Andrzej Iwan podczas sobotniego spotkania Górnika z Hajdukiem, pełnił rolę komentatora i zarazem eksperta dla stacji transmitującej mecz. Po spotkaniu w rozmowie z naszym portalem, były napastnik Górnika podzielił się swoimi refleksjami na temat samego pojedynku, jak i jego otoczki. Pokusił się także o krótką ocenę występu Rafała Kurzawy w reprezentacji Polski, oraz wskazał potencjalnego następcę „Kurziego”.
Mecz miał charakter towarzyski, ale powiedzmy szczerze piłkarze obu zespołów podeszli do niego z wielkim zaangażowaniem. Byliśmy świadkami naprawdę dobrego widowiska.
– Trudno nie podejść poważnie do meczu, kiedy na trybunach jest ponad 20 tys. kibiców. Taka ilość fanów i atmosfera jakby podziałała, w początkowych minutach, trochę deprymująco na zawodników Górnika. Z przebiegu pierwszych fragmentów pojedynku można było odnieść wrażenie, że faworyt jest jeden. Hajduk świetnie operował piłką, jego piłkarze dobrze się z nią czuli przy nodze. Zabrzanom udało się jednak osiągnąć do przerwy remis, co było dla nich dobrym rezultatem. W szatni Marcin Brosz dokonał pewnych taktycznych korekt. Jego zawodnicy zaczęli grać bardziej agresywnie, nawet ci młodzi chłopcy, którzy muszą się uczyć dorosłej piłki. Mieli oni znakomity sprawdzian na tle Hajduka, gdzie również widzieliśmy sporą grupę młodzieży. Wiemy przecież, że Chorwacja to kopalnia piłkarskich talentów. Chcąc dorównać swoim rywalom w sobotnim spotkaniu, zabrzanie musieli dołożyć maksimum zaangażowania i to było widoczne.
Nawiązując do młodych zawodników, którzy zagrali przeciwko Hajdukowi nie sposób nie wyróżnić Daniela Liszki. Pomocnik Górnika zaliczył dwie asysty drugiego stopnia, a udany występ okrasił jeszcze golem.
– Liszka to jest taka „naturalna lewa noga”, może on być następcą Rafała Kurzawy, który nie podpisał jak dotąd nowego kontraktu z Górnikiem i nie wiadomo czy przedłuży umowę z klubem. Wracając do Liszki, świetnie pokazywał się na pozycji, choćby przy bramce. Znakomite zagranie Wolsztyńskiego zamienił na bramkę słabszą nogą. Patrzyło się na grę tego chłopaka z przyjemnością, a musiał się napracować. Po jego stronie biegał taki tuz jak Juranović, z tego też powodu Liszka sporo harował w obronie. Podsumowując, kolejny młody zawodnik pokazał, że warto na niego stawiać.
Igor Angulo zdobył wreszcie bramkę, może to być dla niego moment przełomowy? Sam Pan był świetnym napastnikiem, jak więc to widzi?
– Z pewnością nie powtórzy już takiej serii jak jesienią, ale ten gol zdobyty był w charakterystyczny sposób dla Angulo. Znakomite wyjście do bardzo dobrego podania Wolsztyńskiego. Hiszpan w pierwszej rundzie właśnie znakomicie grał w linii, świetnie potrafił się uwolnić spod opieki obrońców, wystartować w tempo i nie „palić” akcji. Oczywiście sprzyjało mu też szczęście, zaczął tamtą rundę dobrze, a potem to już szło. W tym roku nie może się wstrzelić jak na razie, ale być może będzie to ten moment przełamania. Co prawda jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale od czegoś trzeba zacząć, aby wpaść w rytm.
Wróćmy jeszcze do „lewej nogi”. Rafał Kurzawa zaprezentował się bardzo pozytywnie w spotkaniu reprezentacji przeciwko Nigerii. Wiele osób twierdzi, że tym występem kupił już sobie bilet do Rosji. Podziela Pan taką opinię?
– Rafał ma określone możliwości fizyczne, jeśli o chodzi o szybkość indywidualną. Potrafi natomiast szybko grać, dużo widzi na boisku, dodajmy do tego znakomite stałe fragmenty gry. Myślę, że w szerokiej kadrze nie zabraknie dla niego miejsca, musi jednak jeszcze potwierdzić dobrą dyspozycję w kolejnych meczach testowych. Trener Nawałka na pewno uwzględni występ Rafała przeciwko Nigerii. Moim zdaniem był on dobry, a na tle bardziej doświadczonych zawodników nawet bardzo dobry.
Rafał Kurzawa w drugim swoim reprezentacyjnym meczu wyglądał jakby grał w kadrze raczej po raz dwudziesty.
– To chłopak, który nie ma układu nerwowego. Podchodzi do wszystkiego ze stoickim spokojem, a to pomaga zachowywać mu trzeźwość umysłu na boisku w sensie przeglądu i oceny sytuacji, niweluje to zarazem jego braki szybkościowe. Rafał nie ma jakiś super predyspozycji motorycznych, ale świetnie zastępuje je innymi cechami. Zawsze gra z głową uniesioną do góry, dlatego w zależności od systemów na boisku, może występować również bliżej środka.
Patrząc na trybuny podczas meczu z Hajdukiem i całą otoczkę, można powiedzieć, ze chciałoby się więcej i częściej takich spotkań.
– Musimy pamiętać, że była to inicjatywa kibiców – tych najbardziej zagorzałych – zarówno zabrzańskich, ale także fanów Hajduka. Widać jednak, że mieszkańcy miasta jak i fani z innych okolicznych, bądź nawet dalszych miejscowości „kupili” ten pomysł. Jest to z pewnością wielka sprawa zorganizować coś takiego w kręgu kibicowskim. Powiedzmy sobie szczerze, nie wiadomo czy taka drużyna jak Hajduk przyjechałaby na zaproszenie tylko klubowych władz. W piłkę gra się dla kibiców, a to właśnie oni dążyli do tego spotkania i trzeba to bardzo chwalić. Trudno mi nawet uwierzyć, że na innym stadionie w Polsce mecz towarzyski mógłby być rozegrany przy takiej publiczności, atmosferze, jak i całej otoczce.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl