Po porażce w rozgrywkach Pucharu Polski z Wigrami Suwałki wśród sympatyków Trójkolorowych pojawiły się głosy, że nadszedł czas, by w Górniku doszło do zmiany na stanowisku trenera.
Słaba postawa piłkarzy w I lidze oraz odpadnięcie z rozgrywek o Puchar Polski, (gdy droga do kolejnych awansów ułożyła się dla zabrzan bardzo korzystnie) bolą, jednak przed podjęciem decyzji związanych ze zwolnieniem Marcina Brosza i zatrudnieniem nowego szkoleniowca zarząd powinien przeanalizować sytuację sportową w szerszej perspektywie. Niewytrzymanie ciśnienia i podejmowanie w tym temacie pochopnych decyzji są niewskazane.
W ciągu ostatniego roku drużynę z Roosevelta prowadziło czterech szkoleniowców. Do ubiegłego sezonu piłkarzy przygotowywał Robert Warzycha, którego jeszcze jesienią zmienił Leszek Ojrzyński. Trener ten dostał wielki kredyt zaufania i dwa okienka transferowe, które obfitowały w znaczną ilość transferów. Niestety, efekt był opłakany: sezon zakończony spadkiem dopełnił Jan Żurek.
Czwartym do brydża został Marcin Brosz. Pojawienie się tego szkoleniowca w Zabrzu było jedną z wielu oczekiwanych przez kibiców zmian, jakie powinny zajść w Górniku po spadku z Ekstraklasy. W perspektywie czasu okazało się, że jest to jedna z nielicznych zmian.
Nowy trener nie miał łatwych warunków do przygotowania drużyny do walki o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Chodzi tutaj przede wszystkim o niepewną sytuację kadrową w trakcie okresu przygotowawczego i brak wzmocnień. Drużynę opuściło kilkunastu zawodników, a do kadry zostało dołączonych kilku młodych, perspektywicznych piłkarzy uzupełnionych zawodnikami powracającymi z wypożyczeń. Dopiero końcówka okienka transferowego pozwoliła zakontraktować napastników Davida Ledeckiego oraz Igora Angulo. Mimo tych trudności Marcin Brosz spokojnie i bez narzekania na warunki robi wszystko by „z tej mąki” był dobry chleb. Prawdą jest, że nie da się stworzyć nowej drużyny w kilka tygodni, a oczekiwania właściciela, zarządu i przede wszystkim kibiców są ogromne. Dużym plusem nowego szkoleniowca jest fakt, że nie boi się postawić na młodych zawodników. Swoje debiuty zaliczyło już kilku perspektywicznych chłopaków, którzy rozsądnie prowadzeni mogą w perspektywie kilku lat stanowić trzon drużyny. Pracy szkoleniowcowi nie ułatwiają kontuzje zawodników. Cały czas z urazami walczy kilku piłkarzy, a uraz Konrada Nowaka sprawił, że trener musi szukać nowego lidera środka pola.
Odrębną kwestię stanowi pytanie czy zmiany kadrowe, jakie zaszły przed sezonem w klubie były wystarczające. Fakt, że w ciągu ostatniego roku z drużyną nie mogło poradzić sobie trzech innych trenerów (a licząc od czasu odejścia Adama, Nawałki na stanowisko selekcjonera aż pięciu) pozwala snuć wnioski, że ten materiał osobowy, który kilka lat temu spokojnie lokował w górnej połówce Ekstraklasy się wypalił i dalsza próba budowania mocnego Górnika na zawodnikach, którzy zostali po spadku z Ekstraklasy z góry skazana jest na porażkę.
Mimo presji wyniku oraz negatywnych głosów trener Marcin Brosz powinien dostać od właściciela, a także zarządu klubu duży kredyt zaufania i spokojnie (nawet w perspektywie kilkunastu miesięcy) budować nowego Górnika. Zimowa przerwa będzie dobrą okazją do przeglądu kadr i podjęcia decyzji, z kim można podjąć walkę o awans, a komu można podziękować za współprace.
TEKSTY PUBLIKOWANE W DZIALE “OKIEM ŻABOLA” SĄ PRYWATNYMI OPINIAMI AUTORA
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl