W poniedziałkowym meczu kończącym 27. kolejkę PKO Ekstraklasy, Górnik Zabrze przegrał w Płocku z miejscową Wisłą2:3. „Trójkolorowi” przegrywali już trzema golami, na które zdołali dwukrotnie odpowiedzieć trafieniami Alasany Manneha i Lukasa Podolskiego.
Przeciwko „Nafciarzom” Jan Urban nie mógł skorzystać z wykartkowanych, Przemysława Wiśniewskiego oraz Adriana Gryszkiewicza. W ich miejsce trener zabrzan desygnował do gry Jakuba Szymańskiego i Mateusza Cholewiaka. Szymański zajął pozycję prawego stopera. Na lewą stronę został przesunięty Erik Janża, pełniący w Płocku zaszczytną funkcję kapitana. Cholewiak natomiast powędrował na lewe wahadło. Na ławce zsiedli m.in. dwaj Hiszpanie, Dani Pacheco oraz Higinio Marin.
Pierwsze minuty spotkania bardzo niemrawe z obu stron. Nieco więcej inicjatywy w ofensywie wykazywał Górnika, jednak nie przekładało się to na jakieś sytuacje. Coraz groźniej pod bramką Wisły zaczęło się robić po upływie kwadransa. Najpierw po rzucie wolnym wykonywanym przez Bartosza Nowaka, powstało małe zamieszanie w polu karnym płocczan, ale obrońcy zdołali zażegnać niebezpieczeństwo. W 16 min. Nowak znakomicie wypatrzył wchodzącego w pole karne Piotra Krawczyka i precyzyjnym zagraniem wypuścił napastnika zabrzan, który znalazł się oko w oko z Kamińskim. Golkiper „nafciarzy” wygrał ten pojedynek. Kilkadziesiąt sekund później, tylko się przyglądał gdy, po bombie Lukasa Podolskiego, piłka ostemplowała poprzeczkę i spadła pod nogi niepilnowanego Krzysztofa Kubicy. Defensywny pomocnik zabrzan, w idealnej sytuacji trafił… w poprzeczkę! Jan Urban złapał się w tym momencie, jak pewnie wszyscy kibice Górnika, za głowę. Zabrzanie nie wykorzystali swojego momentu i sami zostali ukarani w 30 minucie spotkania. Wówczas Sekulski ograł w polu karnym Jakuba Szymańskiego, posłał piłkę, która odbijając się od słupka wpadła do obok interweniującego Daniela Bielicy. Dodajmy, że była to pierwsza groźna akcja miejscowych. Minęło kilka chwil i gdyby Lesniak był bardziej precyzyjny, to goście przegrywaliby już dwoma golami. Co się odwlecze… Niestety w 37 min. płocczanie byli już skuteczniejsi, a właściwie… Kubica. Zawodnik Górnika skierował futbolówkę głową do własnej bramki, nie dając szans do interwencji Bielicy. Z „Trójkolorowych” uszło powietrze i do końca tej części nie pokazali już niczego godnego odnotowania.
W przerwie opiekun zabrzan zdecydował się zostawić w szatni, nie mającego dobrego dnia, Kubicę. W jego miejsce posłał do boju Dariusza Stalmacha. Górnik drugą część rozpoczął zdecydowanie i już w pierwszej akcji Podolski posłał futbolówkę, mierząc po długim rogu, obok słupka. Po kolejnej wejściu, tym razem Nowaka z lewej strony, defensor gospodarzy ofiarnym wślizgiem wybił piłkę poza linię końcową. Po wrzutce z narożnika boiska, do strzału doszedł Cholewiak. Jego uderzenie z woleja Kamiński wyłapał. Kilka chwil później ponownie bramkarz Wisły zmuszony do interwencji, kiedy z trudem przenosił piłkę nad poprzeczką. Za moment Krawczyk wywalczył sobie pozycję strzelecką w polu karnym, ale nie trafił z kilku metrów w światło bramki. Gospodarze odpowiedzieli groźnym uderzeniem z dystansu, po którym Bielica zmuszony do trudnej interwencji. Górnik walczył o kontaktowego gola, bliski był tego w 66 min. Krawczyk. Napastnik zabrzan huknął z siedemnastu metrów w kierunku bramki Kamińskiego, ale futbolówka trafiła w słupek. Zabrzanom brakowało skuteczności pod bramką. Nie mieli z tym problemów natomiast gospodarze. Po jednym z rzutów rożnych, najwyżej do piłki doszedł Sekulski, zdobywając gola numer trzy dla Wisły. Wydawało się, że po tym ciosie przyjezdni już się nie podniosą. Stało się jednak inaczej, przynajmniej na moment. Górnik szybko zdobył bramkę, która dawała jeszcze nadzieję. Mało widoczny Alasana Manneh znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie w szesnastce rywali, umieszczając futbolówkę w siatce gospodarzy. Goście próbowali również strzałów z dalszej odległości, brakowało w nich precyzji. W końcówce spotkania Urban zdecydował się na potrójną zmianę, posyłając do boju obu Hiszpanów oraz Adriana Dziedzica. W ostatnich minutach, po kolejnej próbie Cholewiaka, Kamiński wyciągnął piłkę z okienka. Górnicy mieli jeszcze okazję po zamieszaniu podbramkowym, nikt z zabrzan nie zdołał wykończyć tej sytuacji. W doliczonym czasie gry Podolski starał się zaskoczyć bramkarza miejscowych przy krótkim słupku, jednak strzał z ostrego kąta odbił nogami Kamiński. Golkiper Wisły był bezradny kilka chwil później, gdy Poldi odpalił pocisk z 18 metrów, ustalając wynik meczu.
„Trójkolorowi” zeszli z boiska pokonani, głównie za sprawą momentów dekoncentracji w defensywie. Po tym spotkaniu zabrzanie pozostaną z 37 punktami. Piłkarzy Górnika w następny weekend czeka kolejny wyjazd. Tym razem zmierzą się z inną Wisłą, tą z Krakowa.
Wisła Płock – Górnik Zabrze 3:2 (2:0)
1:0 – Sekulski, 30′
2:0 – Kubica, 37′ (s)
3:0 – Sekulski, 69′
3:1 – Manneh, 71′
3:2 – Podolski 90+4′
Wisła Płock: Kamiński – Michalski, Rzeźniczak, Chrzanowski (79′ Błachewicz), Zbozień (67′ Vallo), Furman Cielemęcki (67′ Gerbowski), Szwoch (86′ Walczak), Sekulski, Lesniak, Kolar (67′ Lagator),
Rezerwowi: Węglarz, Jorginho, Vallo, Błachewicz, Drapiński, Gerbowski, Walczak, Lagator, Warchoł
Trener: Pavol Staňo
Górnik Zabrze: Bielica – Szymański, Janicki, Janża [c], Dadok (84′ Marin), Kubica (46′ Stalmach), Manneh (84′ Dziedzic), Cholewiak, Nowak (84′ Pacheco), Podolski, Krawczyk
Rezerwowi: Sandomierski – Pacheco, Marin, Pawłowski, Stalmach, Mvondo, Dziedzic
Trener: Jan Urban
Sędzia: Damian Kos (Wejherowo)
Żółte kartki: Michalski, Kolar, Furman, Rzeźniczak – Podolski, Szymański, Manneh
Widzów: 3015
Obserwuj nas w społeczności SuperSocial w aplikacji Superbet
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl
Na pewno zaraz jakiś opętaniec usunie mój komentarz ale on może być tylko jeden: kubica, kołki i piłkarskie matołki robią z siebie pośmiewisko…to nie po raz pierwszy. Powiedzcie kibicom w co wy gracie??????
// R81: Jak znajdziesz tego „opętańca” daj znać
Brawo! Bardzo dobry wynik, mogło być przecież 5:0, a było tylko 3:2. Świetna reakcja trenera na przebieg meczu, słuszny brak próby zmienienia czegokolwiek kiedy było 2:0, bo w sumie porażka 2:0 to nie porażka. 5:0, to jest porażka! A trzymanie Krawczyka do końca meczu, który absorbował bramkarza i obronę – w stylu Mourinho.Tak, że gratulacje i jadymy durś! Za tydzień znowu nadzieje i jedziemy do Krakowa po kolejne zwycięstwo! I żeby Krawczyk z Kubicą utrzymali formę!
Frajera meczu ale chyba i rundy to już nam nikt nie odbierze, cieniutka jak siki Wisła zrobiła 4 wypady i nas pykła jak bajtli .Ale jak się ma w składzie ślepych jak Krawczyk czy Kubica (lubię go) to nie można wygrać meczu, nawet gdy strzelisz 20 razy na bramkę. Podolski niestety też mógł lepiej celować a nie walić z całej siły. Teraz już z górki 6,7,8 miejsce i na tym raczej nie skończymy .Ale są i pozytywy, mimo wszystko widać, że n.p. Nowakowi czy Cholewiakowi jeszcze się chce .
No Krawczyk niestety ale jest nam nie jest potrzebny. Nie ma z niego pożytku! Za dużo, za dużo zmaszczonych sytuacji 🙁
Czemu mają służyć transfery skoro Ci Hiszpanie dostają po 10 minut a za 60 dni kończy się im kontrakt gdzie nie ma zapisu o możliwości przedłużenia. To jest szok co się dzieje w tym klubie
Bo w kontrakcie maja wpisane, że mogą grać w meczu najwyżej 10 minut.
KRAWCZYK ZE SWOIM ZEZEM STRZELECKIM JEST NIEREFORMOWALNY… TO ZAWODNIK DRUGOLIGOWY I TAM JEST JEGO MIEJSCE, TEN CHŁOP JUŻ SIĘ WYŻEJ NIE ROZWINIE. GWIAZDA STALMACH POWRÓCIŁ A PASZEKO ŁAWA….NA CH. NAM TE TRANSFER!?
Pacheco nawet kompletnie nieprzygotowany i bez kondycji będzie o dwa poziomy przewyższał Krawczyka. Niestety pan Krawczyk nie nauczył się niczego !!! Nawet tego, że nie należy przeszkadzać lepszym od siebie