Wojciech Łuczak wszedł za kontuzjowanego Radosława Sobolewskiego i strzelił pięknego gola w wygranym meczu Pucharu Polski z Legią Warszawa. Po meczu przyznał, że chciał uderzyć z taką rotacją, która nie pozwoliła Duszanowi Kuciakowi na skuteczną interwencję.
Kiedy Łuczak wchodził jeszcze w pierwszej połowie na murawę za „Sobola”, wiele osób obawiało się, że od tego momentu mogą się rozpocząć problemy Górnika. Nic bardziej mylnego, bowiem każda zmiana dokonana przez Ryszarda Wieczorka była wartością dodaną. – Stanowimy świetny monolit, prezentujemy to na treningach i w szatni. Pokazaliśmy charakter, powiedzieliśmy sobie, że podejdziemy do meczu z Legią z pełnym zaangażowaniem, że to jest ostatni mecz w tym roku. Chcieliśmy w pełni udanie zakończyć rok i spokojnie wyjechać na urlop. Udało nam się to osiągnąć – cieszył się Łuczak.
Jego trafienie z dystansu było wyjątkowej urody. Kuciak się wyciągnął, ale piłka przełamała jego ręce i wylądowała w siatce. Rotacja przy tym uderzeniu był nietypowa, bowiem odkręcała się na zewnątrz. – Jest to też kwestia treningów. Trener zawsze wpajał i wpaja, żeby te podania, czy strzały starać się z większą rotacją uderzać. Wydaje mi się, że przy tym strzale miało to duży wpływ – ocenił.
Mimo pewnego zwycięstwa, kibice w środę na Roosevelta niemal do końca musieli drżeć o wynik. – Było troszkę tej nerwowości przy 2:1, ale wszedł na boisko Przemek, pomógł nam, skończyło się 3:1 i jesteśmy w pełni szczęśliwi. Wydaje mi się, że w pełni kontrolowaliśmy to, co działo się na boisku w tym meczu.
Dużym znakiem zapytania jest to, czy w ćwierćfinale przeciwko Zawiszy Bydgoszcz Górnik zagra w takim samym składzie. – Zobaczymy, teraz udamy się na urlopy, a po nich będzie wszystko wiadomo – zakończył Łuczak.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl