Początki w seniorskiej drużynie Górnika Przemysław Wiśniewski miał trudne. Jesienią ubiegłego roku Przemek dostał szansę gry w pierwszym zespole, co było kontynuacją filozofii klubu i stawiania na utalentowaną młodzież. Jadnak gra zespołu jak i wyniki, zupełnie odstawały od tego, co „Trójkolorowi” prezentowali podczas poprzednich rozgrywek, kiedy byli rewelacją ligi. Drużyna 14-krotnych mistrzów Polski zawodziła i z każdym tygodniem poddawana była coraz większej krytyce, zarówno wśród kibiców jak i w mediach. Nie ominęło to, mi. in. właśnie Wiśniewskiego, który swoją postawą mało kogo przekonywał, a i pozycja prawego obrońcy, na której najczęściej występował, nie była optymalnym miejscem dla tego zawodnika.
Od początku tegorocznych zmagań ligowych Marcin Brosz konsekwentnie wystawia wychowanka Górnika na środku obrony. Przemek kredyt zaufania zaczął powoli spłacać, spisując się coraz lepiej na ligowych boiskach. Pamiętamy chyba wszyscy m. in. jego ambitną pogoń przez niemal całe boisko, za zawodnikiem rywali w zwycięskim meczu z Lechem w Poznaniu czy wybicie piłki z linii bramkowej w samej końcówce w Białymstoku ratujące jeden punkt. Pomimo niewielkiego wciąż doświadczenia, forma zawodnika w ostatnim czasie wydaje się ustabilizowana, można powiedzieć, nawiązując do pory roku, że Wiśnia wiosną kwitnie piłkarsko. W marcu stoper Górnika został powołany do kadry U-20, debiutując w zwycięskim meczu przeciwko Anglii (3:1, 90 min). Niezłą postawę zawodnika dostrzegł także opiekun kadry U-21, Czesław Michniewicz, zapraszając do swojej reprezentacji Przemka na mecz z Serbią i chociaż Wiśniewski obejrzał całe spotkanie z ławki rezerwowej to zebrał z pewnością kolejne doświadczenia.
Wiśniewski dobrą dyspozycję potwierdził również w ostatnim spotkaniu ze Śląskiem, choć skromnie chwalił raczej kolegów z obrony. – Paweł Bochniewicz to doświadczony zawodnik, dobry technicznie w każdej sytuacji sobie poradzi. Na jego miejsce wskoczył Dani, też rozegrał bardzo dobre zawody. Wszyscy świetnie się dogadujemy, więc nie było problemu z roszadami w defensywie – oceniał postawę defensywy zestawionej we Wrocławiu i dodał – Mieliśmy taki sam plan jak na Lecha Poznań, być zdyscyplinowani. Prowadziliśmy np. z Legią, czyli mistrzem Polski, podpaliliśmy się, a oni nas skarcili w końcówce. We Wrocławiu naszą mądrością i wyrachowaniem, nie tylko nie przegraliśmy, ale zdobyliśmy komplet punktów.
Przemek pokazuje też, że – będąc przecież dopiero na progu swojej przygody z poważnym futbolem – wie na czym polega profesjonalizm zawodowego piłkarza. Zdaje sobie sprawę, iż rola zawodnika nie ogranicza się tylko do 90 min na boisku i treningów, ale również kontaktu z mediami. Wiśnia zawsze chętnie staje do rozmowy, czy to po wygranym, czy przegranym meczu, a my dzięki temu, możemy kibicom przekazać odczucia piłkarzy z perspektywy murawy. Zwracamy uwagę na ten fakt, ponieważ niestety nie wszyscy piłkarze Górnika są na tyle kompetentni.
Nie inaczej było po spotkaniu Górnika ze Śląskiem Wrocław, gdzie obrońca zabrzan w rozmowie z naszą redakcją tak oceniał przebieg meczu. – Ciężką pracą ugraliśmy trzy punkty, dobrze zaprezentowaliśmy się w defensywie nie dopuszczając graczy Śląska do groźnych strzałów i nie daliśmy się pokonać. Nie graliśmy w sobotę ze Śląskiem super meczu, podobnie było w Lubinie, ale dzięki determinacji udało się i tu i tam zdobyć punkty. Trener powiedział w przerwie, żeby zagrywać do Jesusa, to strzeli bramkę, no i strzelił.
Oczywiście cieszy postawa Przemka, ale zdajemy sobie sprawę, że czeka go jeszcze mnóstwo pracy i wylanego potu. Kolejne wyzwanie tuż przed nim i całym zespołem. Ciężka walka w rundzie finałowej o pozostanie w gronie najlepszych. Będzie temu towarzyszyła przecież ogromna presja także ze strony kibiców. Aczkolwiek zrealizowanie celu może tylko piłkarsko zahartować, a to z kolei powinno procentować w przyszłości.
W Zabrzu podopieczni Marcina Brosza zagrają czterokrotnie, gdzie, pomimo wsparcia z trybun, przegrali kilka meczów z rzędu. Aczkolwiek piłkarze podchodzą z optymizmem i wiarą, nie patrząc na to co było, czego dowodem słowa młodego stopera Górnika. – Cieszymy się że zagramy cztery mecze przed naszą publicznością. W Zabrzu nie graliśmy złej piłki, tylko brakowało nam skuteczności, strzałów i właśnie tej mądrości. Wierzymy, że to się odwróci.
My też wierzymy, że w końcu i przy Roosevelta Górnicy wrócą na ścieżkę zwycięstw i znowu zabrzańscy fani będą mieli okazję do radości na stadionie im. Ernesta Pohla.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl