Radosław Janukiewicz mówi w wywiadzie dla Roosevelta81.pl, że drużyna nie podołała zadaniu utrzymania się w Ekstraklasie. Bramkarz wie, że wrócić do elity będzie bardzo trudno.
Roosevelta81.pl: Jest szansa, że zostanie Pan w Zabrzu?
Radosław Janukiewicz: – Tak naprawdę, to nie wiem. Na teraz, to kończy się wypożyczenie. Z tego co wiem, raczej będę w Pogoni na liście transferowej. Nie wiem, czy Górnik przedstawi mi jakąś propozycję.
Rozmawiał Pan o swojej przyszłości z działaczami, czy też trenerem Marcinem Broszem?
– Nie było żadnej rozmowy.
Trochę Pan w swojej karierze przeżył, ale czy pamięta Pan tak „zakręcony” sezon, jak ten w Górniku?
– Szczerze? Nie pamiętam. Wiadomo, że rozliczamy się z wyników, a ten nie był dla nas korzystny. Nie podołaliśmy zadaniu utrzymania się, chociaż wszystko tak naprawdę zależało od nas.
Długo wydawało się, że spadek był niemal murowany. Potem było wszystko w waszych nogach. Czego zabrakło?
– Umiejętności. Przez pryzmat całego sezonu, tych umiejętności mieliśmy za mało. Nie chcę mówić, że przygotowania fizycznego, bo się na tym kompletnie nie znam. Ja ze swoich bramkarskich byłem zadowolony. Czasem brakowało nam szczęścia. Mieliśmy sytuacje na bramki, ale nie udawało się ich zdobywać. Każdy z nas przyłożył cegiełkę do tego spadku. Nie jest łatwo z tym żyć.
Jeden sezon, trzech trenerów. Nie za dużo?
– Nie wiem, bo przeżyłem dwóch. Jak są słabe wyniki, to trener za nie odpowiada. Nie chcę się do tego ustosunkowywać, bo to nie jest moja praca. Ja swoją wykonuję na boisku, a to ludzie którzy mają władze podejmują decyzję, kto prowadzi zespół.
Leszek Ojrzyński – efekt nowej miotły nie pomógł.
– Nie było wyników. Mieliśmy dobry koniec roku. Bardzo słabo wystartowaliśmy na wiosnę i szkoleniowca zwolniono. Trener jednak nie wychodzi na boisko. Jak nie ma wyników, to jednak trenera się rozlicza. Pierwszy mecz na Cracovii był słaby. Najbardziej szkoda tych Wielkich Derbów Śląska, bo były do wygrania. Potem się gra posypała. Przyszła porażka za porażką, pojawiła się niepewność i nerwowość.
Obóz w Hiszpanii, czy wczasy? Jak to naprawdę było, bo krążą już legendy, że niewiele to miało wspólnego z profesjonalnymi przygotowaniami.
– Warunki były słabe, jeśli chodzi o odżywianie i bazę treningową. Jak jest spadek, to zwala się na wszystko winę. Każdy z nas powinien popatrzeć na swoją dyspozycję. Czy zrobił wszystko, aby się utrzymać. Jestem daleki od oceniania przygotowań i tego, co czuli w nogach piłkarze. Nie podołaliśmy, to był główny powód spadku. Czujemy się winni. Nie może być inaczej.
Było widać, że drużynie brakuje sił w końcówkach spotkań. Jak to wyglądało z Pana perspektywy?
– Trudno się do tego odnieść. Nie jestem zawodnikiem z pola. Nie wiem, jak piłkarze reagują na jakiś wysiłek. Może i stres miał na wszystko wpływ. Jak się umie grać w piłkę, to jednak takie rzeczy nie przeszkadzają.
Później przyszedł Jan Żurek, który poprawił trochę grę w defensywie. Bronić zaczął jednak Grzegorz Kasprzik.
– Zostałem wyautowany. Nie było to przyjemne. Każdy trener ma swoje podejście. Do jednego dotrze ten trener, do drugiego inny. Trener Żurek miał swój pomysł, ale widocznie czegoś nam zabrakło.
Co czuje piłkarz po ostatnim gwizdku oznaczającym spadek Górnika?
– Było to fatalne uczucie. Zwłaszcza dla tych piłkarzy, którzy grali. Ten ostatni mecz był spokojnie do wygrania. Nie wiadomo, kto zostanie w klubie, a kto odejdzie. Każdy grał o swoją przyszłość.
Czy klub jest Panu winien pieniądze? Jeśli tak, to jak daleko sięgają te zaległości?
– Dopóki mam kontrakt, to nie chciałbym się wypowiadać w tym temacie.
Drużyna gra „piach”, a na mecz w środku tygodnia z Koroną Kielce na godzinę 20.30 przychodzi ponad 18 tysięcy widzów. Wariaci?
– Szacunek dla nich. Widać, że Górnik to jest wielka marka. Potencjał zaplecza kibicowskiego, jeśli chodzi o liczby, to jest pierwsza trójka w kraju. To przykre, że zawiedliśmy tylu fanów. Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie.
– Nie chcę się wypowiadać nad otoczką. To są sprawy klubowe. To nie jest tak, ze jeśli klub nie płaci przez pewien okres pieniędzy, to przekłada się to na grę. Szukałbym raczej problemu na boisku, a takowy był. Trzeba nas z tego przede wszystkim rozliczyć.
Kiedy Górnik wróci do Ekstraklasy?
– To zależy, jakie będą przetasowania w drużynie. Trener jest bardzo dobry. Jest świetne zaplecze kibicowskie. To jednak nie jest prosta sprawa. Zrobiłem kilka awansów w swojej karierze. Nawet mocny skład tego nie gwarantuje. Trzeba mieć drużynę dobrze dobraną pod względem charakterologicznym. Zaprawionych w bojach piłkarzy plus młodzież. Trzeba też mieć trochę szczęścia.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl