Górnik po niemal dziesięciu latach wygrał na stadionie Widzewa i przynajmniej na kilka godzin objął pozycję lidera w T-Mobile Ekstraklasie. Bramki dla drużyny z Roosevelta strzelili Nakoulma, Zachara, a jedno trafienie było kuriozalnym „samobójem” Phibela.
8 maja 2004 roku po raz ostatni zabrzanie zwyciężyli na stadionie Widzewa po golach Chałbińskiego i Buśkiewicza. Na kolejne trzy punkty Górnik czekał niemal dekadę. Po dobrym spotkaniu „Trójkolorowi” pewnie ograli łodzian, będąc od nich drużyną zdecydowanie lepszą. Takiego startu sezonu nie mieliśmy od lat!
Od początku mecz toczył się pod dyktando gości. Pierwsze uderzenie Nakoulmy z bliskiej odległości z bardzo ostrego kąta wzdłuż bramki było niecelne. Kolejna próba z ostrego kąta „Prezesa” zakończyła się już jednak powodzeniem. Burkińczyk odzyskał piłkę, którą chwilę wcześniej źle dogrywał do Olkowskiego, ale kolejna „klepka” z prawy defensorem pozwoliła mu wyjść na czystą pozycję i huknąć obok nóg Mielcarza.
Widzew grał chaotycznie i miał problemy z wyjściem z własnej połowy, nie radząc sobie z pressingiem Górników. Bliski szczęścia był Sobolewski, który uderzył zza pole karnego, piłka odbiła się od jednego z rywali, przelobowała golkipera gospodarzy, ale niestety wylądowała na siatce. Niezwykle aktywne było prawe skrzydło, gdzie sporo „wiatru” robił „Prezes” z Olkowskim. Ten drugi miał kolejne okazje. Po dośrodkowaniu z lewej strony, przyjął piłkę prawą nogą, a strzelił lewą tuż obok słupka.
Swoją małą szansę miał przed przerwą Widzew. „Wrzutka” z lewej strony, złe piąstkowanie Witkowskiego, który następnie się zrehabilitował, łapiąc piłkę po niezbyt udanym strzale niewidocznego Visniakovsa. Kiedy wydawało się, że miejscowi powoli łapią rytm, padł kuriozalny gol dla Górnika. Phibel z kilkudziesięciu metrów podał do Mielcarza. Golkiper łodzian poszedł w prawą stronę, ale jego kolega zagrał w środek bramki zupełnie zaskakując bramkarza, który próbując zawrócić poślizgnął się i futbolówka powoli wtoczyła się do jego bramki.
Tuż zejściem do szatni niespodziewanej zmiany dokonał trener Adam Nawałka. Plac gry opuścił Maciej Małkowski, otrzymując burę od szkoleniowca, który wyraźnie był niezadowolony z postawy lewoskrzydłowego. Zmienił go Łukasz Madej. Na starcie drugiej połowy swoją świetną okazję miał Visniakovs. Idealnie podał mu piłkę Kaczmarek, ale na szczęście dla zabrzan lob w wykonaniu Łotysza była niecelny.
Widzew miał minimalną przewagę, ale to Górnik przeprowadził zabójczą akcję. Przybylski „wypuścił” na prawym skrzydle Olkowskiego, który dograł przed bramkę do Zachary, a ten z siedmiu metrów nie miał problemów by zdobyć swoją pierwszą bramkę w sezonie. Po chwili usiadł z uśmiechem na twarzy na ławce, bo zmienił go Mosznikow. Nie minęła minuta i Witkowski uratował naszą drużynę, kiedy po „długiej piłce” powstrzymał Visnakovsa. Szansę miał też Airapetian, który uderzył tuż ponad bramką.
Trener Nawałka, widząc coraz odważniej atakujących rywali, zdecydował się wprowadzić Szeweluchina za Nakoulmę, aby spokojnie utrzymać prowadzenie do końca. Nasz zespół na tle rywala zaprezentował się bardzo dojrzale i pewnie zdobył trzy punkty, odnosząc najwyższą wygraną na obiekcie Widzewa. Przynajmniej do soboty do około godziny 22.30 Górnik będzie na pozycji lidera, kiedy to skończy się mecz Ruchu Chorzów z Legią Warszawa.
Widzew Łódź – Górnik Zabrze 0:3 (0:2)
0:1 – Nakouma, 18′
0:2 – Phibel (sam.), 40′
0:3 – Zachara, 60′
Widzew: Mielcarz – Stępiński, Phibel, Augustyniak, Airapetian – Batrović, Kasprzak (56′ Nowak), Okachi, Kaczmarek – Staroń (46′ Bruno) – Visnakovs.
Trener Radosław Mroczkowski.
Górnik: Witkowski – Olkowski, Danch, Gancarczyk, Kosznik – Nakoulma (75′ Szeweluchin), Sobolewski, Mączyński, Małkowski (44′ Madej) – Przybylski – Zachara (61′ Mosznikow).
Trener Adam Nawałka.
Żółte kartki: Visnakovs, Bruno – Olkowski, Zachara.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
źródło: Roosevelta81.pl
foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl