Zespół Górnika po rundzie jesiennej zajmuje przedostatnią lokatę w ligowej tabeli. Piłkarzy i sztab szkoleniowy czeka zatem ciężka batalia o utrzymanie ekstraklasy dla Zabrza. Wydaje się, że tym razem władze klubu zrobiły sporo, aby zapobiec katastrofie w postaci spadku. Jeszcze w grudniu w klubie zatrudniono Artura Płatka, mającego pomóc zimą w odpowiednim wzmocnieniu zespołu. Do Górnika trafiło już sześciu nowych zawodników i wygląda na to, że przy Roosevelta robią co mogą, by z batalii o pozostanie w lidze wyjść zwycięsko. Czyli wszystkie ręce na pokład? Niekoniecznie. Okazuje się, że po powrocie z cypryjskiego zgrupowania zawodnicy Marcina Brosza nie bardzo mają, jak się przygotowywać do startu ligi. O co chodzi?
Czwartkowa konferencja prasowa odbyła się z półgodzinnym poślizgiem, który z kolei spowodowany był tym, że piłkarze o 30 minut później rozpoczęli trening. Z jakiego powodu? Ano takiego, że murawa płyty głównej była zbyt zmrożona i trzeba było poczekać, aż możliwe będzie przeprowadzenie na niej zajęć. W oświadczeniu przesłanym przez Spółkę Stadion do redakcji katowickiego Sportu czytamy: „System uruchomiony jest nieprzerwanie od listopada ubiegłego roku. Obecnie pracuje on na maksymalnym stopniu wydajności”. W tym miejscu można powtórzyć za gazetą pytanie – Jaka to wydajność, skoro zawodnicy nie mogą wyjść o czasie na trening?
Idźmy dalej. W poniedziałek nie odbył się mecz z Banikiem, w dużym stopniu krzyżując plany Marcinowi Broszowi. Co więcej, boczne boiska wciąż są mocno zaśnieżone, ale jak czytamy w artykule, trudno żeby było inaczej, skoro do odśnieżania oddelegowane są cztery osoby, robiące zresztą co w ich mocy, aby jak najlepiej przygotować obiekty do przeprowadzenia zajęć. I w tym momencie podpisujemy się pod pytaniem dziennikarzy Sportu skierowanym do władz miasta – „Kiedy wreszcie zrobicie porządek z osobami zarządzającymi Areną Zabrze?”
Źródło: Roosevelta81.pl/katowickisport.pl
Foto: Roosevelta81.pl