei cieszę się, że w moim debiutanckim wywiadzie trafiłem na tak sympatycznego rozmówcę.
Chciałbym zaznaczyć, że wywiad odbył się dzień przed ogłoszeniem Jana Urbana selekcjonerem reprezentacji Polski, a także kilka dni przed pierwszym meczem Górnika Zabrze w sezonie 2025/2026.
Na początek chciałbym Cię zapytać o to, jak wyglądają Twoje przygotowania do nowego sezonu? Czy jesteś zdrowy i czy wszystko idzie po Twojej myśli?
– Jeżeli chodzi o moje zdrowie to dziękuję, na ten moment nic mi nie dolega. Od czterech tygodni trenuję z Ujpestem. Rozgrywki na Węgrzech zaczynają się tydzień później niż w Ekstraklasie. Okres przygotowawczy jest więc troszeczkę dłuższy i liczy prawie 6 tygodni. Zbliżamy się już jednak powoli ku końcowi, a zdrowie na szczęście dopisuje. Spędzimy jeszcze trzy dni na obozie w Słowenii. Trenujemy ciężko.
Jak będzie wyglądał czas po obozie?
– Będzie trochę odpoczynku. Przyjeżdżam do Polski na weekend i będę na meczu Górnika Zabrze w niedzielę (przyp. mecz w Zabrzu przeciwko Lechii Gdańsk). Cieszę się, że odwiedzę klub i będę mógł kibicować chłopakom. Potem wracam do Budapesztu i za chwilę zaczynamy ligę. To bardzo aktywny okres, czasu wolnego nie ma więc za dużo, ale udało mi się tak to zorganizować, że na wszystko znajdzie się chwila.
Chciałbym się teraz cofnąć w czasie. Gdy odchodziłeś z Górnika mówiłeś, że Ujpest to nowy projekt, że macie duże ambicje. Wynik był jednak na koniec taki, jaki był. Czy jesteś zawiedziony takim obrotem spraw?
– Słowem „zawiedziony” bym tego nie nazwał, raczej doświadczyłem „twardego zderzenia z rzeczywistością”. Faktycznie mówiliśmy o ambicjach, o dużym projekcie, który cały czas się tutaj tworzy. Niestety nie zrealizowaliśmy celów, które klub sobie założył przed sezonem. Było to bycie w TOP-6, a najlepiej w TOP-4, dzięki czemu moglibyśmy powalczyć w europejskich pucharach. To się nie wydarzyło.
Jakie stawiacie sobie cele na sezon 2025/2026?
– Cel klubu w tym roku jest bardziej ambitny. Chcemy walczyć o ligowe podium, czyli miejsca 1-3 i będziemy wszyscy na to pracować. Jeśli miałbym jeszcze wrócić do początków tutaj, to na pewno były ciężkie. Samo to, że zaliczyliśmy serię 8 meczów bez zwycięstwa, pokazuje jak ciężką drogę musieliśmy wszyscy przejść. Na pewno nie tak sobie wyobrażałem początek tu i wyniki zespołu, natomiast mam nadzieję, że będzie to lekcja dla każdego, będziemy wyciągać wnioski i w nowym sezonie pokażemy już dużo lepszą grę. Mamy zawodników, których na to stać.
Nie miałeś takiego momentu, że pomyślałeś sobie „Mogłem jednak zostać w Zabrzu”?
– Aż tak ciężko nie było. Ja wychodzę z założenia, że w nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko dzieje się po coś. Na pewno wyciągnę z tego doświadczenia cenną lekcję. Był to ciężki okres dla mnie indywidualnie ale i dla całego zespołu. Borykaliśmy się z wieloma kontuzjami, z wieloma wirusami. Te problemy od środka rozbijały zespół, ale tak jak wspomniałem, człowiek musi wyciągnąć z tego lekcję i jak właśnie tak do tego podchodzę.
Na początku marca po waszej porażce z meczu derbowym z MTK Budapeszt pojawiło się w sieci niepokojące wideo. Podpis pod filmem brzmiał „Wściekli kibice Ujpestu oblegają budynek klubowy i dążą do konfrontacji z zawodnikami”. Czy coś takiego rzeczywiście się wydarzyło?
– Tak. To się rzeczywiście wydarzyło. Przyznam, że zupełnie mnie to nie dziwi. Porażka 1-5 nie przystoi, szczególnie przed swoimi kibicami. Mieli do tego prawo, powiedzieli nam kilka gorzkich słów i na tym się skończyło. Chcieli się skonfrontować z nami, z trenerem i to po prostu zrobili.
Czy był jakiś konkretny kolega lub koledzy, z którymi złapałeś najszybszy kontakt w szatni?
– Najszybciej złapałem kontakt z dwoma Portugalczykami. Joao Nunes, który występował trzy lata w Lechii Gdańsk ma narzeczoną Polkę i świetnie włada naszym językiem. Dzięki niemu zostałem sprawnie wprowadzony do szatni. Szybko złapałem też kontakt z zawodnikami z Węgier. Tak więc z komunikacją i wejściem do zespołu nie miałem absolutnie żadnego problemu.
Wiem, że w kadrze Ujpestu jest wielu obcokrajowców. Jaki język obowiązuje w szatni?
– Tak. To prawda. W drużynie mamy wielu zawodników z innych krajów. Porozumiewamy się na co dzień po angielsku. Nie ma żadnej bariery językowej. Dodatkowo kilku piłkarzy mówi po włosku, a ja władam także tym językiem.
Uczysz się węgierskiego?
– Nie. Znam podstawowe zwroty. Uważam, że nie jest mi aż tak potrzebny do życia szczególnie, że nasz trener, cały sztab szkoleniowy i koledzy z szatni porozumiewają się w języku angielskim. Węgierski wydaje mi się piekielnie trudny i myślę, że nie nauczył bym się go tak szybko.
Widziałem, że wzmocniliście siłę ofensywną transferami trzech napastników. Jak oceniasz tych piłkarzy?
– Na pewno nie są to przypadkowi zawodnicy. Wszyscy trzej to piłkarze, którzy wyróżniali się w swoich poprzednich ligach. Z tego co mogłem zauważyć na treningach i meczach sparingowych, są to naprawdę mocni i dobrze wyszkoleni technicznie zawodnicy. Wierzę, że podniosą naszą jakość w działaniach ofensywnych. Jestem przekonany, że pomogą nam od pierwszych meczów ligowych.
Przejdę do lżejszych tematów. Jesteś rozpoznawalny na ulicach Budapesztu?
– Szczerze mówiąc nie jestem. Może dwóch lub trzech sąsiadów, którzy interesują się piłką, wiedzą, że jestem zawodnikiem Ujpestu. Mieszkam 7 minut jazdy autem od ośrodka treningowego. Nie spotkałem się jednak z tym, żeby rozpoznawano mnie na ulicach miasta.
Jak Ci się mieszka w Budapeszcie? Czy jest to dobre miejsce do życia?
– Jest to cudowne miejsce do życia. Każdemu polecałbym to miasto, nawet jeśli chciałby je odwiedzić tylko na kilka dni. Jest bogate w zabytki, czyste, zadbane i bezpieczne o każdej porze dnia i nocy. Jeśli chodzi o miejsce do życia, to uważam, że trafiłem w dziesiątkę.
Wiem, że Twój kontrakt wygasa dopiero w 2027 roku, ale zastanawiałeś się już, co dalej? Wykluczasz powrót do Ekstraklasy?
– Absolutnie nie wykluczam powrotu do Ekstraklasy. Widzę jacy zawodnicy przychodzą tam grać i jak ta liga z roku na rok się rozwija. Nadal jestem otwarty na każdy kierunek, natomiast na Ekstraklasę patrzę z bardzo dużym sentymentem i cieszę się, że ta liga i zespoły idą pod każdym względem do przodu. Nie chodzi mi tylko o piękne stadiony i infrastrukturę, ale przede wszystkim o akademie piłkarskie. Osobiście jestem przekonany, ze kiedyś wrócę do Ekstraklasy, choć nie umiem powiedzieć, kiedy to nastąpi.
Czy śledzisz to, co się dzieje w Górniku?
– Oczywiście. Od czasu odejścia z klubu oglądałem każdy mecz, który mogłem. Kibicowałem chłopakom. Mam wielki sentyment, obserwuję i bardzo się cieszę, że w tą niedzielę będę mógł w końcu spotkać się z kibicami i z drużyną.
Zauważyłeś zatem, że nastąpiło bardzo dużo zmian. Nowy trener, wielu nowych piłkarzy. Czy sądzisz, że taki projekt jest w stanie odpalić tak z miejsca już w tym sezonie, czy raczej trzeba będzie dłużej poczekać na efekty?
– Powiem tak. Zawsze w piłce mówi się, że jeśli chcesz przeprowadzić duże zmiany, to potrzeba czasu i cierpliwości. Natomiast patrząc na to, że transfery i działania klubu są przemyślane, to nie zdziwię się, jeśli to odpali szybciej niż później. Zmiany są poważne, to fakt. Mnie w Górniku nie ma pół roku, a gdy odwiedzę klub, to może się okazać, że nie ma już żadnego piłkarza, z którym grałem (śmiech). Uważam jednak, że kibice Górnika nie będą długo czekali na sukcesy i będę trzymał za to kciuki.
Dani Pacheco wraca z Wisłą Płock do Ekstraklasy. Wiemy wszyscy, że łączyła Was szczególna więź. Czy masz z nim kontakt?
– Oczywiście. Wymieniamy bardzo często wiadomości. Jestem szczęśliwy, że trafił po raz kolejny do Ekstraklasy. Jego jakość jest na boiskach potrzebna. Gratulowałem mu, dzwoniłem do niego po awansie. Rozmawialiśmy na kamerce podczas fety Wisły Płock. Cieszę się również, że drużyna z Płocka wraca do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ponad 5 lat reprezentowałem w końcu jej barwy. Myślę, że miejsce Wisły jest w Ekstraklasie. Piękny stadion, dobrze poukładany klub, z dobrym ambitnym trenerem, który ma pomysł na grę. A Daniego będę obserwował, żeby mi wstydu nie przyniósł. Tak jak dobrze wyglądał w 1 Lidze, tak musi to teraz potwierdzić w Ekstraklasie.
Wyobraź sobie że trener Urban zostaje selekcjonerem. Czy miałbyś w związku z tym jakoś handicap na powołanie do kadry w przypadku dobrej postawy na boisku?
– (Śmiech) Nie sądzę, że miałbym jakiś handicap. Myślę, że dla trenera Urbana, kiedy już oficjalnie mam nadzieję zostanie ogłoszony selekcjonerem reprezentacji Polski, najważniejsze będzie to, jak zawodnicy prezentują się aktualnie na boisku i czy grają regularnie. Myślę, że to jak było pół roku czy rok temu, nie będzie miało znaczenia. Będzie wybierał zawodników, którzy pasują mu do taktyki, którą będzie chciał stosować w kadrze. Na pewno ważne będzie to, by wyróżnili się grą w klubie i byli po prostu w dobrej formie.
Tak czy inaczej, ja bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki, by to powołanie jednak kiedyś przyszło do klubu. Uważam, że nigdy nie jest za późno na debiut. Życzę Ci dużo zdrowia i sukcesów z Ujpestem w nadchodzącym sezonie.
– Dziękuję bardzo i serdecznie pozdrawiam kibiców Górnika. Do zobaczenia w Zabrzu.
Rozmawiał: PeCet
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl
Bardzo sobie cenię inteligentnych piłkarzy. Powodzenia Damian i do zobaczenia w Zabrzu, oczywiście na boisku):
Bardzo fajna to była rozmowa. Damian pozytywny gość.
Trochę zaskoczył mnie transferem na Węgry. Ale okej. Trzymalem kciuki za Ujpest i będę dalej. Powodzenia Rasi! W Zabrzu zawsze jesteś mile widziany!
Będę monitorował grę Ujpest FC, a jak przyjdzie powołanie, to zadzwonię na kolejną rozmowę. Już się umówiłem. 🙂